"Góralska" passa została przerwana

26.02.2021

Piłkarze z Bielska-Białej przyjechali do Częstochowy jako niepokonani w tym roku, a po pierwszej połowie wiele wskazywało na to, że łatwo nie oddadzą punktów. W drugiej części gry zadecydowały jednak indywidualności, przez co „Górale” musieli w Bełchatowie uznać wyższość Rakowa.

Łukasz Sobala/PressFocus

„Górale” do spotkania z Rakowem Częstochowa przystępowali jako ekipa, która jako jedna z dwóch była niepokonana w tym roku. Przed pierwszym gwizdkiem piątkowej rywalizacji ekspertów swoim zestawieniem jedenastki na pewno zaskoczył Robert Kasperczyk, gdyż znalazło się w niej dwóch napastników – Peter Wilson wraz z Kamilem Bilińskim.

W pierwszym kwadransie gry obie ekipy przeprowadzały naprzemiennie ataki, wymieniały cios za cios, ale jako pierwsi o celny strzał pokusili się gracze z Częstochowy. W 22. minucie meczu gospodarze mieli świetną okazję na otwarcie wyniku, gdy najwyżej do piłki wyskoczył Tijanić i oddał celny strzał głową na bramkę słowackiego bramkarza, lecz golkiper gości bezbłędnie złapał futbolówkę. Parę minut później w sytuacji praktycznie sam z Dominikiem Holcem znalazł się Wilson, ale ten oddał bardzo lekkie uderzenie, przez co bramkarz gospodarzy nie miał żadnego problemu z jego wyłapaniem. Pod koniec pierwszej części gry jeszcze jedną sytuację po rzucie wolnym stworzyli sobie „Górale”, lecz nie przyniosła ona żadnej korzyści gościom, a chwilę później sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania. 

Druga część gry została rozpoczęta przez przyjezdnych szarżą na bramkę „czerwono-niebieskich”, lecz akcja nie przyniosła wymiernego skutku, gdyż piłka przy wrzutce Danielaka minimalnie opuściła boisko. W 52. minucie gry przed własnym polem karnym Wilson faulował Kuna, skutkiem czego był rzut wolny dla Rakowa. Wspaniałym strzałem popisał się Ivi Lopez, a jeszcze lepszą interwencją Pesković, ale to nie ustrzegło bielszczan od straty bramki, gdyż z najbliższej odległości piłkę dobił Andrzej Niewulis. W 60. minucie groźny strzał zza pola karnego oddał Filip Modelski, lecz jego próba w ostatniej chwili została zablokowana. 

Chwilę później trener Kasperczyk wymienił kolejnych dwóch piłkarzy, by wzmocnić ofensywę, a na placu gry zameldowali się Mateusz Marzec i Serhij Miakushko. W 68. minucie piłkarze Rakowa mogli podwyższyć prowadzenie za sprawą Tudora, który po dośrodkowaniu przez Kuna najwyżej wyskoczył w polu karnym i skierował głową futbolówkę tuż obok lewego słupka gości. Pod koniec drugiej odsłony po wykonaniu rzutu rożnego z pierwszej piłki zdecydował się uderzyć wprowadzony Sierpina, lecz jego strzał poszybował wysoko ponad bramką strzeżoną przez Holca. Bielszczanie byli coraz bardziej zdeterminowani, by wyrównać stan spotkania - kolejny strzał oddał tym razem Kocsis, lecz również sporo się pomylił. 

Końcówka meczu to nieustające ataki Podbeskidzia, konsekwencją tego był rzut wolny sprzed linii pola karnego, lecz zawodnik „Górali” pomylił się uderzając w mur. W ostatniej akcji meczu jeszcze szansę na wyrównanie stworzyli sobie piłkarze z Bielska-Białej, lecz rzut wolny został bardzo źle wykonany, przez co przyjezdni musieli uznać wyższość częstochowian. Tym samym podopieczni Roberta Kasperczyka ponieśli pierwszą porażkę w 2021 roku. 

Raków Częstochowa – Podbeskidzie Bielsko - Biała 1:0 (0:0)

1:0 – Andrzej Niewulis 53’

Składy: 

Raków: Holec - Jach, Niewulis, Piątkowski – Tijanić (74’ Wdowiak) Sapała, Poletanović (90’ Malinowski), Tudor, Ivi (80’ Schwarz),  Kun– Gutkovskis (89’ Arak). Trener: Marek Papszun

Podbeskidzie: Pesković - Mamić, Rundić, Janicki, Modelski - Bieroński, Kocsis -  Hora (80’ Sierpina), Danielak (63’ Miakushko) – Biliński (62’ Marzec), Wilson (57’ Roginić). Trener: Robert Kasperczyk

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Żółte kartki:  Niewulis (Raków) - Danielak (Podbeskidzie)

Widzów: bez publiczności

autor: Michał Jagiełka

Przeczytaj również