"Lubimy być w Centrum uwagi", czyli derby Wodzisławia od kulis

20.10.2019

W minioną sobotę po raz trzeci w historii doszło do derbów Wodzisławia Śląskiego. W ramach rozgrywek grupy II czwartej ligi, na stadionie przy Bogumińskiej zmierzyły się ze sobą dwie drużyny, mające w swojej nazwie człon Odra i pozostające ze sobą w stanie konfliktu już od kilku lat. Spotkanie, stojące na wysokim poziomie pod względem sportowym i kibicowskim, ostatecznie zakończyło się wygraną "przyjezdnych" 2:1. Tym samym podopieczni Adama Burka umocnili się w fotelu lidera tabeli. 

Piotr Porębski

Przytaczając krótką i dość kuriozalną historię konfliktu na linii dwóch zespołów z Wodzisławia, należy cofnąć się do 2015 roku. Wówczas po kilkumiesięcznym niebycie, spowodowanym zawirowaniami licencyjnymi oraz finansowymi, na piłkarską mapę Polski wrócili kontynuatorzy tradycji niedawnego ekstraklasowicza. Klub APN Wodzisław Śląski rozpoczął zmagania na dziewiątym poziomie rozgrywkowym i nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że niemal w tym samym czasie swoją seniorską sekcję utworzyła… inna Odra. Cztery lata temu do rozgrywek na poziomie A-Klasy przystąpiło MKP Centrum, określające się spadkobiercą sukcesów szkółki piłkarskiej dawnej Odry, powstałej przy wodzisławskim Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. 

- Wielu reprezentantów Podokręgu, Śląska, Polski – tym z całą pewnością możemy się poszczycić w naszej działalności. Jesteśmy na dobrej drodze do ujednolicenia systemu szkolenia, które od pewnego czasu wymknęło się spod kontroli ludzi związanych ze sportem młodzieżowym. Mamy nadzieję, że nie zostanie zmarnowana szansa, a praca od podstaw pomoże nam wszystkim wyjść z błędnego koła, które zostało stworzone przez pewną grupę ludzi, doprowadzając do tak dramatycznej sytuacji w naszym klubie, który był dla naszych dzieci wielkim symbolem - przyznawał prezes MKP, Roman Zieliński na łamach oficjalnej strony internetowej Centrum.

Od tego momentu w Wodzisławiu zaczęło dochodzić do walki na argumenty, który klub zasługuje na większe wsparcie finansowe od miasta oraz kto bardziej zasługuje na tytułowanie się nazwą klubu, występującego jeszcze 10 lat temu w Ekstraklasie (szerzej na ten temat w tym miejscu). Blisko pół roku temu wydawało się, że oba zespoły znalazły dojście do kompromisu, a dowodem na to miało być zawiązanie trójstronnego porozumienia między MKP, APN-em oraz prezydentem miasta Wodzisław, Mieczysławem Kiecą. - Głównym celem wypracowanego porozumienia jest doprowadzenie do startu w rundzie jesiennej sezonu 2018/19 jednej silnej Odry Wodzisław, reprezentującej jak najszersze grono lokalnych sympatyków wodzisławskiej piłki. Zawarcie porozumienia poprzedziło kilka miesięcy rozmów i negocjacji - tak jeszcze w kwietniu tego roku informował Mateusz Jamioła, członek biura Prezydenta Miasta.

Mijały jednak kolejne miesiące, oba kluby wciąż pozostawały przy swoim, a droga do zawarcia porozumienia i ewentualnej fuzji zaczęła się wydłużać. Przed rundą jesienną sezonu 2019/2020 doszło do sytuacji, którą wielu obserwatorów mogłoby nazwać mianem nieprawdopodobnej. Odra Centrum oraz Odra Wodzisław (w sierpniu br. nazwa drugiej z wymienionych spółek została zmieniona i usunięto z niej człon APN) znalazły się bowiem na tym samym poziomie rozgrywkowym. W zeszłym sezonie zespół, obecnie skrótowo nazywany MKS-em, bardzo pewnie wywalczył sobie awans do czwartej ligi, po drodze ponosząc tylko jedną porażkę i strzelając aż 124 bramki w całych rozgrywkach. Centrum z kolei bez większych problemów utrzymało się w gr. II czwartej ligi, kończąc zmagania z pięciopunktową przewagą nad „czerwoną strefą”.

