Mecz dwóch skrajnych połów. "Górale" w nowym roku pozostają niepokonani

20.02.2021

O ile w pierwszej połowie meczu Podbeskidzia z Jagiellonią to "Górale" posiadali inicjatywę, udokumentowaną za sprawą bramki Rafała Janickiego, tak po przerwie obraz gry zmienił się niemal o 180 stopni. Tym samym dość zacięty mecz zakończył się remisem 1:1, który oba zespoły powinny uznać za sprawiedliwe odzwierciedlenie rywalizacji. 

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Biorąc pod uwagę dotychczasowe zmagania w Ekstraklasie w 2021 roku, żadna ekipa nie punktowała tak dobrze jak dwóch beniaminków - Warta Poznań oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała. „Górale” odskoczyli na chwilę od ligowego dna w bardzo dobrym stylu, choć ich bilans mógł być nawet jeszcze korzystniejszy, gdyby Dominik Frelek umieścił piłkę w siatce i zwieńczył golem ostatnią akcję spotkania z Cracovią. Mimo tego pudła, obecnie kibice Podbeskidzia mają właściwie same powody do optymizmu, a ich ulubieńcy zamierzali dziś podtrzymać dobrą formę i wygrać trzecie domowe spotkanie z rzędu.

W sobotnie popołudnie na stadion przy Rychlińskiego przyjechała Jagiellonia, która w 2021 roku zanotowała już każdy możliwy wynik. Po pokonaniu na wyjeździe Lechii oraz zasłużonej porażce z Wisłą Kraków, w minionej serii gier białostoczanie zremisowali u siebie z Legią Warszawa, choć wynik ten mogą przede wszystkim zawdzięczać świetnej postawie Xaviera Dziekońskiego i sporej nieskuteczności rywala. Mimo to szkoleniowiec „Jagi” zachowywał przed dzisiejszym meczem spokój i zapowiadał, że ma dokładnie sprecyzowany plan na powstrzymanie rozpędzonego rywala. - Wiemy, jaką siłą dysponują rywale, z jak dużą energią i intensywnością grają. Bardzo dużo biegają, wykonują dużo sprintów. My musimy odpowiedzieć tym samym, żeby podjąć rywalizację. Musimy uniemożliwić przeciwnikowi dochodzenie do sytuacji bramkowych - zapowiadał trener Bogdan Zając na przedmeczowej konferencji prasowej.

Słowa opiekuna przyjezdnych nie znalazły jednak potwierdzenia w rzeczywistości, gdyż już w pierwszym kwadransie „Górale” zdołali wyjść na prowadzenie za sprawą trafienia Rafała Janickiego. Środkowy obrońca wykorzystał umiejętne przedłużenie toru lotu piłki przez Marko Roginicia oraz błąd w kryciu Bogdana Tiru, dzięki czemu mógł popisać się skuteczną główką. Dla stopera Podbeskidzia to już drugi gol w bieżącej rundzie, a przy okazji zawodnik ten po raz kolejny udowodnił, że zalicza w Bielsku-Białej swoiste odrodzenie. 

Bielszczanie nie zamierzali jednak zwalniać tempa, a w kolejnych minutach tylko potwierdzali, że to oni posiadają w pierwszej połowie zdecydowaną optyczną przewagę. „Górale” starali się wysoko pochodzić do rywala, próbowali zagrażać mu często wykonywanymi stałymi fragmentami gry czy akcjami z obu skrzydeł. Dodatkowo, między innymi za sprawą wszędobylskiego Dominika Frelka, bielszczanie zdołali przejąć kontrolę w środku pola. Z kolei grę gości długo można było określać mianem nijakiej, bo poza chwilowym przejęciem inicjatywy w okolicach 30 minuty, zespół trenera Zająca kompletnie nie miał pomysłu na zaskoczenie dobrze dysponowanej defensywy rywala. Dość powiedzieć, że białostoczanie nie oddali w pierwszej części gry ani jednego celnego strzału, a największe zagrożenie Michalowi Peskoviciowi sprawiło chyba mocne uderzenie Ariela Borysiuka zza pola karnego, po którym piłka nieznacznie przeszła nad poprzeczką. 

