Miał ciśnienie 240 na 170

26.01.2009
Michał Słonina trafił z futsalowego piekła do nieba. Najpierw został posadzony przez trenera na kilkanaście minut na ławkę. Wszedł na końcówkę, aby zdobyć zwycięską bramkę na 3 sekundy przed ostatnią syreną!
- Dobrze, że mamy Michała! - chwalił partnera Piotr Myszor z GKS-u Jachym. Bracia Słonina należą do najważniejszych ogniw zespołu z Tychów. Jednak w pierwszej połowie sobotniego meczu z Pogonią ani Michał, ani Piotr nie potrafili zagrozić bramce gości. GKS przegrywał do przerwy 0-1, więc w szatni było nerwowo. Grzegorz Morkis "naładował" swoich zawodników.

[url=http://www.sportslaski.pl/Tychy-Pogon-2-1,sport-slaski,4774,info.html][b]Przeczytaj relację z meczu GKS Jachym Tychy - Pogoń 04 Szczecin >[/b][/url]

- Trener wstrząsnął całym zespołem, a mną przede wszystkim. Zasiadłem na ławce. Chyba po to, abym miał czas na przemyślenia. Ciśnienie wskazywało chyba 270 na 140. Bardzo chciałem wrócić na parkiet. Dostałem taką możliwość dopiero na siedem minut przed końcem - mówił Michał, który ostatecznie został bohaterem Tychów. W ostatniej akcji posłał piłkę do bramki Pogoni. Asystę zapisał bramkarz Dariusz Dłużniewski, popisując się dalekim wyrzutem.

- Nie udawało się nogą, więc trzeba było użyć głowy - śmiał się autor zwycięskiego trafienia. - Ten gol smakował naprawdę słodko. Okazało się też, że po raz kolejny trener miał rację. Czapki z głów przed nim - dodał Michał Słonina, który już po meczu, kiedy wszyscy zeszli do szatni, a reflektory zgaszono, zaczekał i porozmawiał w cztery oczy z trenerem Morkisem.
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również