Martin Polaček: "Miałem kilka innych ofert, ale pomysł gry dla Podbeskidzia spodobał mi się najbardziej"

15.08.2019

Latem „Górale” zrewolucjonizowali szatnię, gdyż z klubu odeszło aż 11 zawodników, a na ich miejsce pozyskano ośmiu nowych. Jak się okazuje, był to trafny ruch, bowiem bielszczanie po trzech kolejkach mają już siedem punktów w ligowej tabeli. Jednym z nowo pozyskanych piłkarzy jest 29-letni golkiper, Martin Polaček. Słowacki „gladiator” nadwiślańskiej publiczności znany jest głównie z reprezentowania przez dwa i pół roku barw Zagłębia Lubin, z którym występował w polskiej Ekstraklasie. Po wyjątkowo udanym okresie na Dolnym Śląsku, doświadczony bramkarz zaliczył jednak spadek formy i teraz zmuszony jest odbudowywać nadszarpniętą reputację w Fortunie 1. Lidze.

Łukasz Sobala/PressFocus

Mateusz Antczak: Kibice w Polsce twoje nazwisko kojarzą przede wszystkim z grą w Zagłębiu Lubin, z którym walczyłeś o europejskie puchary. W tym czasie rywalizowałeś także o miano najlepszego bramkarza Ekstraklasy i zadebiutowałeś w reprezentacji Słowacji. Co zaważyło na twoim wyjeździe z Polski?
Martin Polaček:
W Zagłębiu kończyła się ważność mojego kontraktu i pojawiła się oferta z Premier League. Zainteresowało się mną Crystal Palace, a o niepowodzeniu transferu zadecydowały ostatnie cztery godziny okienka. Niestety, władze klubu z Lubina, które wiedziały o rozmowach z londyńczykami, zdążyły już sprowadzić na moje miejsce Piotra Leciejewskiego z SK Brann. Przez to przedłużenie mojej umowy z Zagłębiem było niemożliwe.

A dlaczego zdecydowałeś się wtedy akurat na Mlade Boleslav, która w tamtym momencie sezonu zajmowała dwunaste miejsce w czeskiej ekstraklasie?
Wiedziałem, że do Mlady idę tylko na pół roku, aby mój kontrakt z polskim klubem wygasł do końca. Byłem już dogadany z Lewskim Sofia. W Czechach spędziłem naprawdę dobry czas i miło wspominam tamten okres. Klub chciał nawet podpisać ze mną umowę na trzy lata, lecz się nie zgodziłem. Byłem przygotowany na przenosiny do Bułgarii.

W Sofii twoja kariera nie nabrał jednak rozpędu, a wręcz przeciwnie. Pod koniec marca właściciele bułgarskiego klubu spłacili twój kontrakt i przez pół sezonu byłeś wolnym zawodnikiem. To był dla Ciebie trudny czas?
Tak, nie był to łatwy okres pod kątem sportowym. Kiedy zostałem bez drużyny, cały czas ciężko pracowałem, by nie stracić formy fizycznej. Trenowałem z Tatranem Preszów, klubem z miasta, w którym się urodziłem. Teraz, po spadku, jest to trzeci poziom rozgrywkowy na Słowacji. Cieszę się jednak, że mogłem trochę odpocząć od cotygodniowych piłkarskich emocji. Dawno nie czułem takiego spokoju, jak przez ostatnie pół roku w rodzinnym domu. Najbliżsi są dla mnie najważniejszą wartością, dlatego bardzo cenię sobie tamtą możliwość spędzenia z nimi kilku miesięcy.

A co spowodowało, że po błogim okresie na Słowacji zdecydowałeś się zostać „Góralem”?
Miałem kilka innych ofert, ale pomysł gry dla Podbeskidzia spodobał mi się najbardziej. Przede wszystkim, chciałem wrócić do Polski. To było pierwsze kryterium. Ponadto, moja narzeczona pochodzi z Żor, położonych niedaleko Bielska – Białej. Kolejnym czynnikiem była odległość od Preszowa, gdzie mieszka moja córka. Dojazd do niej zajmuje mi tylko trzy godziny. A po za tym, wiedziałem, że tworzy się tutaj bardzo fajny zespół, co udowodniliśmy już w pierwszych kolejkach. Myślę, że jesteśmy w stanie powalczyć o awans do Ekstraklasy, w której chciałbym jeszcze kiedyś zagrać.

Na koniec zostawmy jednak piłkę nożna z boku, ponieważ chciałbym zapytać cię o twoje pozostałe pasje. Wiem, że oprócz zamiłowania do ćwiczeń nad formą fizyczną, o czym świadczyć może twoja sylwetka, interesujesz się także psychologią.
To prawda, ciekawi mnie ludzka psychika. Lubię czytać książki oraz różne artykuły, które poruszają ten temat. Staram się również czerpać od klubowych psychologów i tak na przykład, w Zagłębiu Lubin współpracowałem z Pawłem Habratem, który prowadził także Roberta Lewandowskiego. Obecnie jestem w kontakcie z dwoma specjalistami. Uważam, że bardzo ważna jest kontrola emocji i to, w jaki sposób reagujemy na dane sytuacje, dlatego nabytą wiedzę staram się wdrożyć do swojego zachowania, a także życia moich bliskich.

Masz na swoim ciele wiele tatuaży, a niektóre z nich mają charakter patriotyczny czy też religijny. Czy któryś jest dla Ciebie szczególnie ważny?
Na pewno jest to Jezus i aniołki, czyli tatuaż, który mam na plecach. Bardzo ufam Bogu i wierzę, że wszystko, co dobrego spotkało mnie w życiu, płynie właśnie od Niego. A aniołki już nie raz pomagały mi w trudnych chwilach i zawsze mogłem na nie liczyć. Wiem, że to się nie zmieni.

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również