Jeden z transparentów wywieszonych przy Bogumińskiej (fot: Piotr Porębski)

Było zatem pewne, że w nowych rozgrywkach powtórzy się sytuacja z sezonu 2016/2017, gdy przy Bogumińskiej dwukrotnie doszło do derbów Wodzisławia, w których zmierzyły się ze sobą dwie Odry. Wówczas wydawało się, że taka sytuacja jest jedynie chwilowym stanem rzeczy, który nigdy więcej w mieście już się nie powtórzy. Jak widać, wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. A jak do tej pory w ogóle wyglądał przebieg rozgrywanych derbów? Z dwóch rozegranych do tej pory starć, mimo głośnego i żywiołowego dopingu dla piłkarzy APN-u, zwycięsko wychodziło Centrum. Podopieczni trenera Bartłomieja Sochy dwukrotnie triumfowali nad rywalem w stosunku 1:0, a zwycięskie bramki zdobyli Artur Cichy i Łukasz Skrobacz. Zdobyte wówczas punkty wymiernie przyczyniły się do awansu MKP do czwartej ligi, a druga Odra zakończyła tamte rozgrywki na miejscu trzecim.

Przed trzecimi w historii derbami sytuacja obu klubów, w przeciwieństwie do sezonu 2016/2017, prezentowała się zupełnie inaczej. Już nie Centrum, a zespół MKS-u był uznawany za zdecydowanego faworyta sobotniego pojedynku. Po awansie podopieczni Adama Burka weszli w rozgrywki czwartej ligi siłą rozpędu i po dziesięciu seriach gier zajmowali w tabeli pozycję lidera (sześć zwycięstw w 10 spotkaniach, najwięcej zdobytych goli). Odra Centrum z kolei wolałaby raczej wymazać start rozgrywek z pamięci. W pierwszych pięciu spotkaniach podopieczni Roberta Tkocza ponieśli komplet porażek, zdobywając w rozegranych meczach tylko dwie bramki oraz tracąc ich aż piętnaście. Przed sobotnimi zmaganiami MKP plasowało się dopiero na trzynastym miejscu w tabeli, traciło do swojego rywala zza miedzy aż 11 oczek, jednak mimo to niektórzy zaczęli nazywać tą drużynę mianem… pogromców faworytów. W końcu Odra ta była już w stanie urwać punkty mistrzowi poprzednich rozgrywek z Czańca oraz wygrać z ówczesnym liderem tabeli, LKS-em Goczałkowice-Zdrój.

Spotkanie przy Bogumińskiej zapowiadało się zatem niezwykle ekscytująco, co zresztą podkreślali włodarze jednej z Odr. - Mecz ten budzi takie emocje, że wszyscy oczekują już go od miesiąca. Wodzisławianie często rozmawiają o nim i z zaciekawieniem oczekują pierwszego gwizdka. Jedno jest pewne, to spotkanie jest pełne różnych “smaczków”, a to jeszcze bardziej przyciąga kibiców na stadion - można było przeczytać na oficjalnej stronie internetowej lidera tabeli. Szumne zapowiedzi nie okazały się być płonne, gdyż długo przed pierwszym gwizdkiem do wejścia na stadion utworzyły się spore kolejki i istniało podejrzenie, że mimo uznania meczu za imprezę niemasową, liczba chętnych do zobaczenia meczu na żywo przekroczy nawet granicę 999 osób. 

