"Górale" rozgromili bełchatowski GKS. Roginić skompletował dublet w niespełna dwie minuty

05.10.2019

Mecz pomiędzy Podbeskidziem Bielsko - Biała i GKS-em Bełchatów okazał się spektaklem w dwóch zupełnie innych aktach. Pierwsza odsłona spotkania zdecydowanie nie spędzała snu z powiek... a wręcz przeciwnie. Druga natomiast dostarczyła kibicom gospodarzy niemały ładunek emocjonalny w postaci czterech bramek i licznych okazji do jeszcze wyższej wygranej. 

Łukasz Laskowski/PressFocus

Bez wątpienia najostrzejszą przyprawą dania serwowanego przy ul. Rychlińskiego w sobotnie deszczowe popołudnie była rywalizacja drugiego z trzecim najskuteczniejszym piłkarzem Fortuny 1. Ligi. Po dwóch stronach barykady stanęli Karol Danielak, który dla „Górali” zdążył w tym sezonie zdobyć już sześć goli oraz występujący w GKS-ie Bełchatów Mateusz Marzec, mogący pochwalić się dorobkiem siedmiu trafień. Ponadto, w szeregach obu zespołów wnikliwi kibice z łatwością doszukać mogli się nazwisk spajających konkurujące drużyny, bowiem zawodników niegdyś reprezentujących barwy przeciwnika jest aż trzech. W lutym 2018 roku z Bielska – Białej do Bełchatowa przeniosło się dwóch piłkarzy - Mariusz Magiera oraz Marcin Sierczyński, za to boczny defensor bielszczan, Filip Modelski osiem lat temu spędził roku w zespole z województwa łódzkiego, do którego trafił z młodzieżówki West Hamu United.

W bieżącym sezonie beniaminkowi z Bełchatowa jeszcze ani razu nie udało się zdobyć kompletu punktów w wyjazdowym spotkaniu, co w konfrontacji z trzema zwycięstwami i jednym remisem Podbeskidzia przed własną publicznością stawiało gospodarzy przed rozpoczęciem meczu w roli faworyta. Nie można było jednak zapomnieć, że podopiecznym Krzysztofa Brede noga powinęła się w ostatnich dwóch starciach, a jedna z porażek skutkowała wczesnym zakończeniem tegorocznej przygody z Pucharem Polski. Bielszczanie dwukrotnie ulegli przeciwnikom, przegrywając 0:1 i oba gole tracąc po rzutach autowych. Jak stwierdził Arkadiusz Leszczyński, zastępujący w bramce „Górali” kontuzjowanego Martina Polačka: „W szatni dało się odczuć sportową złość”.

W meczu rozgrywanym w ramach 12. kolejki Fortuny 1. Ligi pierwsi do głosu doszli bielszczanie. Strzegący bramki gości Paweł Lenarcik wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu Łukasza Sierpiny, a do futbolówki w polu karnym dopadł nie kto inny, jak Karol Danielak, który nie zwykł marnować takich okazji. Sędzia dopatrzył się jednak faulu napierającego na bramkarza Marko Roginicia, w związku z czym gol nie został uznany.

Chłód i deszcz w początkowej fazie meczu wpłynął negatywnie nie tylko na nastroje zgromadzonych na stadionie kibiców, ale także rywalizujących na murawie zawodników, przez co pierwsza połowa swoją atrakcyjnością zdecydowanie nie porwała publiczności. Nic jednak tak nie elektryzuje trybun, jak bramka… a tym bardziej dwie. Ekspresowym dubletem kilka minut po przerwie popisał się Marko Roginić, który wykorzystał dośrodkowanie Danielaka, głową po raz pierwszy wpisując się na listę strzelców. Nie zdążyły upłynąć dwie minuty, kiedy Chorwat ponownie zaskoczył skutecznością i po podaniu od Adriana Rakowskiego wymanewrował golkipera gości, po czym strzelił do bramki strzeżonej przez dwójkę obrońców bełchatowian.

Mecz z zupełnie niemrawego w kilka chwil przeistoczył się w interesujące spotkanie, tym bardziej, że 58. minucie boisko opuścił Paweł Czajkowski po napomnieniu drugim żółtym kartonikiem. „Górale”, którzy jeszcze śmielej ruszyli do ataku, nie musieli długo czekać na trzeciego gola, bowiem padł on w przeciągu pięciu minut od rozpoczęcia gry w przewadze. Tym raz Lenarcika na murawie „położył” Karol Danielak, który celnie uderzając do pustej bramki zdobył siódme trafienie w bieżącym sezonie.

Piłkarze Podbeskidzia wzięli sobie do serca rozbrzmiewające na trybunach „1… 2… 3… Mało!” i konsekwentnie dążyli do powiększenia przewagi. Szczególnie aktywny w działaniach ofensywnych był wprowadzony na murawę Damian Hilbrycht, który trafił w słupek, a także dograł do ustawionego na piątym metrze Dmytro Baszłaja, jednak ten pomylił się podczas ekwilibrystycznej próby uderzenia piętą. To co nie udało się stoperowi gospodarzy uczynił młodzieżowiec Mateusz Sopoćko. Ponownie Hilbrycht wypatrzył lepiej ustawionego kolegę, a 20-letni pomocnik zdobył premierowego gola w barwach „Górali”, podrywając kibiców z miejsc strzałem nożycami.

Spotkanie, które rozstrzygnęła kompletna zmiana obrazu gry na początku drugiej odsłony, zakończyło się wysoką wygraną gospodarzy. Podbeskidzie czwarty raz dopisało sobie trzy oczka po domowy pojedynku, a bełchatowianie wciąż nie przełamali niechlubnej serii bez wyjazdowego zwycięstwa. Bohaterem meczu nazwać należy natomiast Marko Roginicia, który za sprawą dwóch bramek przeciwko GKS-owi już może cieszyć się dorobkiem pięciu trafień. 

 

TS Podbeskidzie Bielsko - Biała – GKS Bełchatów 4:0 (0:0)

1:0 – Marko Roginić 54’
2:0 – Marko Roginić 55’
3:0 – Karol Danielak 63’
4:0 – Mateusz Sopoćko 81’

TSP: Leszczyński – Jaroch, Osyra, Baszłaj, Modelski – Figiel, Sieracki (75’ Sopoćko)– Sierpina, Rakowski (64’ Hilbrycht), Danielak – Roginić (83’ Martín).
Trener: Krzysztof Brede.

GKS: Lenarcik – Grzelak, Grolik, Kołodziejski, Szymorek – Czajkowski, Małachowski – Wołkowicz (63’ Golański), Marzec, Putin (72’ Flaszka) – Mas (63’ Kocyła).
Trener: Artur Derbin.

Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa)
Żółte kartki: Sieracki, Baszłaj (TSP) - Mas, Putin, Czajkowski, Małachowski (GKS)
Czerwone kartki: Czajkowski (GKS)

Widzów: 2241

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również