Mocna końcówka nie wystarczyła. "Górale" remisują z postrachem faworytów

16.06.2020

W drugim meczu z rzędu piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała stracili punkty i zanotowali remis 2:2. Tym razem liderującym w tabeli "Góralom" bardzo trudne warunki postawiła Puszcza Niepołomice, która nie załamała się po szybkiej utracie gola i była blisko odniesienia kolejnego wyjazdowego zwycięstwa. Ostatecznie bielszczanie zdołali odrobić straty za sprawą fenomenalnej bramki rezerwowego Mateusza Sopoćki, a biorąc pod uwagę przebieg całego spotkania, uzyskany wynik można uznać za w pełni sprawiedliwy. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Starcie liderujących w tabeli „Górali” ze świetnie spisującą się na wiosnę Puszczą śmiało można było uznać jako hit 26. serii gier w pierwszej lidze. Obie drużyny nie zanotowały bowiem żadnej porażki po wznowieniu rozgrywek, prezentując przy okazji bardzo skuteczny styl gry. Podopieczni Krzysztofa Brede, który powrócił na ławkę rezerwowych po jednomeczowym zawieszeniu, z pewnością byli jednak uznawani za faworytów wtorkowego pojedynku. Mimo to bielszczanie nie mieli prawa zlekceważyć rywala, który aż 23 z 33 dotychczasowych punktów przywiózł z delegacji, a przed tą kolejką tracił zaledwie trzy oczka do strefy barażowej. 

Spotkanie na pustym stadionie przy Rychlińskiego rozpoczęło się dla „Górali” najlepiej jak mogło. Już w 5. minucie Bartosz Jaroch przeprowadził świetną dwójkową akcję z Karolem Danielakiem i po wyrwaniu się spod opieki defensorom Puszczy, wgrał piłkę do środka pola karnego. W szesnastce z kolei zdecydowanie najlepiej odnalazł się Michał Rzuchowski, który płaskim strzałem pokonał Karola Niemczyckiego i tym samym zdobył swojego trzeciego gola w obecnych rozgrywkach. 

W późniejszym czasie gospodarze zbyt mocno cofnęli się do defensywy, a Puszcza postanowiła nie odpuscić faworyzowanym gospodarzom, którzy w razie zwycięstwa umocniliby się w fotelu lidera. Ambitnie grającej Puszczy udało się odrobić powstałe straty z nawiązką, a gole dla podopiecznych Tomasza Tułacza zdobyli Słowak Michal Klec oraz młodzieżowiec Maksymilian Sitek. Większe wrażenie zrobiła jednak akcja bramkowa na 1:1, która bardzo przypominała zdobytego gola przez Podbeskidzie, lecz w tym przypadku kluczowe okazało się podanie z lewej strony boiska. Na przerwę goście schodzili z sensacyjnym, lecz zasłużonym prowadzeniem - to właśnie niepołomiczanie imponowali większą kulturą gry, pewnym rozegraniem piłki, opanowaniem czy świetnie bitymi stałymi fragmentami.

W przypadku pierwszej połowy wtorkowego meczu nie można jednak nie wspomnieć o sytuacji, która miała miejsce jeszcze przy wyniku 1:1. Wówczas bramkarz drużyny przyjezdnej – Karol Niemczycki – otrzymał podanie od jednego z defensorów, lecz tuż przed przyjęciem futbolówki poślizgnął się i odruchowo przyjął ją dwoma rękami. Pomimo ogromnych protestów zawodników Podbeskidzia, sędzia Paweł Malec zinterpretował tą sytuację tak, że Niemczycki nie pozbawił „Górali” realnej szansy na zdobycie gola, dlatego bramkarz nie otrzymał choćby żółtej kartki. Jedyną karą dla Puszczy okazał się być podyktowany rzut wolny z dogodnej pozycji, zakończony uderzeniem Rafała Figiela tylko w mur. 

Pomijając tą sporą kontrowersję i różne interpretacje bardzo niefortunnego zagrania młodzieżowca, bielszczanie największe pretensje powinni mieć jednak… do siebie. Podopieczni Krzysztofa Brede nie poszli bowiem za ciosem po zdobyciu pierwszego gola i zbyt łatwo oddali pole gry swoim rywalom. Głównie dlatego trener gospodarzy postanowił dokonać w przerwie aż dwóch roszad – Michała Rzuchowskiego oraz bezbarwnego Filipa Laskowskiego zastąpili Tomasz Nowak i Mateusz Sopoćko, który tym samym zaliczył pierwsze minuty od momentu zakończenia wymuszonej przerwy. Dodatkowo tuż po zakończeniu pierwszego kwadransa drugiej połowy, szkoleniowec dokonał trzeciej zmiany w ofensywie, wprowadzając na boisko doświadczonego Kamila Bilińskiego. 

Kibice Podbeskidzia musieli jednak długo czekać na jakiekolwiek groźne okazje bramkowe i próbę zepchnięcia Puszczy do głębokiej defensywy. Gdy niektórym zaczęło się wydawać, że to goście są bliżsi zamknięcia rywalizacji trzecim golem, bramkę wyrównującą zdobył rezerwowy Mateusz Sopoćko. Ofensywny pomocnik, który do 80. minuty wyróżniał się jedynie niecelnością swoich podań, tym razem popisał się fantastycznym mierzonym uderzeniem w samo okienko bramki Puszczy. 

Gol na 2:2 dodał podopiecznym trenera Brede sporo animuszu, a starania „Górali” o zwycięstwo były bliskie ziszczenia się na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Karol Niemczycki zdołał jednak świetnie sparować uderzenie Marko Roginicia w bok, przez co wynik meczu w Bielsku ostatecznie nie uległ już zmianie. Tym samym Podbeskidzie zanotowało drugi remis z rzędu i straciło punkty u siebie po raz pierwszy od 19 października zeszłego roku. Bielszczanie co prawda pozostaną jeszcze na pierwszym miejscu w tabeli, lecz jeżeli zwycięstwa w najbliższych spotkaniach odniosą Warta i Stal, Podbeskidzie spadnie na drugą pozycję i będzie miało tyle samo oczek co trzeci zespół. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Puszcza Niepołomice 2:2 (1:2)

1:0 - Michał Rzuchowski 5’

1:1 - Michal Klec 27’

1:2 - Maksylimian Sitek 42’ 

2:2 - Mateusz Sopoćko 80’

Składy:

Podbeskidzie: Leszczyński - Gach, Bashlai, Komor, Jaroch - Sierpina, Rzuchowski (46’ Nowak), Laskowski (46’ Sopoćko), Figiel, Danielak (62’ Biliński) - Roginić. Trener: Krzysztof Brede

Puszcza: Niemczycki - Mikołajczyk, Stefanik, Czarny, Cikos - Sitek (75’ Nowak), Uwakwe, Klec (66’ Żytek), Serafin, Tomalski - Radionov (83’ Orłowski). Trener: Tomasz Tułacz

Sędzia: Paweł Malec (Łódź)

Żółte kartki: Rzuchowski, Laskowski, Komor, Gach (Podbeskidzie) - Uwakwe, Serafin, Nowak, Niemczycki, Orłowski (Puszcza)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również