Najlepszy strzelec z kolejną bramką, "Górale" z cennym remisem

09.11.2020

Kibice Podbeskidzia Bielsko-Biała po pierwszym kwadransie meczu z Pogonią, w którym gospodarze zdecydowanie przejęli inicjatywę i tworzyli mnóstwo sytuacji bramkowych, zapewne nie mieli nadziei na to, że ich ulubieńcy zdołają powalczyć w Szczecinie o korzystny wynik. W kolejnych minutach tempo poniedziałkowego spotkania było już jednak zdecydowanie bardziej wyrównane, w efekcie czego beniaminek zremisował z wyżej notowanym rywalem 1:1. Jedynego gola dla zespołu "Górali" zdobył dziś najlepszy strzelec beniaminka, Kamil Biliński. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Wyjazdowy mecz Podbeskidzia w Szczecinie słusznie był określany za pojedynek dwóch zespołów, prezentujących całkowicie skrajną formę w linii defensywnej. O problemach „Górali” w obronie wie już niemal każdy kibic Ekstraklasy, a utratę 21 bramek w ośmiu meczach ciężko określić inaczej niż mianem pewnej kompromitacji. Pogoń z kolei przed poniedziałkową rywalizacją mogła pochwalić się zanotowaną serią sześciu spotkań bez porażki, a dodatkowo warto wspomnieć, że zespół Kosty Runjaicia łącznie w tym sezonie stracił tylko cztery gole.

Nic więc dziwnego, że gospodarze byli uznawani za absolutnego faworyta meczu 10. kolejki, rozegranego jednak awansem dwa tygodnie wcześniej z powodu zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w obozach rywali Podbeskidzia i Pogoni, z którymi zespoły te miały się zmierzyć w ramach dziewiątej serii gier. - Podchodzimy do Podbeskidzia jak do każdego rywala. Chcemy utrzymać naszą dobrą serię. To nowa drużyna w lidze. Mają z pewnością jeszcze w sobie euforię po awansie. My musimy pokazać się z dobrej strony, chcemy ich ograć. Każdy beniaminek chce się utrzymać w ekstraklasie i jak najczęściej punktować. W poniedziałek będą mieli kolejną okazję. My chcemy zagrać tak samo dobrze jak w poprzednich spotkaniach oraz zdobyć kolejne punkty w Szczecinie - zapowiedział trener Runjaić, którego zespół postanowił rozpocząć dzisiejszy mecz z naprawdę „wysokiego C”.

Debiutujący w bramce Podbeskidzia Michal Pesković musiał od pierwszej minuty zwijać się jak w ukropie, by jego zespół nie stracił gola jako pierwszy. Już w 3. minucie gospodarze przeprowadzili bardzo szybką kontrę, którą płaskim strzałem próbował zwieńczyć Alexander Gorgon. Uderzenie austriackiego pomocnika odbiło się jednak tylko od słupka. W kolejnych akcjach „Górali” od utraty bramki ratował już wspomniany wcześniej 38-letni Słowak - najpierw Pesković świetnie sparował uderzenie Sebastiana Kowalczyka z półwoleja, a pod koniec pierwszego kwadransa instynktownie zatrzymał nogą próbę Michała Kucharczyka z okolic piątego metra. 

Obrona beniaminka miała spory problem z upilnowaniem ofensywnego kwartetu rywala, ale pomimo długich momentów, gdy Podbeskidzie było cofnięte na własnej połowie, ostatecznie bielszczanie zdołali przetrzymać spory napór gospodarzy. Z kolei gdy ataki Pogoni ustały, podopieczni Krzysztofa Brede przeprowadzili zabójczą kontrę, po której to oni niespodziewanie otworzyli wynik rywalizacji. Cała akcja rozpoczęła się od zagrania futbolówki z głębi pola, następnie Marko Roginić umiejętnie zgrał ją głową do lepiej ustawionego Kamila Bilińskiego, a najlepszy strzelec Podbeskidzia minął zwodem Kostasa Triantafyllopoulosa i pokonał bramkarza płaskim strzałem przy prawym słupku.