Pod względem stricte piłkarskim można było się również spodziewać pewnej jakości - na placu gry pojawili się bowiem piłkarze znani z boisk szczebla centralnego, na czele z Emmanuelem Sarkim, Mariuszem Zganiaczem czy też Robertem Tkoczem, grającym trenerem Odry Centrum. Dodatkowo jako arbitra sobotniego meczu wyznaczono żywczanina Tomasza Wajdę, wciąż regularnie sędziującego spotkania na szczeblu Fortuna 1. Ligi. W pierwszych minutach boiskowe wydarzenia zdecydowanie zeszły jednak na dalszy plan. Licznie zgromadzeni na stadionie kibice MKS-u zainaugurowali mecz efektownym racowiskiem oraz licznymi wyzwiskami w stronę włodarzy MKP, na czele z prezesem spółki, Romanem Zielińskim. Na nic zdał się zatem przedmeczowy apel stadionowego spikera:

„Dziś liczy się tylko piłka nożna, dlatego wznoszę apel o głośny, ale kulturalny doping. Serce i dusza niech będą oddane na boisku, zostawmy niesnaski z boku”. 

Pierwsza oprawa kibiców wodzisławskiej Odry (fot: Piotr Porębski)

W pierwszej połowie już i tak spora grupa kibiców Odry została jeszcze wzmocniona przez fanów zaprzyjaźnionego Włókniarza Kietrz (jak śpiewały wspólnie fani wspomnianych drużyn - Włókniarz i Odra dwa bratanki - jak do bitki, tak do szklanki!). Bardzo gorący doping poniósł do dobrej gry formalnych gości tego spotkania, bo już do 45. minuty prowadzili oni nad derbowym rywalem dwoma bramkami. Strzelanie przy Bogumińskiej rozpoczęło się jednak od sytuacji kontrowersyjnej. W 32. minucie po bardzo dalekim wrzucie z autu, piłka znalazła się w polu karnym. W zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się obrońca Arkadiusz Lalko, jednak Tomasz Wajda początkowo nie uznał pierwszego trafienia. Po konsultacji sędziego głównego z liniowym żywczanin postanowił jednak wskazać na środek boiska, przez co zawodnicy MKS-u mogli unieść ręce w geście triumfu, a kibice w ramach radości odpalili kolejną porcję rac.

Niedługo później „goście” podwoili swój bramkowy dorobek za sprawą Patryka Dudzińskiego - jednego z najlepszych strzelców na poziomie czwartej ligi. Gdy po tym trafieniu wydawało się, że liderowi przy Bogumińskiej nie przydarzy się już nic złego, Centrum postanowiło wziąć się w garść i odważniej zaatakować. W końcówce pierwszej połowy golkiper Odry, Grzegorz Wnuk miał sporo roboty, a najwięcej problemów sprawiło mu uderzenie Roberta Tkocza oraz próba innego ofensywnego zawodnika, który spróbował swoich sił po strzale z bocznego sektora pola karnego. Często mówi się jednak, że „do trzech razy sztuka” i podobnie było w przypadku ambitnie walczącego MKP. W ostatniej akcji przed przerwą gola do szatni zdobył bowiem Daniel Podbioł, wieńcząc składną akcję swojego zespołu.

W drugiej połowie kibice nie zobaczyli już żadnej bramki, choć szans na zmianę wyniku było dość sporo. Aktywny po stronie Centrum był Mateusz Danieluk, ale miał on problem ze skutecznością i nie wykorzystał dwóch dogodnych okazji. Po stronie Odry stuprocentową okazję na podwyższenie prowadzenia miał z kolei Patryk Dudziński. Napastnik nie zdołał jednak pokonać Bartłomieja Będkowskiego po strzale z rzutu karnego. Uderzenie to było zbyt lekkie i skierowane zbyt blisko środka bramki, więc bramkarzowi MKP nie sprawiło ono większych problemów. Niestety, wspomniany Będkowski przeżył wczoraj swoistą drogę z nieba do piekła. Niedługo po obronionej jedenastce, zawodnik zaliczył nieudaną interwencję po której upadł na murawę i długo nie mógł się z niej podnieść. Dopiero po interwencji straży oraz służb medycznych Będkowski opuścił boisko na noszach, a po kilkunastu minutach na stadionie pojawiła się karetka pogotowia. Jak poinformował jednak po meczu szkoleniowiec Robert Tkocz, ze stanem zdrowia jego podopiecznego wszystko jest w porządku.

