Misja "Górali": Przywrócić Ekstraklasę

26.07.2019

Już dzisiaj startuje Fortuna 1. Liga, a my zaglądamy do Bielska-Białej, gdzie sytuacja przed rozpoczęciem sezonu wygląda wyjątkowo ciekawie. Ubiegłe rozgrywki w wykonaniu Podbeskidzia przeplatane były dobrymi oraz znacznie gorszymi momentami. Ostatecznie drużyna Krzysztofa Brede zakończyła zmagania na szóstej pozycji w ligowej tabeli, a o końcowym rezultacie zaważyła słabsza postawa w rundzie wiosennej. Z jakimi problemami w zeszłym sezonie borykali się „Górale” i jak postanowiono sobie z nimi poradzić (czy też nie) w okresie przygotowawczym?

Rafał Rusek/PressFocus

Potrzeba uszczelki i to nie jednej
Każdy kibic Podbeskidzia zapytany o największy mankament swojej drużyny, z pewnością odpowiedziałby to samo: obrona. W lipcu władze klubu nie próżnowały. Będąc świadomym problemu prezes Bogdan Kłys pozyskał Martina Polačka, który niegdyś rywalizował o miano najlepszego golkipera Ekstraklasy, broniąc dostępu do bramki Zagłębia Lubin. Ponadto do zespołu dołączyli dwaj klasowi środkowi obrońcy – Dmytro Bashlai z Arsenału Kijów oraz były wicemistrz Polski z Piastem Gliwice, Kornel Osyra. Podbeskidzie umocniło również środek pola, czyli – zdaniem wielu - kluczowy sektor do dobrej gry obronnej. Klub zakupił Rafała Figla, który przed transferem pełnił funkcję kapitana Rakowa Częstochowa oraz doświadczonego Tomasza Nowaka, także byłego właściciela opaski lidera, zawodnika Zagłębia Sosnowiec.

– Szukaliśmy mocnych charakterów, które wezmą na siebie odpowiedzialność w krytycznych momentach. Ponadto, uważam, że w ostatnim sezonie Łukasz Sierpina nie otrzymywał wsparcia od drużyny w pełnieniu obowiązków kapitana. Teraz się to zmieni – komentuje trener Krzysztof Brede. Wydaje się, że największe utrapienie Podbeskidzia może w tym sezonie stać się ich dużą zaletą. Oczywiście pod warunkiem, że nowi zawodnicy szybko nawiążą nić porozumienia z resztą zespołu.

Twierdza bez armat
Odwrotna sytuacja ma miejsce, gdy spojrzymy na atak „Górali”. W rozgrywkach 2018/19 Podbeskidzie strzeliło aż 52 bramki, a ich napastnik Valērijs Šabala został królem strzelców ligi. Łotysz z końcem rozgrywek postanowił jednak opuścić stadion przy ulicy Rychlińskiego, a w jego ślady poszli także ofensywny pomocnik Chopi oraz utalentowany młody skrzydłowy, Przemysław Płacheta. Obecnie klub dysponuje dwiema nominalnymi „dziewiątkami”. Z wypożyczenia do Elany Toruń wrócił Arkadiusz Maj, który w pół roku na poziomie drugiej ligi rozegrał 19 minut. Drugi atakujący to Marko Roginić. Chorwat, pomimo półrocznego stażu na południu Polski, nie zdołał jeszcze wpisać się na listę strzelców w żadnym z oficjalnych spotkań. Tak więc sytuacja wygląda… mocno niekorzystnie, jednak rozwiązaniem okazać się może nowy napastnik Podbeskidzia, który lada dzień ma dołączyć do drużyny. Na wczorajszej konferencji prasowej prezes Bogdan Kłys zdradził, że jest to zawodnik, którego kibice już w zeszłym sezonie mieli przyjemność oglądać na pierwszoligowych boiskach.