Jednobramkowe prowadzenie gości można było uznać za pewnego rodzaju niespodziankę, ale niewiele brakowało do tego, by „Górale” poszli za ciosem i szybko podwoili korzystny wynik. W 35. minucie świetnie na lewej stronie odnalazł się Łukasz Sierpina, który popędził z piłką kilkadziesiąt metrów, by po chwili zagrać ją w stronę dalszego słupka. Całą akcję próbował sfinalizować młodzieżowiec Maksymilian Sitek, ale uderzenie 19-latka okazało się minimalnie niecelne. 

Podbeskidzie do przerwy miało pełne prawo cieszyć się z osiągniętego rezultatu, chociaż musiało mieć z tyłu głowy fakt, że po zmianie stron Pogoń może rzucić wszystkie swoje siły do ofensywy. Przewidywania te pokrótce się spełniły, bo choć gospodarze długo posiadali nieco większą inicjatywę, to nie potrafili jej w żaden sposób potwierdzić lub udokumentować. Na placu gry dominowała przede wszystkim szarpana gra oraz sporo niedokładnych przyjęć i podań. Wraz z kolejnymi minutami pewność siebie w obozie Pogoni ulatywała, natomiast do tej pory nieźle broniący „Górale” zwietrzyli szanse na to, by może powalczyć o zamknięcie wyniku spotkania. 

Swoją szanse na zdobycie premierowego gola w Ekstraklasie miał chociażby Marko Roginić, który w efektowny sposób postanowił zabawić się z defensywą Pogoni. Po przebiegnięciu z piłką kilkudziesięciu metrów i wymanewrowaniu trzech obrońców przeciwnika, chorwacki napastnik nie zdołał jednak zamknąć tej akcji celnym uderzeniem.

Gdy w pewnym momencie mogło się wydawać, że bielszczanie dopną swego i będą w stanie przetrzymać ewentualny kolejny napór rywala, w 73. minucie Michal Pesković skapitulował po mocnym uderzeniu rezerwowego Adriana Benedyczaka. Przy akcji bramkowej nie sposób jednak nie wyróżnić Luki Zahovicia, który po otrzymaniu podania umiejętnie zastawił się przed Dmytro Bashlaiem i będąc już właściwie na ziemi, zdołał w ostatniej chwili zagrać futbolówkę do swojego partnera.

Co prawda w końcowych minutach zarysowała się nieco większa przewaga Pogoni, która mogła jeszcze zostać udokumentowana za sprawą uderzenia Mariusza Fornalczyka (były zawodnik Polonii Bytom trafił jednak prosto w Peskovicia), ale ostatecznie wynik 1:1 utrzymał się do końcowego gwizdka sędziego Przybyła. Tym samym Podbeskidzie wywozi z bardzo trudnego terenu jeden punkt i właśnie na to oczko odskoczyło piętnastej w tabeli Stali Mielec. 

Pogoń Szczecin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:1)

0:1 - Kamil Biliński 29'

1:1 – Adrian Benedyczak 72’

Składy:

Pogoń: Stipica - Matynia, Zech, Triantafyllopoulos, Stec – Kucharczyk (69’ Fornalczyk), Gorgon, Kozłowski (59’ Benedyczak), Dąbrowski (59’ Podstawski), Kowalczyk (69’ Drygas) – Zahović (90+1’ Smoliński). Trener: Kosta Runjaić

Podbeskidzie: Pesković - Gach, Rundić, Bashlai, Modelski – Sierpina (82’ Miakuszko), Nowak, Rzuchowski, Sitek (87’ Mroczko) - Biliński, Roginić. Trener: Krzysztof Brede

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Żółte kartki: Kozłowski, Gorgon (Pogoń) – Sierpina, Nowak, Gach (Podbeskidzie)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również