Idzik wraca do gry. „To jeszcze nie jest optymalna dyspozycja”

15.04.2021

Triumf w sobotnim meczu ze Ślęzą Wrocław szczególnie musiał radować jednego z piłkarzy "Niebieskich". Mariusz Idzik nie dość, że tym meczem powrócił do gry po kontuzji, której doznał tuż przed startem rundy wiosennej, to jeszcze w pierwszym spotkaniu po powrocie przesądził w ostatnich sekundach o zwycięstwie. - W decydującym momencie noga mi nie zadrżała – wspomina doliczony czas gry w meczu na trzecioligowym szczycie.

Tomasz Kudala/PressFocus

Mariusz Idzik w kadrze meczowej Ruchu pojawił się już w poprzedniej serii spotkań, w meczu wyjazdowym z Piastem Żmigród. W pojedynku ze Ślęzą Wrocław pojawił się natomiast na boisku od pierwszej minuty. - Grało się okej po takiej przerwie – mówi napastnik chorzowian. - To nie jest jeszcze moja optymalna dyspozycja, a od razu zostałem rzucony na głęboką wodę, bo graliśmy jednak z wiceliderem. Ale wolę być w takiej roli, niż wchodzić z ławki. Tydzień temu jeszcze przeczekaliśmy, teraz byłem gotowy na 90 minut gry – mówi napastnik "Niebieskich", który nawet przez moment nie wątpił w końcowy sukces swojej drużyny. - Patrząc na nasze końcówki, to nigdy nie powinniśmy wątpić. Jesteśmy mocni na finiszu.

Początkowo wydawało się, że uszkodzenie więzadeł krzyżowych, którego nabawił się tuż przed startem ligi, wykluczy Mariusza Idzika z gry na znacznie dłuższy czas. Okazało się jednak, że najlepszy strzelec "Niebieskich" opuścił tylko pięć meczów ligowych. - Bałem się, że zabraknie mnie w meczach ze Ślęzą Wrocław, ale także w pojedynku z Polonią Bytom. Na szczęście udało się dość szybko wyleczyć kolano, nie ma żadnych negatywnych sygnałów. To jeszcze nie jest moja optymalna dyspozycja, ale ostatni tydzień przed meczem ze Ślęzą przepracowałem w pełni i udało się przetrwać cały mecz. Jedyne obawy dotyczyły mojej dyspozycji tlenowej – mówi „Mario”, który nawet w najgorszym momencie, tuż po kontuzji, nie miał obaw o swoją przyszłość. - Najważniejsze, że wykluczyliśmy najgorszy scenariusz, czyli zerwanie więzadeł.

Idzik w meczu ze Ślęzą zagrał po raz pierwszy w wyjściowym składzie z Michałem Biskupem. Kilka razy zawodnicy ci grali razem w meczach sparingowych, na dwójkę napastników Ruch zagrał jednak w meczu o punkty po raz pierwszy. - Inaczej się gra w takiej sytuacji, aniżeli gdy jest się samemu z przodu. Z Michałem docieramy się i dochodzimy do optymalnej formy. To, co zaprezentowaliśmy w meczu ze Ślęzą, to nie było to, na co nas stać. Może być lepiej. Nad tym też będziemy pracować na treningach – mówi snajper chorzowian, który jest pod wrażeniem gry kolegi. Mecz ze Ślęzą był pierwszym spotkaniem ligowym, w którym Biskup nie wpisał się na listę strzelców. - Jego skuteczność robi wrażenie. Długo nie grał, a teraz zdobył już pięć bramek. Szacunek za regularność.

Idzik obecnie jest drugim najskuteczniejszym strzelcem trzeciej ligi, w dziewiętnastu spotkaniach zdobył tyle samo bramek. Nic więc dziwnego, że wokół zdrowego snajpera Ruchu pojawia się coraz więcej pytań, odnośnie jego przyszłości. Jego kontrakt z liderem gr. 3 III Ligi wygasa bowiem już latem. - Ciężko mi teraz mówić o mojej przyszłości. Z prezesem Sewerynem Siemianowskim rozmawialiśmy wstępnie odnośnie nowego kontraktu, ale... na razie nic więcej nie będę zdradzał – mówi napastnik chorzowian.

autor: TD

Przeczytaj również