Emocje, kontrowersje i... pudło kolejki. "Górale" na remis w Krakowie

13.02.2021

Podziałem punktów zakończyło się naprawdę zacięte spotkanie pomiędzy czternastą w tabeli Cracovią a przedostatnim Podbeskidziem Bielsko-Biała. Oba zespoły zakończyły mecz z jedną zdobytą bramką - po stronie "Górali" na listę strzelców wpisał się Jakub Hora, ale także z jednym wykluczeniem spowodowanym czerwonymi kartkami.

Krzysztof Porębski/PressFocus

Po dwóch wygranych meczach u siebie z rywalami ze ścisłej czołówki, „Górale” odskoczyli od ekstraklasowego dna i przed tym weekendem zajmowali w stawce przedostatnie miejsce. By jednak utrzymać dobry trend i mieć możliwość zanotowania kolejnego awansu w tabeli, piłkarze Podbeskidzia musieli odnieść zwycięstwo z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Podopieczni Roberta Kasperczyka udali się na stadion aktualnie czternastej Cracovii, która z kolei zanotowała wręcz fatalne wejście w 2021 rok. 

Do tej pory krakowianie ponieśli bowiem dwie wyjazdowe porażki w stosunku 0:1 - z Wartą Poznań oraz Pogonią Szczecin, ale na pocieszenie udało im się wywalczyć awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. Najgłośniej w kontekście popularnych „Pasów” zrobiło się jednak blisko dwa tygodnie temu - wówczas Michał Probierz postanowił podać się do dymisji, rezygnując z funkcji zarówno pierwszego trenera, jak i z roli wiceprezesa klubu. Opiekun zespołu argumentował to przede wszystkim chęcią odpoczynku od dotychczasowych obowiązków oraz tym, że jego podopieczni potrzebują nowego impulsu.

Ostatecznie dymisja ta nie została przyjęta przez prezesa Janusza Filipiaka, w efekcie czego Probierz po kilku dniach urlopu wrócił do nowej-starej pracy. W meczu z rozpędzającym się Podbeskidziem na gospodarzy czekało zatem naprawdę ciężkie zadanie. Tym bardziej, że przed 17. serią gier oba zespoły dzieliło w tabeli zaledwie jedno oczko. 

Mimo dobrej formy i zdobytego kompletu punktów w tym roku, przed sobotnim meczem trener „Górali” postanowił i tak namieszać w wyjściowym składzie i dokonać czterech zmian. Tym samym w „11” pojawili się Michał Rzuchowski w miejsce Jakuba Bierońskiego, Maksymilian Sitek zmienił Mateusza Marca, Jakub Hora zastąpił Desleya Ubbinka, a szansę gry od pierwszej minuty otrzymał również Peter Wilson. Liberyjski napastnik, będący absolutnym debiutantem na ekstraklasowych boiskach, wskoczył do składu w miejsce pauzującego za nadmiar żółtych kartek Kamila Bilińskiego.

Pierwsza połowa meczu, śmiało określanego mianem pojedynku „o 6 punktów”, stała pod znakiem naprawdę zaciętej rywalizacji i wysokiej intensywności w podejmowanych działaniach. W pierwszych 30 minutach zdecydowanie więcej z gry mieli jednak bielszczanie, stawiający wysoki pressing i częściej rozgrywający piłkę na połowie rywala. Zawodnicy trenera Kasperczyka często starali się oskrzydlać swoje ofensywne akcje, jednak jedyną bramkę w pierwszej części gry zdobyli oni za sprawą czujnego zachowania dwóch środkowych pomocników. W 25. minucie Michał Rzuchowski posłał daleką piłkę w stronę Jakuba Hory, podanie przecięło dwóch źle ustawionych defensorów „Pasów”, a wspomniany Czech uciekł rywalom spod opieki i posłał futbolówkę pomiędzy nogami interweniującego Niemczyckiego.

Ta bardzo efektowna akcja była niejako potwierdzeniem dobrej gry Podbeskidzia, ale niewiele brakowało ku temu, by prowadzenie to było jeszcze wyższe. W 35. minucie beniaminek ponownie zaatakował środkiem pola, a tym razem w rolę strzelającego wcielił się Rzuchowski. Pomocnik dynamicznie wbiegł w szesnastkę i oddał mocne uderzenie, które zostało jednak odbite ramieniem przez golkipera Cracovii.