Kłopot powszechny – młodzieżowiec
Wymóg PZPN-u, który mówi o konieczności przebywania na boisku co najmniej jednego zawodnika z rocznika 99’ lub niższego w każdej drużynie 1 ligi przez 90 minut, to problem wszystkich zespołów. Podbeskidzie dysponuje siedmioma zawodnikami spełniającymi kryteria młodzieżowca. Nasuwa się jednak pytanie o jakość tych graczy. Najlepszym wyborem wydaje się pozyskany w tym oknie transferowym z Escoli Varosovia Filip Laskowski, który w 27 meczach CLJ strzelił osiem goli i zanotował dwie asysty. Interesującym zawodnikiem jest także zaledwie 16-letni Jakub Bieroński, grający na pozycji środkowego pomocnika. Władze klubu bardzo liczyły na ponowne wypożyczenie Kacpra Kostorza, które rozwiałoby wszelkie wątpliwości co do poziomu prezentowanego przez juniora, bowiem młody pomocnik był jedną z najjaśniejszych postaci minionych rozgrywek. Legia Warszawa nie zdecydowała się jednak na taki ruch, argumentując to faktem, iż wychowanek Piasta Cieszyn jest trzeci w kolejce do gry, zaraz za Radosławem Majeckim i Mateuszem Praszelikiem.

- Napastnik jest ostatnim elementem naszej układanki, choć ciągle pozostawiamy sobie furtkę otwartą, by penetrować rynek – stwierdził Krzysztof Brede. - Nie chcemy, aby nasz zespół był miejscem do autopromocji, ale żeby zawodnicy pracowali dla klubu i myśleli o tym projekcie długofalowo – dodaje szkoleniowiec. Zdaje się, że „Górale” nie mają w planach ściągania kolejnego młodzieżowca, a w rundzie jesiennej będą musieli radzić sobie z już zakontraktowanymi nastolatkami.

Wzorem Ajaxu
Pod koniec czerwca klubowa telewizja "Górali" zorganizowała internetową konferencję, w której udział wziął prezes klubu, Bogdan Kłys. Na pytanie o najważniejszą przyczynę masowej utraty bramek w końcówkach spotkań, przez które Podbeskidziu "uciekło" kilka cennych punktów, sternik drużyny wymienił zbyt małą liczbę doświadczonych graczy. Ponadto wskazał przykład rewelacji minionej edycji Ligi Mistrzów – Ajaxu Amsterdam, który oprócz wielu młodych zawodników w swojej kadrze posiadał także Huntelaara, Schöne, Blinda czy Tadicia. W sezonie 2018/19 średnia wieku „Górali” wynosiła ok. 23,5 roku, a obecnie jest to 23,7. Jednak ta statystyka nieco mydli oczy, gdyż nie dwudziestu trzech, a wyłącznie jedenastu zawodników decyduje o tym, co w danym momencie dzieje się na boisku. Średnia wieku przypuszczalnego pierwszego składu to już 27 lat. – Według mnie, obecnie uzyskaliśmy najlepszy balans pomiędzy doświadczeniem a młodzieńczym zapałem. Teraz trener musi to tylko odpowiednio poukładać – stwierdził na przedsezonowej konferencji prasowej sternik Podbeskidzia, Bogdan Kłys.

Sympatyków drużyny spod Szyndzielni najbardziej martwić może brak młodzieżowca pokroju Kostorza czy Płachety. Oczywiście zakładając, że nowa „dziewiątka” wypełni dziurę, jaką pozostawił po sobie Šabala. Co prawda wyniki w przedsezonowych grach kontrolnych nie napawają przesadnym optymizmem, lecz mądre przebudowanie drużyny pozwala mieć nadzieję, że w nadchodzącym sezonie kibice „Górali” będą mieli powody do radości. – Trochę zmieniliśmy organizację gry i wysokość linii obrony, ale dalej będziemy kontynuować nasz styl. Każdy kto mnie zna, wie, że moje zespoły zawsze grały ofensywny futbol i na pewno nie nastawiamy się na murowanie własnej bramki – zaznacza Krzysztof Brede. Choć prezes Kłys nie chce pompować balonika i zakrywa się sformułowaniami, że „liczy się tylko następny mecz”, prezydent Bielska-Białej, Jarosław Klimaszewski, powiedział jasno: - Celem Podbeskidzia jest Ekstraklasa.

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również