Na przerwę oba zespoły schodziły jednak przy wyniku 1:0 dla gospodarzy, a niewiele brakowało, by rezultat był dla „Górali” jeszcze korzystniejszy. W końcu świetną okazję na bramkę miał Karol Danielak, który wykorzystał dobre zagranie z lewej flanki i znalazł się w sytuacji sam na sam z Xavierem Dziekońskim. Skrzydłowy w kluczowym momencie posłał jednak futbolówkę bardzo wysoko nad bramką. Młodego golkipera do podjęcia interwencji zmusił jeszcze Marko Roginić, który tuż przed końcem pierwszej części gry oddał groźny strzał z linii szesnastego metra.

Przewaga bielszczan nie podlegała dyskusji, natomiast w obozie Jagiellonii trzeba było się spodziewać, że w szatni w przerwie padnie sporo „mocnych słów”. Widocznie białostoczanie potrzebowali zimnego prysznicu, bowiem po zmianie stron zaczęli oni wyglądać jak zupełnie inna drużyna. Sygnał do odrabiania strat dał Serb Bojan Nastić, który na samym początku drugiej  połowy popisał się technicznym uderzeniem z dystansu. Piłka po tej próbie odbiła się co prawda tylko od słupka, ale „Górale” musieli potraktować to uderzenie jako pewien sygnał ostrzegawczy. 

Jagiellonia po tej okazji postanowiła jednak pójść za ciosem, czego efektem była sytuacja z 53. minuty. Wówczas Paweł Olszewski popisał się dynamicznym zejściem do środka pola, a całą indywidualną akcję zwieńczył uderzeniem z okolic 20 metra. Co prawda Pesković poradził sobie z tą próbą, ale do sparowanej piłki dobiegł jeszcze Bartłomiej Wdowik. Młodzieżowiec wykorzystał ospałe zachowanie kryjącego go Filipa Modelskiego, zdołał umieścić piłkę w pustej bramce i niejako potwierdził dobrą postawę swojego zespołu w tamtym czasie.

Niewiele zresztą brakowało, by dominacja białostoczan została udokumentowana bramką na 1:2. W 66. minucie Michał Pesković musiał wyciągnąć piłkę z siatki po uderzeniu Ariela Borysiuka (i rykoszecie od Rafała Janickiego), ale po kilkuminutowej weryfikacji w wozie VAR, gol ten nie został uznany. Powtórki bowiem wykazały, że Maciej Makuszewski w trakcie trwania tej akcji znalazł się na pozycji spalonej. Bielszczanie wrócili zatem z bardzo dalekiej podróży, ale jak pokazał przebieg spotkania, dopiero w ostatnich minutach zdołali oni odzyskać rezon i nawiązać bardzo zaciętą walkę ze swoim rywalem. Sporo ożywienia w ofensywne poczynania gospodarzy wprowadził rezerwowy Serhij Miakuszko, a jedna z jego prób sprawiła golkiperowi sporo problemów. 

Mimo bardzo interesującej końcówki i aż siedmiu doliczonych minut do regulaminowego czasu gry, ostatecznie żadna z drużyn nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Tym samym Podbeskidzie zanotowało drugi ligowy remis z rzędu i wiadomo już, że po 18. serii gier nie opuści przedostatniego miejsca w ekstraklasowej tabeli. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 1:1 (1:0)

1:0 - Rafał Janicki 13’

1:1 - Bartłomiej Wdowik 53’

Składy: 

Podbeskidzie: Pesković - Mamić, Rundić, Janicki, Modelski - Frelek (76’ Bieroński), Rzuchowski - Roginić (66’ Marzec), Hora (85’ Miakuszko), Danielak - Biliński (66’ Wilson). Trener: Robert Kasperczyk

Jagiellonia: Dziekoński - Nastić, Augustyn, Tiru (46’ Runje), Olszewski - Pospisil, Borysiuk (74’ Romanczuk) - Wdowik (80’ Lopez), Imaz, Makuszewski - Cernych (80’ Bortniczuk). Trener: Bogdan Zając

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Żółte kartki: Danielak (Podbeskidzie) - Borysiuk, Pospisil, Augustyn (Jagiellonia)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również