"Każdy z zawodników Podbeskidzia musi stać się liderem zespołu"

25.03.2009
- Nie wygrywamy, bo brakuje nam skuteczności, ale błędem byłoby wieszać psy na napastnikach - uważa Jarosław Białek, pomocnik mocno zawodzącego na początku wiosny Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Piłkarze Marcina Brosza są jednym z największych rozczarowań pierwszych wiosennych kolejek zaplecza ekstraklasy. Po przegranej w Poznaniu z tamtejszą Wartą, zaledwie zremisowali u siebie ze słabiutkim Motorem Lublin, co dla zespołu walczącego o awans trzeba wręcz uznać za porażkę. - Początek rundy to zawsze wielka niewiadoma, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczaliśmy, że możemy zanotować  taki falstart - przyznaje Jarosław Białek. W czym należy upatrywać przyczyny niepowodzeń "Górali"?

Kibice poczęli zastanawiać się, czy zawodnikom nie zaszkodziły długie przygotowania. Dłuższe niż te, jakie zafundowali sobie I-ligowi rywale. - Gdybyśmy te pierwsze dwa mecze wygrali, to nie byłoby takich dywagacji. Pod względem motorycznym wszystko jest w najlepszym porządku. Nie ma mowy o jakimkolwiek przemęczeniu - przekonuje były pomocnik Górnika Zabrze i wskazuje, że największym mankamentem Podbeskidzia jest w tym momencie skuteczność.

- Pod tym względem kulejemy. Było to widać zwłaszcza podczas starcia z Motorem. Nie oznacza to jednak, że mamy wieszać psy na napastnikach. Winą za słabą postawę w ofensywie ponosi cała drużyna. Nie potrzeba nam jednego piłkarza, który z miejsca pociągnąłby resztę do przodu. Jeśli chcemy się w czerwcu cieszyć z promocji do elity, to każdy z nas powinien stać się liderem - zaznacza Białek, który jesień spędził w irlandzkim St. Patrick's Athletic. Jak sam przyznaje, ze swojej formy nie może być jeszcze zadowolony.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również