„Nie było meczu, żeby ktoś nas zlekceważył”. IV-ligowa sensacja znów zdoła zaskoczyć?

20.02.2020

Włodarze rewelacyjnego beniaminka gr. II czwartej ligi, Unii Książenice, nie zamierzali próżnować w trakcie zimowej przerwy. W minionych tygodniach zespół ten wzmocnił się czterema solidnymi na papierze zawodnikami, a także rozegrał pięć meczów kontrolnych, w tym dwa z rywalami z wyższych klas rozgrywkowych. Mimo zaskakująco wysokiego miejsca w tabeli i niewielkiej straty do liderującego LKS-u Goczałkowice Zdrój, trener Marcin Koczy zapewnia, że nadrzędnym celem jego podopiecznych jest pewne utrzymanie się na piątym poziomie rozgrywkowym. 

Unia Książenice

Przygotowania przebiegają bez zakłóceń

W trakcie zimowych przygotowań zespół Unii, zajmujący po rundzie jesiennej wysokie trzecie miejsce w tabeli, rozegrał do tej pory pięć sparingów. Bilans rozegranych do tej pory spotkań wynosi dwa zwycięstwa (z LKS-em Krzyżanowice oraz Pniówkiem Pawłowice Śląskie), dwa remisy w stosunku 1:1 (z AKS-em Mikołów i Czarnymi Gorzyce) oraz jedna porażka, poniesiona z ROW-em 1964 Rybnik. Drużyną, prowadzoną przez jeszcze niedawno występującego w Unii Rolanda Buchałę. 

Z grona tych rezultatów na pierwszy plan wysuwa się jednak niespodziewana wygrana 3:0 z wyżej wspomnianym trzecioligowcem z Pawłowic. Wynik ten potwierdził naprawdę spore możliwości beniaminka, którego postawa w ostatnich miesiącach słusznie była uznawana za jedną z największych niespodzianek na śląskim podwórku. Trener drużyny z Książenic odczuwa jednak zadowolenie nie tylko z dobrych wyników w sparingach, ale przede wszystkim z całej dotychczasowej pracy, wykonanej w trakcie okresu przygotowawczego. 

- Cały czas realizujemy to co sobie założyliśmy przed rozpoczęciem przerwy zimowej. Przygotowania przebiegają bez zakłóceń. W tygodniu dwukrotnie trenujemy na sztucznej nawierzchni, raz na hali, a czwartą jednostką treningową jest gra kontrolna. Niestety w ostatnim sparingu z ROW-em poważnej kontuzji (zerwania więzadeł krzyżowych - przyp. red.) uległ jeden z naszych młodzieżowców, ale tak poza tym to wszystko idzie zgodnie z planem. Chłopaki naprawdę fajnie pracują na treningach, więc jestem przekonany, że efekty tego przyjdą w rundzie wiosennej - przyznaje w rozmowie z naszym portalem Marcin Koczy. W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć, że dotychczas nieliczny sztab szkoleniowy Unii został zimą wzmocniony nowym trenerem bramkarzy. Został nim Mieczysław Jakubowski, pracujący do niedawna w klubie z pobliskich Żor oraz mający na swoim koncie grę w takich zespołach jak Unia Racibórz, LKS Bełk czy Górnik Radlin. 

 

 

Czterech nowych na pokładzie

Do pewnych roszad doszło nie tylko na ławce trenerskiej czwartoligowca, ale również w jego składzie. Klub opuściło bowiem kilku podstawowych piłkarzy, tworzących jeszcze niedawno trzon linii defensywnej. - Sprawy osobiste zmusiły do odejścia dwóch zawodników, którzy byli z nami od dłuższego czasu i pomogli nam nie tylko w przypadku awansu z ligi okręgowej do czwartej ligi. W tym przypadku chodzi o Mateusza Sztajera i Michała Siedloka. Mateusz wyprowadził się do Czeladzi i niedawno zostało sfinalizowane jego przejście do Przemszy Siewierz. W przypadku drugiego z wymienionych zawodników o odejściu zadecydowały sprawy rodzinne, gdyż jego żona wróciła do pracy. Z tego powodu musi on poświęcić więcej czasu małej córeczce, dlatego poinformował, że nie chce bawić się w półśrodki i nie ma szans, by mógł nam dalej pomagać. Z kolei inny z obrońców, Artur Tumula doznał poważnej kontuzji i jest małe prawdopodobieństwo, by mógł wystąpić w chociaż jednym meczu rundy wiosennej - mówi opiekun czwartoligowca.

Klub z Książenic zadbał jednak o odpowiednie zastępstwa, a na miesiąc przed pierwszym meczem rundy wiosennej z GKS-em Radziechowy-Wieprz, zdołał już ogłosić transfery czterech zawodników. Warto dodać, że aż dwa z czterech nowych nabytków mają za sobą mniejsze lub większe doświadczenie w grze na szczeblu centralnym. 

- Zimą byliśmy zmuszeni, by pozyskać minimum dwóch stoperów. Na razie trafiło do nas dwóch zawodników na tą pozycję i są to bardzo doświadczeni zawodnicy. Mówię tak mimo młodszego wieku Marcina Mizi, który jest już jednak bardzo obyty w grze w czwartoligowych klubach. Sławomira Szarego nie trzeba chyba przedstawiać postronnym kibicom. Od dłuższego czasu byłem z nim w kontakcie i cieszę się że nas wybrał, mimo że w jednym z wywiadów wspominał, że miał on ofertę z innego czwartoligowca, LKS-u Bełk. Jeśli chodzi o pozostałe nabytki, tak się złożyło, że nasz drugi młodzieżowy bramkarz nie był w stanie pogodzić gry w piłkę z obowiązkami szkolnymi, dlatego sięgnęliśmy po Pawła Kapustę z ROW-u 1964 Rybnik. Mamy z tym klubem naprawdę dobry kontakt, więc fajnie że to wypożyczenie doszło do skutku. Tak czy inaczej na bramce zostanie młodzieżowiec, gdyż wciąż w klubie jest Bartosz Błatoń, który bronił w większości spotkań w trakcie rundy. Wraz z Marcinem Mizią z Gwarka Ornontowice po skróconym wypożyczeniu dołączył do nas Damian Koleczko. Też uważam to za dobry ruch i jestem przekonany, że dzięki temu jeszcze bardziej, w porównaniu do jesiennych zmagań, zwiększymy naszą siłę w ofensywie - mówi Koczy. 

