Krzysztof Iwanek. Bramkarz, strzelec, reprezentant Polski

16.09.2019

Młodzieżowa reprezentacja Polski w futsalu kilka dni temu zakończyła swój udział w historycznych, bo pierwszych Mistrzostwach Europy U-19. Biało-czerwoni mogą być z siebie dumni, bo zanotowali ogromny sukces awansując do półfinału, gdzie ulegli późniejszym triumfatorom, Hiszpanii. Tego sukcesu nie byłoby bez Krzysztofa Iwanka, bramkarza Rekordu Bielsko-Biała.  

 

Tadeusz Danisz/SportSlaski.pl
O naszym bramkarzu podczas finałowego turnieju było głośno kilkukrotnie. Przede wszystkim po pierwszym meczu z Rosją. Faworytem tego spotkania byli nasi rywale, to przecież w Rosji  tradycje futsalowe są zdecydowanie większe. Przeciwnik, zgodnie z przewidywaniami wielu, objął szybko prowadzenie, a nasi zawodnicy nie potrafili przełamać się w ofensywie. Wtedy sygnał do ataku dał nasz bramkarz. Znany z gry ofensywnej Iwanek popędził środkiem parkietu na bramkę rywala, minął jednego rywala i zdecydował się na strzał, który dał naszej drużynie pierwszy gol na Mistrzostwach Europy. – To było coś niesamowitego, nie zastanawiałem się długo co zrobić. Wcześniej bardzo często grałem do przodu z kolegami, ale jednak rzadko w taki sposób. Najczęściej decydowałem się na strzały lub też odgrywałem piłki do kolegów. Gra w przodzie to jeszcze taka umiejętność z podwórka, dużo wtedy grałem w polu. To taki pierwszy, tak ważny gol w mojej przygodzie z piłką – mówił po zwycięskim meczu z Rosją Iwanek (gol na filmie poniżej)
 
 
W kolejnym spotkaniu Iwanek zaliczył także asystę, bardzo mocno przyczyniając się do niespodziewanego wyjścia z grupy. Zapisał się również w historii Mistrzostw Europy U-19, bo był pierwszym bramkarzem, który w finałach zdobył bramkę. – Nie patrzę na to w ten sposób. Przede wszystkim byłem kolejnym, który przepuścił kilka strzałów do własnej bramki. Nad tym muszę popracować. Chcę w pierwszej kolejności pomagać kolegom – mówił skromny golkiper po wygranej 3:2 nad Rosją.
 
Iwanek gra na co dzień w Rekordzie Bielsko-Biała. Na futsal postawił 3-4 lata temu. I teraz może powiedzieć, że nie żałuje. Jeszcze w ubiegłym sezonie był w klubowej hierarchii mistrza Polski bramkarzem numer trzy. Teraz, po wyjeździe Michała Kałuży do Hiszpanii, ma szansę na grę w lidze będąc dublerem Bartka Nawrata. - Krzysiek jest aktualnie numerem dwa, ale musi się od Bartka dużo uczyć, jest on dla niego wzorem. Przygotowuje go w treningach do meczów. Na pewno Krzysiek ma trudną rolę, bo wchodzi do zespołu po Michale Kałuży, to nie jest proste, ale musi mocno pracować na swoje nazwisko. Wiadomo, jaka w Rekordzie jest szatnia, młodzi znają swoje miejsce w szeregu, muszą dużo pracować, ale będą dostawać szansę. Nie bałbym się dzisiaj postawić na Iwanka, ale oczywiście Bartek jest daleko z przodu – przedstawia sytuację obrazowo Andrzej Szłapa, trener Rekordu. – Ja mam się przede wszystkim uczyć. Czas na granie przyjdzie, dostanę swoje minuty, potem będzie trzeba je wykorzystać – opisuje swoją rolę w Rekordzie sam zainteresowany.

 

 

Skok w hierarchii klubowej to nie jedyna dobra wiadomość dla Iwanka. Po bardzo dobrym występie na Mistrzostwach Europy został także powołany na najbliższe zgrupowanie seniorskiej reprezentacji. – To dla mnie zaszczyt, wielka nobilitacja – mówi 19-letni golkiper, który był jednym z pierwszych z reprezentacji młodzieżowej, który tak zdecydowanie postawił na futsal. - Chciałem jak najszybciej postawić na grę w hali, bo jak się chwyta kilka srok za  ogon, to potem wiadomo, że nic nie wychodzi. Chciałem mieć jak najszybciej większą styczność z halą, tak by móc systematycznie poprawiać technikę – tłumaczy swój wybór.
 

Iwanek pokazuje, że futsalowa droga może być słusznym wyborem. Jeszcze jednak kilkanaście miesięcy temu miał on duży dylemat. Jego brat, Daniel Iwanek postawił na grę na otwartych boiskach, gra obecnie w trzecioligowym Ruchu Chorzów. - Czasem wspominamy sobie i rozmawiamy o tym, co się dzieje w piłce czy futsalu. Daniel też grał w reprezentacjach młodzieżowych, ale to jednak nie były turnieje rangi mistrzostw Europy. Na pewno w taki pozytywny sposób mógł nam zazdrościć tego turnieju – przyznaje na koniec starszy z braci Iwanków.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również