Gdy mogło się wydawać, że bielszczanie pójdą wówczas za ciosem i utrzymają korzystny wynik do końca pierwszej części gry, od około 30 minuty to Cracovia postanowiła wrzucić wyższy bieg, a jej zawodnicy zaczęli grać szeroko i na jeden kontakt. Sporo ożywienia w grę gospodarzy dał wprowadzony już w 33. minucie Brazylijczyk Thiago, a w rolę głównego playmakera wcielił się pomocnik Florian Loshaj. Efektem przejętej dominacji był zdobyty gol w 42. minucie przez Pelle van Amersfoorta. Holender skutecznie wykorzystał rzut karny, podyktowany za rzekomy faul Gergo Kocsisa na Dawidzie Szymonowiczu. Węgier miał trafić obrońcę rywala ręką w twarz, jednak sytuacja ta wzbudziła wśród internautów spore kontrowersje. 

Czy rzut karny należał się Cracovii, czy też nie - pomocnik „Górali” przez swój ruch dał pretekst do podjęcia takiej decyzji przez arbitra. Gospodarze odrobili zatem powstałe straty, a biorąc pod uwagę całą pierwszą cześć gry, wynik 1:1 był sprawiedliwym odzwierciedleniem dotychczasowej rywalizacji. 

Po zmianie stron spotkanie wyglądało dość podobnie jak ostatni kwadrans pierwszej połowy - to Cracovia posiadała inicjatywę, dłużej rozgrywała piłkę, ale z drugiej strony długo nie miała pomysłu na przełamanie dość pewnie spisującej się defensywy rywala. Gospodarzom nie pomogło nawet wykluczenie z gry Gergo Kocsisa, który po bezsensownym faulu na Thiago Souzie w środku pola zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Chyba najdogodniejszą okazję „Pasy” stworzyły sobie po błyskawicznie przeprowadzonej kontrze w 77. minucie. Po przeprowadzonej akcji środkiem boiska, Pelle van Amersfoort wypuścił sobie piłkę do przodu i dynamicznie wbiegł w pole karne. Holender jednak nie zdołał minąć wychodzącego z bramki Peskovicia i zamiast oddać strzał, wpadł prosto w golkipera.

Jeszcze w samej końcówce siły na placu gry się wyrównały, gdyż bezpośrednią czerwoną kartkę obejrzał defensor Cracovii - Ivan Marquez. Od tego momentu oba zespoły podjęły decyzję o całkowitym rzuceniu się do ofensywy, ale zdecydowanie bliżej zdobycia w tej zaciętej rywalizacji kompletu punktów byli goście. W końcu w ostatniej akcji meczu Marko Roginić wpadł w szesnastkę, zabawił się w nim z bramkarzem oraz interweniującym defensorom, a w kluczowym momencie podał futbolówkę do lepiej ustawionego Dominika Frelka. Młodziutki pomocnik, który po raz kolejny dał naprawdę dobrą zmianę i wniósł do środka pola sporo pewności, zakończył jednak sobotnie spotkanie fatalnym pudłem. Mając przed sobą całkowicie pustą bramkę, zmiennik w zespole gości trafił z kilku metrów tylko w słupek. 

Tym samym wynik spotkania nie uległ już zmianie i biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, chyba żadna z drużyn nie może z niego odczuwać pełnej satysfakcji.

Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:1)

0:1 - Jakub Hora 25’

1:1 - Pelle van Amersfoort 42’ (k.)

Składy: 

Cracovia: Niemczycki - Zaucha (33’ Thiago), Marquez, Szymonowicz, Rapa - Fiolić (72’ Pik), Loshaj, van Amersfoort, Sadiković, Hanca - Rivaldinho (72’ Piszczek). Trener: Michał Probierz

Podbeskidzie: Pesković - Mamić, Rundić, Janicki, Modelski - Kocsis, Rzuchowski - Roginić, Hora (70’ Danielak), Sitek (58’ Frelek) - Wilson (58’ Marzec). Trener: Robert Kasperczyk

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Żółte kartki: Rivaldinho, van Amersfoort (Cracovia) - Roginić, Kocsis, Hora (Podbeskidzie)

Czerwone kartki: Marquez (Cracovia, 85’) - Kocsis (Podbeskidzie, 63’, za dwie żółte)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również