Lekcja angielskiego futbolu u Czerwonych Diabłów

28.03.2020

To był wyjątkowy czas, wielka nauka – tak określa blisko tygodniowy pobyt w Manchesterze United Mateusz Lipp. Szesnastoletni defensor Ruchu Chorzów miał okazję z bliska przyjrzeć się pracy z młodzieżą w jednym z największych klubów, zmierzyć się z rówieśnikami, a także poznać gwiazdy światowego futbolu.

Norbert Barczyk/PressFocus

Mateusz Lipp w Manchesterze spędził sześć dni. Trenował z drużyną U-23 oraz z zawodnikami z zespołu U-16. Na koniec zagrał także w sparingu z rówieśnikami. - Trenowaliśmy dwa razy dziennie. Pierwszy dzień był najtrudniejszy. Tempo było zabójcze, po pierwszych minutach pierwszych zajęć myślałem, że nie dam rady, ciężko było złapać oddech – pewnym usprawiedliwieniem dla naszego rozmówcy może być fakt, że w pierwszych dniach trenował z zawodnikami starszymi od siebie o kilka lat - W kolejnych dniach było już lepiej, złapałem swój rytm – dodaje. Czas wolny poza treningami na Wyspach Brytyjskich Lipp spędzał przede wszystkim na regeneracji. – Jeden wypad do centrum miasta, to wszystko. Gdy czas wolny się znajdował, to odpoczywałem, drzemka była najlepszym wariantem – przyznaje pochodzący z Radzionkowa zawodnik.

W zajęciach z rówieśnikami Lipp trenował w czteroosobowych grupkach. - Trenerzy podczas tych zajęć tworzyli grupy kilkuosobowe, formowane z zawodników z poszczególnych pozycji. Środkowy obrońca grał razem ze skrzydłowym i napastnikiem. Ważne było ustawienie, wychodzenie na pozycje, elementy techniczne – opowiada piłkarz Ruchu, który w czteroosobowej grupce był z dwoma graczami ManU oraz z jednym testowanym zawodnikiem.

Cały ośrodek i same treningi robiły ogromne wrażenie. Pięciu trenerów w grupie dwudziestu zawodników, każde zajęcia nagrywane. Czternaście boisk trawiastych, dwa ze sztuczną nawierzchnią. W ramach ośrodku swoje boiska mają także piłkarze Ole Gunnara Solskjaera. Lipp skupiał się przede wszystkim na swoich zajęciach, ale miał okazję spotkać się także z piłkarzami pierwszej drużyny. – Pierwszego dnia moich zajęć zawodnicy byli po dniu meczowym. Mieli zajęcia indywidualne. Na siłowni był Harry Maguire, przywitał się z nami. Na jadalni siedzieliśmy obok najdroższych piłkarzy świata. Poznałem Bruno Fernandesa, przywitałem się także z Paulem Pogbą. Zamieniliśmy kurtuazyjnie kilka słów. Nie dało się odczuć, że to gwiazdor, sympatyczny uśmiechnięty zawodnik – mówi 16-latek. Kolegom z jadalni była także okazja pokibicować w meczu Ligi Europy, ManU- Club Brugge (5:0). – Mogłem się przekonać, jakie ten klub wyzwala emocje. Jak wszyscy przeżywają mecz. Nie było człowieka, który był smutny przy tej okazji – dodaje.

Dla młodego zawodnika to był już kolejny zagraniczny wyjazd. Wcześniej był między innymi w Arsenalu Londyn i Sampdorii Genua. – Ten wyjazd dał mi jednak najwięcej. Każdy wyjazd jest fajnym doświadczeniem, z każdego staram się coś przenieść na trening w Polsce, ale ten ostatni pod względem skali wyzwania był najtrudniejszy. Jadąc do Londynu byłem bardziej speszony, teraz czułem się pewniej. Starałem się pokazać to, co najlepiej potrafię – mówi jeden z kadrowiczów w młodzieżowej reprezentacji Polski, który w kontekście treningów zwrócił uwagę przede wszystkim na różnice w intensywności zajęć oraz na dwa detale. - Dużo intensywności, grania na małej przestrzeni i mało przerw. W tej sytuacji istotna jest technika podania i przyjęcie piłki. Takie detale decydują o tym czy z tą szybszą grą sobie poradzisz – dodaje na koniec młody piłkarz chorzowskiego Ruchu.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również