Mecz pod względem sportowym do końca trzymał w napięciu, a w drugiej połowie kibice zadbali o podgrzanie atmosfery również na trybunach. Po założeniu niebieskich i czerwonych peleryn, fani Odry wywiesili transparent „Lubimy być w Centrum uwagi” oraz rozpoczęli drugi pirotechniczny pokaz. Baner ten właściwie dopełniał się z drugim transparentem "Wodzisław to Odra" z przekreślonym MKP, wywieszonym na przeciwnej, odkrytej trybunie.

 

 

Warto jednak podkreślić, że samo spotkanie zakończyło się w dość przyjaznej atmosferze. Po ostatnim gwizdku fani podziękowali piłkarzom Centrum za walkę oraz symbolicznie zbili z nimi piątkę. - Nasze liczne, mocne środowisko kibicowskie wyraża niezadowolenie w kontekście działań osób, zarządzających MKP. Moja osoba pierwszego trenera, wszystkie osoby zarządzające naszym klubem oraz zawodnicy robimy wszystko, żeby okazać rywalowi szacunek. To pokazaliśmy m.in. w momencie kontuzji bramkarza Odry. Dodatkowo fantastyczną sprawą było zaproszenie wszystkich piłkarzy Centrum do nas, by kibice mogli podziękować im za walkę. Pokazaliśmy, że szacunek w sporcie jest najważniejszy - przyznał tuż po meczu Adam Burek, trener Odry Wodzisław.

 

Po meczu obie drużyny podziękowały sobie za walkę i zbiły piątki z liczną grupą kibiców (fot: Piotr Porębski)

Dla „przyjezdnych” najważniejsze było jednak zdobycie trzech punktów, umożliwiających pozostanie na fotelu lidera, bez względu na wyniki spotkań Unii Książenice oraz rezerw tyskiego GKS-u. Po zwycięskim meczu szkoleniowiec MKS-u Odry starał się jednak zachowywać chłodną głowę i przyznawał, że jego podopieczni rozegrali jedno ze słabszych spotkań w obecnym sezonie. - Nie byliśmy dzisiaj sobą i musimy pochylić głowę nad młodym zespołem Centrum. Duży szacunek, bo niczym właściwie nam w tym meczu nie ustępowali. Jeśli chodzi o poziom naszej gry, mogło wszystko wyglądać zdecydowanie lepiej - mówił "na gorąco" po końcowym gwizdku Adam Burek.

A jak do spotkania takiej rangi podeszli sami piłkarze? - W szatni traktowaliśmy ten mecz tak jak wcześniejsze spotkania mistrzowskie - w końcu stawką tych derbów także były trzy punkty. Natomiast jest to jasne, że nam wszystkim w klubie cała otoczka, głównie ze względu na otoczenie kibicowskie oraz opinię publiczną, zaczęła się udzielać. Widzieliśmy przecież co dzieje się w Internecie, na mieście. Celem na pewno było jednak zwycięstwo i to w jak najlepszym stylu. Pojedynek ten był bardzo specyficzny, ale najważniejsze że dopisaliśmy sobie trzy punkty. Ogromne pokłony dla kibiców Odry Wodzisław, którzy stworzyli na stadionie fantastyczną atmosferę. Bardzo dobrze gra się przy takiej publiczności - zakończył szkoleniowiec zwycięskiej drużyny. 

Odra Centrum Wodzisław Śląski - Odra Wodzisław Śląski 1:2 (1:2)

0:1 - Arkadiusz Lalko 30’
0:2 - Patryk Dudziński 38’
1:2 - Daniel Podbioł 45+2’

MKP: Będkowski (76’ Jona) - Gorzawski, Witoszek, Buczek, Skrenik, Zdunek, Tkocz, Koczy (90’ Zieliński), Podbioł, Danieluk, Lorenc (88’ Owczarzyk). Trener: Robert Tkocz

Odra: Wnuk - Dudzik, Lalko, Szymiczek, Słodowy - Musiolik (46’ Malinowski), Pikul, Kasprzyk, Zganiacz (90’ Sadio), Tarka (56’ Sarki) - Dudziński (87’ Juraszczyk). Trener: Adam Burek

Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec)

Żółte kartki: Zganiacz, Lalko (Odra)

Widzów: 999

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również