Rekord zaczyna w swoim stylu. Kolejne trofeum do gabloty!

02.09.2019

Po niedzielnym meczu Superpucharu Polski nadzieje i apetyty kibiców futsalu zostały mocno rozbudzone. Faworyzowany Rekord Bielsko-Biała wygrał 4:3 i sięgnął po raz czwarty w historii po to trofeum, ale spotkanie było emocjonujące i ciekawe, a skazywany na pożarcie Piast Gliwice postawił twarde warunki. – W lidze nie będzie łatwiej – przyznawali po meczu zwycięzcy.

Marcin Bulanda/PressFocus
Dla bielszczan, którzy od ponad dwóch lat na krajowym podwórku nie stracili żadnego trofeum największym problemem wkrótce może być.. nasycenie sukcesami. – Na szczęście drużyna cały czas jest głodna kolejnych zwycięstw. Nie mamy z tym problemów, ale musimy cały czas na to uważać – mówił po meczu trener Rekordzistów, Andrzej Szłapa, który mimo wygranej miał kilka uwag do gry swoich zawodników. Zwłaszcza początek spotkania należał do gliwiczan, którzy mocno zaatakowali. – My nie chcemy się zastanawiać czy to Piast tak dobrze zaczął, czy my słabo. My wymagamy od siebie, mamy narzucać swój styl gry. Tego zabrakło – dodawał Szłapa.
 
Gliwiczanie sprawiali dobre wrażenie do momentu bramki zdobytej przez... Rekord. Bielszczanie w początkowych fragmentach może i nie wyglądali najlepiej, ale byli konkretni. Wynik otworzył Fin Jan Korpela pozyskany przez mistrza Polski przed sezonem. Pokazał się z dobrej strony, ale i gliwiczanie z występu pozyskanych latem zawodników mogli być zadowoleni. Karol Czyszek, Michał Cygnarowski czy Dominik Solecki wiele wnosili do gry Piasta, zwłaszcza w pierwszej połowie. – Przegraliśmy z drużyną europejskiego formatu, bo tak trzeba określać Rekord aktualnie. My chcemy weryfikować się z takimi drużynami. Pod względem sportowym chcemy podążać śladami bielszczan, chcemy prezentować podobny styl – mówił trener Piasta, Rafał Barszcz, który zadowolony był przede wszystkim z możliwości gry z tak silnym rywalem.
 
W ekipie mistrza i zdobywcy Pucharu Polski z dobrej strony pokazali się doświadczeni Paweł Budniak i Michał Kubik, którzy w drugiej połowie trafiali do bramki i asystowali. I gdy wszystko zaczęło przypominać „normę ligową", czyli spokojne i wysokie prowadzenie Rekord stracił dosłownie w ciągu kilkunastu sekund dwie bramki. Gliwiczanie do remisu nie doprowadzili, ale emocje w końcówce były niesamowite, bo w ostatnich sekundach Piast miał jeszcze 2-3 sytuacje bramkowe. – Był plan by wpuścić na ostatnie minuty naszą młodzież, która jest coraz bliżej grania, ale jednak musiałem te plany zweryfikować. Wynik się „popsuł", więc musieliśmy zostać w naszym najmocniejszym składzie – przyznał po meczu trener Szłapa. Dla gliwiczan dwie bramki to niezbyt wielkie pocieszenie, aczkolwiek cały ten występ można uznać za dobry prognostyk przez nadchodzącym sezonem. – Nie możemy teraz się radować, bo w końcu przegraliśmy. Wiemy nad czym pracować, a kolejną dobrą wiadomością jest to, że za tydzień, na inaugurację rozgrywek ligowych, znowu gramy z Rekordem – uśmiechał się trener gliwiczan. – To bardzo dobre rozwiązanie dla nas.

Pierwsze mecze nowego sezonu już w sobotę. Tym razem w powiększonej, bo czternastozespołowej stawce, jest aż sześć drużyn ze Śląska, w tym dwie z Gliwic, Piast i GSF. Zdecydowanym faworytem do mistrzostwa jest jednak Rekord. – Układ sił w Futsal Ekstraklasie pewnie nie ulegnie znacząco zmianie. Wszyscy naszego głównego konkurenta w walce o tytuł widzą w Cleareksie Chorzów. Czy ja również? Pewnie tak, Clearex będzie mocny, zawsze walczy o tytuł – uśmiecha się znacząco Andrzej Szłapa, który podkreśla, że równie silne powinny być jednak drużyny z Torunia czy Jelcza- Laskowic. Każda inna śląska ekipa w rywalizacji o podium (GSF Gliwice, Gwiazda Ruda Śląska, AZS UŚ Katowice czy Piast) to będzie spore zaskoczenie.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również