Liderzy z charakterem. Dawajcie ten baraż! [VIDEO]
02.05.2018
Horror bez Dudka
Sebastian Dudek wciąż czeka na debiut barwach Polonii. Utytułowany pomocnik przed tygodniem podpisał kontrakt przy Olimpijskiej, ale na rozgrzewce przed sobotnim meczem ze Spójnią Landek doznał urazu, który wyeliminował go z gry na kilka dni.
Mimo braku nowego piłkarza we wtorkowym spotkaniu Polonii z Dąbem Gaszowice wszystko zdawało się iść zgodnie z planem. Gospodarze w starciu z ligowym słabeuszem kilka razy mieli co prawda "ciepło" w swojej szesnastce, ale to oni częściej znajdowali się pod bramką przeciwnika, a przewagę udokumentowali w 29. minucie, gdy mocnym uderzeniem z dystansu popisał się Hubert Tylec. Na kilka minut przed przerwą wynik powinien poprawić Arkadiusz Kowalczyk, ale napastnik z Bytomia nie trafił w piłkę zagraną przez Marcina Lachowskiego. Chwilę później mocno lewą nogą uderzał tylec, ale futbolówka o centymetry minęła słupek bramki przyjezdnych.
Podopieczni trenera Jacka Trzeciaka najpóźniej w 60. minucie powinni zamknąć spotkanie. Dwa razy bliski szczęścia był Tylec, raz stojącego w bramce przyjezdnych Mirosława Kuczerę sprawdził Bartosz Giełażyn. Zamiast spokojnego prowadzenia rozpoczął się prawdziwy horror. Golkiper Polonii miał coraz więcej roboty, a w 64. minucie musiał po raz pierwszy wyjąć piłkę z siatki. Kuczera posłał długie podanie za linię obrony gospodarzy, Król nie decydował się na wyjście z bramki, a pozostawiony bez opieki Grzegorz Brózda bez problemów dał gościom wyrównanie. Lider grupy II atakował, miał okazje do tego by wrócić na prowadzenie, ale też ryzykował coraz więcej dając okazje do kontrataków gospodarzom. W 71. minucie Król wygrał jeszcze pojedynek z napastnikiem rywali, ale 60 sekund później skapitulował po raz drugi po uderzeniu Brózdy, który nie dał sobie zabrać piłki Michałowi Chrabąszczowi i Andrzejowi Buchcikowi.
Bliska kompromitacji Polonia ruszyła do odrabiania strat. W bramce Dębu dwoił się i troił Kuczera, który poradził sobie na przykład z potężnym uderzeniem Tylca. W 81. minucie nie miał jednak nic do powiedzenia po tym, jak piłkę głową do jego bramki skierował Bartosz Giełażyn. 4 minuty później sprowadzony zimą z Białegostoku napastnik trafił do siatki po raz drugi zapewniając bytomianom utrzymanie 7-punktowej przewagi nad wiceliderem z Bełku.
Sebastian Dudek wciąż czeka na debiut barwach Polonii. Utytułowany pomocnik przed tygodniem podpisał kontrakt przy Olimpijskiej, ale na rozgrzewce przed sobotnim meczem ze Spójnią Landek doznał urazu, który wyeliminował go z gry na kilka dni.
Mimo braku nowego piłkarza we wtorkowym spotkaniu Polonii z Dąbem Gaszowice wszystko zdawało się iść zgodnie z planem. Gospodarze w starciu z ligowym słabeuszem kilka razy mieli co prawda "ciepło" w swojej szesnastce, ale to oni częściej znajdowali się pod bramką przeciwnika, a przewagę udokumentowali w 29. minucie, gdy mocnym uderzeniem z dystansu popisał się Hubert Tylec. Na kilka minut przed przerwą wynik powinien poprawić Arkadiusz Kowalczyk, ale napastnik z Bytomia nie trafił w piłkę zagraną przez Marcina Lachowskiego. Chwilę później mocno lewą nogą uderzał tylec, ale futbolówka o centymetry minęła słupek bramki przyjezdnych.
Podopieczni trenera Jacka Trzeciaka najpóźniej w 60. minucie powinni zamknąć spotkanie. Dwa razy bliski szczęścia był Tylec, raz stojącego w bramce przyjezdnych Mirosława Kuczerę sprawdził Bartosz Giełażyn. Zamiast spokojnego prowadzenia rozpoczął się prawdziwy horror. Golkiper Polonii miał coraz więcej roboty, a w 64. minucie musiał po raz pierwszy wyjąć piłkę z siatki. Kuczera posłał długie podanie za linię obrony gospodarzy, Król nie decydował się na wyjście z bramki, a pozostawiony bez opieki Grzegorz Brózda bez problemów dał gościom wyrównanie. Lider grupy II atakował, miał okazje do tego by wrócić na prowadzenie, ale też ryzykował coraz więcej dając okazje do kontrataków gospodarzom. W 71. minucie Król wygrał jeszcze pojedynek z napastnikiem rywali, ale 60 sekund później skapitulował po raz drugi po uderzeniu Brózdy, który nie dał sobie zabrać piłki Michałowi Chrabąszczowi i Andrzejowi Buchcikowi.
Bliska kompromitacji Polonia ruszyła do odrabiania strat. W bramce Dębu dwoił się i troił Kuczera, który poradził sobie na przykład z potężnym uderzeniem Tylca. W 81. minucie nie miał jednak nic do powiedzenia po tym, jak piłkę głową do jego bramki skierował Bartosz Giełażyn. 4 minuty później sprowadzony zimą z Białegostoku napastnik trafił do siatki po raz drugi zapewniając bytomianom utrzymanie 7-punktowej przewagi nad wiceliderem z Bełku.
Polecane
Niższe ligi
Przeczytaj również
04.05.2022
04.05.2022
Wielka bitwa o snajperską koronę