Komentarz: Pewien etap się kończy. Więc warto docenić, co zrobił Ruch

02.06.2021

Nic dwa razy się nie zdarza. Jeżeli w sobotę Ruch nie awansował, bo był jeszcze zależny od Lechii Zielona Góra, to w momencie, gdy wszystko jest w nogach zespołu trenera Łukasza Berety, sprawa wydaje się być przesądzona. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że drużyna która w tym roku wygrała wszystkie mecze, przegra u siebie z rezerwami Miedzi Legnica. Wszystko w sporcie rzecz jasna może się zdarzyć, ale dla Ruchu pewien etap się kończy.

Marcin Bulanda/PressFocus

Dla wszystkich kibiców w Chorzowie to ogromna ulga, w końcu czas „ucieczki z tej ligi” będzie zakończony. Jesienią Ruch będzie się mierzył z Motorem Lublin, Hutnikiem Kraków i jeszcze kilkoma medialnymi drużynami. Co prawda ekip, które kibicom "Niebieskich" kojarzą się równie mocno co Polonia Świdnica, będzie zapewne cały czas sporo, ale jednak różnica będzie już widoczna – Ruch wraca na przedsionek salonu. Do ligi, która ma swoich odbiorców, sponsorów, jak i oprawę – a nie przypomina często jedynie „tła dla zabawy”.

Niebiescy awans zrobią po raz pierwszy od czternastu lat. Ruch ostatni raz świętował promocję w 2007 roku. Wtedy wracał do Ekstraklasy. Gdy oglądałem kulisy wizyty Niebieskich w Tarnowskich Górach, to przypomniały się właśnie tamte momenty. Powrót drużyny z meczu z Gwarkiem do Chorzowa to klimat, który towarzyszył Niebieskim właśnie wiosną 2007 roku, w decydujących spotkaniach. Niesamowita wspólnota, zrozumienie, atmosfera. Zawsze o to łatwiej, gdy jest się na pierwszym miejscu w tabeli, ale nie każdy sukces sportowy oznacza natychmiast team spirit w klubie. Ruch jest zresztą chyba tego dobrym przykładem. W ostatnich latach nie brakowało radosnych momentów w historii klubu, nic, że niektóre mocno na kredyt, ale takiej wspólnoty nie było przy żadnym medalu.

Nie ma się co dziwić, można powiedzieć, trudne momenty spajają najbardziej. Tworzą najlepszą więź. Wystarczy spytać kibiców drużyn, które przeszły już swoiste „oczyszczenie”, jakie momenty wspominają z największym rozrzewnieniem, wręcz łezką w oku. Pewnie wiele mógłby o tym powiedzieć również Łukasz Janoszka, który w 2007 roku świętował awans, lub inne osoby, które wówczas również były przy drużynie.

Zresztą wiele postaci z tamtych czasów nadal jest obecnych przy Ruchu. I to nie tylko fani, dla których wówczas wyznacznikiem kibicowskiej niezłomności były wizyty na meczach z Heko Czermno, Tłokami Gorzyce, czy Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie. Dzisiaj często te same osoby przerabiały wizyty w Pawłowicach, Tarnowskich Górach czy w Gaci. Dlatego tak wiele analogii można znaleźć w obu momentach. A z sentymentem będą wspominane podróże na mecze Kolejami Śląskimi, tudzież rowerami – nawet na przebitej dętce. Ot, taka cena oczyszczenia. Ale cena ta jest bardzo przyjemna. Dzisiaj piłkarze Ruchu pozwalają się cieszyć wynikami, a klub pozwala się cieszyć z bycia kibicem Ruchu. Niech tak będzie również po awansie.

Kiedyś zwrócił mi uwagę jeden trener, że umiejętność bycia pierwszym w lidze jest bardzo cenna. Można awansować z drugiego czy trzeciego miejsca – tak jest w pierwszej lub drugiej lidze – swego czasu nawet z czwartego, ale to nie to samo, co bycie najlepszym w lidze. Dlatego ten wynik Ruchu trzeba doceniać. Presja, wyrachowanie, granie co tydzień z rywalem, który chce cię ograć... Jest mistrz Polski, a następnie pierwszy przegrany. Jak trudno o mistrzostwo mógł się przekonać w ostatnich latach również Ruch, któremu do szczytu tak niewiele zabrakło, ale jednak był drugi. Pierwszy przegrany. Dlatego umiejętność bycia liderem, a z czasem zwycięzcą, jest tak bardzo ważna i tego też trzeba się nauczyć.

Warto więc dzisiaj docenić, to co zostało zrobione. Po awansie chwilę poświętować, pocieszyć się tym klimatem, który się przy Cichej, jak i wokół tej ulicy, wytworzył. Bo też nie ma się co łudzić, wiecznie tak nie będzie. Ktoś z klubu sam odejdzie, ktoś inny będzie musiał odejść, wyniki będą trochę gorsze (lepsze już być nie mogą), ktoś się z kimś pokłóci. Historia będzie się pisać dalej, ale będzie już inna. Dlatego więc tym bardziej dzisiaj warto „zatrzymać” te chwile – pogratulować i docenić to, co już zostało zrobione.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również