Lepiej gonić niż być gonionym. Ruch chce się wzmacniać

25.11.2019

Z takiego tytułowego założenia wychodzą chyba chorzowianie, których cel na pierwsze półrocze przyszłego roku wydaje się być jasny, chociaż na Cichej głośno nikt o awansie nie mówi. Ostatni mecz jesieni zakończył się połowicznym sukcesem, stąd po ostatnim gwizdku chorzowianie mieli wahania nastrojów. Z jednej strony doceniali wynik na trudnym, również dosłownie, terenie, z drugiej zdawali sobie sprawę, że zwycięstwo było w ich zasięgu.

Łukasz Sobala/PressFocus

Ruch podtrzymał udaną serię. W kolejnym tygodniu zdobył bowiem trzy punkty. Tym razem jednak mocniej na ten dorobek złożyła się decyzja Komisji do spraw Licencji Klubowych, niż sami piłkarze. Nic więc dziwnego, że po meczu w Pawłowicach odczuwalny był lekki niedosyt. - W pełni nas ten punkt nie satysfakcjonuje. Jesteśmy w czubie tabeli i zawsze gramy o zwycięstwo. W każdym meczu chcielibyśmy zdobywać trzy punkty. Remis musimy jednak również szanować – mówił po spotkaniu Michał Mokrzycki.

Niebiescy po meczu narzekali na zbyt wąskie boisko w Pawłowicach, ale remis należy i tak uznać za sprawiedliwy wynik. - Źle weszliśmy w mecz, później było zdecydowanie lepiej, ale na tym trudnym terenie trzeba cieszyć się z tego punktu. Trzeba przyjąć ten remis z pokorą. Nie jesteśmy takimi krezusami, żeby wygrywać wszystko tydzień w tydzień – Tomasz Foszmańczyk po remisie 1:1 był tym zawodnikiem, dla którego „szklanka była do połowy pełna”. Z pewnością swoje w ostatnich meczach zrobiło też zmęczenie. Chorzowianie zagrali jesienią łącznie 22 spotkania. Większość ich rywali o 4-5 mniej. Dla drużyny, która przystępowała do gry mając za sobą strajk i niepewność dnia jutrzejszego to ogromny wysiłek. - Cieszymy się już z tej przerwy, odpoczynek się przyda – powtarzali zgodnie Niebiescy.

Chorzowianie kończą pierwszą rundę na drugim miejscu, po raz ostatni Ruch przegrał ósmego października. Mimo remisu Niebiescy zdołali utrzymać drugą lokatę, ale tuż za plecami Ruchu jest bardzo ciasno. Szósty Gwarek Tarnowskie Góry traci do Niebieskich trzy punkty. Natomiast lider, rezerwy Śląska Wrocław uzyskały już sześciopunktową przewagę. - Biorąc pod uwagę sytuację sprzed sezonu, nie liczyliśmy nawet, że zajmiemy tak wysokie miejsce – przyznał po meczu trener Łukasz Bereta.

Na pewno na głębsze podsumowanie pierwszej rundy w wykonaniu chorzowian przyjdzie jeszcze czas, ale ostatnie tygodnie pokazały, że prawdziwym liderem Ruchu jest Tomasz Foszmańczyk. Na boisku brał ciężar gry na siebie, poza murawą również zabierał głos w najtrudniejszych sprawach, nie zawsze bezpośrednio związanych z boiskowymi wydarzeniami. - Dziękujemy byłym zawodnikom, Wojtkowi Kędziorze, Robertowi Obstowi i Pawłowi Mandryszowi, że w ostatniej chwili podpisali ugody i dzięki temu odzyskaliśmy dwa punkty. Choć już tu nie grają, widać, że nadal mają Ruch w sercu. Szacunek dla nich za to – przyznał po meczu w Pawłowicach.

W Chorzowie naprawiają przeszłość, ale myślą już także o przyszłości. Niebiescy w przerwie zimowej chcą się wzmocnić, mówi się o 2-3 nowych zawodnikach, równie ważne będzie zatrzymanie w klubie wszystkich kluczowych piłkarzy. Kandydaci do gry w Ruchu mogą się pojawić już także podczas test – meczu z Gwarkiem Ornontowice, który zaplanowano na 7 grudnia. - Wtedy też zagrają zawodnicy, którzy mniej grali w lidze – wyjaśnia Bereta. Niebiescy rozjadą się na urlopy po ostatnim treningu, który zaplanowano na 13 grudnia.  Do zajęć wrócą 8 stycznia, a trzecioligowa wiosna zostanie zainaugurowana 7 marca. - Teraz chcemy sumiennie przygotować się do tej rundy, tak żeby móc walczyć o jak najwyższe cele – plany na wiosnę 2020' określił Michał Mokrzycki.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również