 

Obrońca Marcin Mizia jest jednym z czterech zawodników, który zasilił książenicką Unię w zimowej przerwie (fot: Unia Książenice)

„Powinniśmy być jeszcze silniejsi”

Czy w takiej sytuacji można zatem stwierdzić, że obecnie trener ma do dyspozycji jeszcze lepszy zespół niż przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek? - W kwestii liczebności kadry na pewno się osłabiliśmy, gdyż zaczynaliśmy przygotowania z 24 zawodnikami w składzie. Na obecną chwilę mamy z kolei zgłoszonych do gry, licząc już nowe nabytki, 18 piłkarzy. Na pewno będziemy chcieli dokooptować do zespołu jednego młodzieżowca, z racji wspomnianej już wcześniej poważnej kontuzji Jakuba Makselona. Cały czas rozglądamy się za potencjalnymi wzmocnieniami, np. za zawodnikami, którym ostatecznie nie uda się załapać do klubów z wyższych lig. Będziemy jednak chcieli zamknąć naszą kadrę w góra 20 piłkarzach. Ale według mojej subiektywnej opinii powinniśmy być mocniejsi jakościowo niż jesienią. Oczywiście to nie znaczy, że zawodnicy którzy nas opuścili zimą odstawali w jakiś sposób. Na pewno wykonali oni w naszym zespole kawał dobrej roboty, ale sprawy potoczyły się w ten sposób, że musieli od nas odejść. Na szczęście odpowiednio na to zareagowaliśmy i myślę, że będziemy jeszcze silniejsi - przyznaje opiekun czwartoligowca.

Jeśli zaś chodzi o cele na najbliższe miesiące, to pomimo bardzo wysokiej pozycji w tabeli i zaledwie czteropunktowej straty do liderującego LKS-u Goczałkowice Zdrój, trener Koczy i włodarze klubu starają się podchodzić do wszystkiego „na spokojnie”. - Chcemy sobie jak najszybciej zapewnić czwartoligowy byt na przyszły sezon. Przed rozpoczęciem rundy będziemy sobie stawiali małe cele, a jednym z nich z pewnością będzie usprawnienie gry w obronie. Na pewno mamy ku temu odpowiednich ludzi, by udało nam się to osiągnąć. W minionej rundzie straciliśmy bowiem za dużo bramek, choć wpływ na to miały przede wszystkim dwa wydarzenia - pojedynek z Drzewiarzem Jasienica oraz nieszczęsne spotkanie w Skoczowie z Beskidem, na które „nie dojechaliśmy” (wyjazdowa porażka 1:6 - przyp. red.). Te 11 straconych bramek w dwóch wspomnianych meczach zaważyło na tym, że bilans po stronie strat jest zbyt duży - przyznaje szkoleniowiec, prowadzący Unię od marca 2012 roku.

Nikt ich nie zlekceważył

Przed rozpoczęciem rundy warto się zastanowić, biorąc pod uwagę wyrównany i mocny skład gr. II czwartej ligi, z jakim nastawieniem do meczów z Unią podejdą inne zespoły. W trakcie jesiennych zmagań niektórzy postronni obserwatorzy mogli bowiem stwierdzić, że rywale potraktowali Unię w sposób ulgowy, dzięki czemu ta osiągnęła zaskakująco wysoką pozycję w tabeli. - Jesienią nie było chyba takiego meczu, żeby ktoś nas zlekceważył i właściwie dał nam punkty za darmo. Zapracowaliśmy sobie na tą naszą zdobycz punktową. Może jedynie zwróciłbym uwagę na to, że ligowi rywale już nas lepiej poznali i wiedzą na co nas stać. Ale na pewno będziemy chcieli i będziemy w stanie zaskoczyć jeszcze niejednego przeciwnika - zapewnia Koczy. 

W przypadku Unii, pomijając już personalne roszady, nie sposób na koniec nie poruszyć tematu infrastruktury. W końcu od początku sezonu podopieczni Marcina Koczego byli określani mianem drużyny „bezdomnej”, która nie miała możliwości rozgrywania spotkań na swoim stadionie. Czy w porównaniu do ostatnich miesięcy udało się popchnąć do przodu kwestię modernizacji obiektu w podrybnickiej wsi? (sprawa stadionu w Książenicach i związanego z nim zamieszania została poruszona w tym miejscu) - Niestety w tej kwestii nic się nie zmieniło. Jedynie zmianie uległa perspektywa tego, że od następnego sezonu nasze boisko będzie poszerzone i odpowiednio przystosowane do wymogów licencyjnych. W dziewięciu spotkaniach do końca sezonu, które mamy rozegrać u siebie, ponownie wystąpimy jako gospodarz na stadionie w Bełku. Pokazaliśmy jednak w pierwszej rundzie, że dajemy sobie radę pomimo faktu grania de facto wszystkich meczów na wyjazdach. I z pewnością będziemy chcieli tą dobrą passę dalej kontynuować - kończy trener.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również