"Górale" skuteczni i zwycięscy u siebie. Zbudowali twierdzę na nowo?

24.08.2019

Wraz z powrotem na stadion przy Rychlińskiego, piłkarzom Podbeskidzia udało się przełamać krótką serię dwóch porażek z rzędu. W sobotnie popołudnie podopieczni Krzysztofa Brede pokonali u siebie beniaminka z Grudziądza 2:1, a debiutanckie bramki w zespole "Górali" zapisali na swoim koncie Aleksander Komor i Tomasz Nowak.  

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Przez dwa tygodnie piłkarze bielskiego Podbeskidzia przeszli właściwie drogę z nieba do piekła. Po efektownej i w pełni zasłużonej wygranej u siebie ze Stalą Mielec, „Górale” nie poszli za ciosem i z dwóch ostatnich wyjazdów bielszczanie nie przywieźli choćby punktu. Po spotkaniach kibice bielskiego zespołu mogli odczuwać sporą dozę rozczarowania, gdyż ich ulubieńcy zamiast zakręcić się w okolicach pozycji lidera, spadli pod koniec pierwszej połowy tabeli. Wielu miało jednak nadzieję, że piłkarze wrócą na odpowiednie tory wraz z powrotem na stadion przy Rychlińskiego - w końcu ostatni raz gospodarze zanotowali porażkę u siebie 2 marca w meczu z wspomnianą wcześniej Stalą.

Bielszczanie o powrót na ścieżkę zwycięstw mieli powalczyć z Olimpią Grudziądz - drużyną, która zanotowała znakomity początek sezonu, a w ostatnich trzech pojedynkach poniosła trzy porażki. Jedno można jednak było być pewnym - gdy oba zespoły mierzą się ze sobą przy Rychlińskiego, mecze dostarczają naprawdę sporo emocji. W dwóch dotychczasowych starciach drużyny odnosiły po jednym zwycięstwie w stosunku 3:0. 

W porównaniu do przegranego w środę spotkania w Grodzisku Wielkopolskim, trener Brede postanowił nie dokonywać zmian w wyjściowym składzie. W „11” ponownie pojawił się m.in. zastępujący kontuzjowanego Dymitro Bashlaia Aleksander Komor i to właśnie on zdołał w 14. minucie otworzyć wynik sobotniej rywalizacji. Środkowy obrońca najwyżej wyskoczył do dośrodkowania Łukasza Sierpiny z rzutu rożnego, dzięki czemu udało mu się zdobyć debiutancką bramkę w zespole Podbeskidzia. 25-latkowi bardzo spodobała się gra w ofensywie, gdyż kilka chwil później miał okazję podwoić swój bramkowy dorobek - zawodnik mógł wykończyć kolejny stały fragment gry efektownym szczupakiem, ale jego strzał przeleciał nad bramką. 

Gdy wydawało się już, że gospodarze zdołali przejąć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, to podopieczni Mariusza Pawlaka postanowili przejść do znaczącej ofensywy. W niektórych sytuacjach Martin Polacek musiał zwijać się jak w ukropie, a obrońcy mieli spory problem z upilnowaniem bardzo aktywnych Tiago Alvesa oraz lidera klasyfikacji strzelców 1. Ligi, Afgańczyka Omrana Haydarego. Najgroźniejszą okazję do wyrównania stworzył jednak prawy pomocnik Jakub Łukowski, który w 27. minucie oddał mocny strzał z dystansu, a bramkarz „Górali” efektownie sparował piłkę do boku. 

Olimpia przez większość pierwszej połowy wyróżniała się większą kulturą gry, a jej akcje ofensywne z pewnością mogły imponować - nic więc dziwnego, że kibice Podbeskidzia nie byli zadowoleni takim obrotem spraw i zaczęli głośno domagać się od Górali” większego zaangażowania. Pod koniec pierwszej połowy wyglądało na to, że zawodnicy trenera Brede wzięli sobie wszystkie uwagi do serca i dwukrotnie mieli szanse mogli podwyższyć swoje prowadzenie. W obu sytuacjach ważną rolę odegrał Filip Modelski - najpierw obrońca sam postanowił spróbować swoich sił w ataku (jego rajd i zejście do środka boiska zakończyło się strzałem, wybronionym przez Sapelę), a niedługo poźniej sam rozpoczął kolejną akcję, zakończoną uderzeniem głową Marko Roginicia w poprzeczkę.

Po zmianie stron bielszczanie nie zamierzali długo czekać na rozwój wypadków i w 54. minucie ponownie umieścili piłkę w siatce. Gola na 2:0 zdobył doświadczony Tomasz Nowak, który dopadł do wybitej piłki przez jednego z defensorów Olimpii i sfinalizował akcję finezyjnym strzałem w okienko. Po tym trafieniu obie drużyny długo nie kwapiły się do ofensywnych ataków, a trener Brede wykorzystał spokojniejszy fragment meczu do przeprowadzenia dwóch zmian w linii pomocy. Na placu gry zameldowali się Michał Rzuchowski oraz Mateusz Sopoćko, który klub z Bielska zasilił zaledwie dwa dni wcześniej.

Gdy wielu kibicom wydawało się, że gospodarzom uda się dowieźć dwubramkowe zwycięstwo do końca, w 80. minucie sygnał gościom do odrabiania strat dał Jakub Łukowski. Skrzydłowy bez większych problemów wdarł się w pole karne, minął środkowych defensorów i mocnym uderzeniem pod poprzeczkę ustalił wynik sobotniej rywalizacji. Podbeskidziu udało się zatem wrócić na ścieżkę zwycięstw, choć ich wynik mógł być jeszcze korzystniejszy, gdyby więcej szczęścia w swoich ofensywnych akcjach zachował wprowadzony z ławki Hiszpan Ivan Martin. Dzięki wygranej Podbeskidzie, przynajmniej na pewien okres, awansowało na czwarte miejsce w ligowej tabeli. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Olimpia Grudziądz 2:1 (1:0)

1:0 - Aleksander Komor 14’

2:0 - Tomasz Nowak 54’

2:1 - Jakub Łukowski 80’

Składy:

Podbeskidzie: Polacek - Modelski, Osyra, Komor, Jaroch - Sierpina (84’ Martin), Figiel, Nowak (67’ Rzuchowski), Sieracki (62’ Sopoćko), Danielak - Roginić. Trener: Krzysztof Brede

Olimpia: Sapela - Wawszczyk, Ocenas, Duriska, Ciechanowski - Alves (81’ Janczukowicz), Handzlik (62’ Criciuma), Nowicki (46’ Frelek), Kona, Łukowski - Haydary. Trener: Mariusz Pawlak 

Sędzia: Marek Opaliński (Legnica)

Żółte kartki: Sierpina, Figiel, Sieracki, Roginić (Podbeskidzie) - Łukowski (Olimpia)
Widzów: 2868

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również