Kibice Podbeskidzia Bielsko-Biała, zgromadzeni na stadionie przy Rychlińskiego oraz przed telewizorami, byli dziś świadkami naprawdę emocjonującego widowiska. "Górale" w efektowny sposób pokonali beniaminka Fortuna 1. Ligi, Radomiaka Radom 4:2 i po kilku tygodniach przerwy powrócili na fotel lidera tabeli. Dodatkowo wygrana sprawiła, że na cztery kolejki przed końcem sezonu bielszczanie mają już sześć punktów przewagi nad trzecią w stawce Wartą Poznań.
Ekstraklasa coraz bliżej. "Górale" wygrywają i wracają na fotel lidera
Piłkarze „Górali” przystępowali do hitowo zapowiadającego się starcia z Radomiakiem ze świadomością, że ich główni kontrkandydaci w walce o bezpośredni awans - Warta i Stal - zgodnie potraciły punkty w meczach na własnym boisku. Gdyby zatem podopiecznym Krzysztofa Brede udało się pokonać swojego niedzielnego rywala, wróciliby na pozycję lidera i do sześciu punktów powiększyliby przewagę nad trzecim zespołem z Poznania. Biorąc pod uwagę fakt, że do końca sezonu zostaną już tylko cztery kolejki, a Podbeskidzie posiada lepszy bilans bezpośrednich spotkań z wspomnianą Wartą, dzisiejsze zwycięstwo dałoby im gigantyczny handicap.
Pokonanie Radomiaka nie mogło być jednak uznawane za proste zadanie. Beniaminek Fortuna 1. Ligi słusznie uznawany jest za jednego z czarnych koni rozgrywek, gdyż ma już niemal zapewniony udział w barażach o Ekstraklasę, a dodatkowo nie ustawał on w walce o zakończenie sezonu w czołowej dwójce. Wygrana podopiecznym Dariusza Banasika zapewniłaby bowiem zbliżenie się do „Górali” na odległość zaledwie trzech punktów, co zwiastowałoby jeszcze ciekawszą końcówkę rozgrywek. Na niekorzyść radomian przemawiał fakt, że w pięciu ostatnich wyjazdowych meczach odnieśli oni tylko jedno zwycięstwo, ponosząc w międzyczasie porażki ze Stalą Mielec oraz Wartą. Dodatkowo w pierwszym bezpośrednim meczu, rozegranym w połowie października na Stadionie Lekkoatletyczno-Piłkarskim im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, bielszczanie pewnie pokonali Radomiaka 3:1.
Chcąc zachować świeżość składu i poniekąd udowodnić jego głębie, trener Brede zdecydował się dokonanie trzech roszad w wyjściowym składzie. W porównaniu do szczęśliwie zremisowanego pojedynku w Bełchatowie, w „11” zabrakło miejsca dla Rafała Figiela, Kamila Bilińskiego oraz Filipa Laskowskiego. Ich miejsce zajęli odpowiednio Michał Rzuchowski, Marko Roginić i Jakub Bieroński, który po świetnym meczu w Grudziądzu wypadł ze składu z powodu kontuzji mięśniowej.
I to właśnie młody środkowy pomocnik odegrał kluczową rolę przy golu otwierającym wynik. 17-latek w 9. minucie wypatrzył wychodzącego na wolne pole Łukasza Sierpinę i zagrał do niego kapitalną prostopadłą piłkę. Kapitan „Górali” skrzętnie skorzystał z tego dalekiego podania i po oddaniu mocnego strzału z ostrego kąta, nie dał szans Mateuszowi Kryczce na skuteczną interwencję.
Pomijając tą szybko strzeloną bramkę, tempo spotkania było dość wyrównane, a przyjezdni nie zamierzali koncentrować się tylko na defensywie. To Radomiak nieco dłużej znajdował się przy piłce, częściej rozgrywał futbolówkę na połowie rywala, lecz nie był on w stanie zaskoczyć dobrze dysponowanej linii obrony Podbeskidzia. Bielszczanie za to wykazywali się tym, czego zdecydowanie im brakowało w ostatnim ligowym spotkaniu. Mowa o skuteczności, bowiem ostatnia akcja meczu i drugi celny strzał zapewnił gospodarzom podwyższenie wyniku. Tym razem na listę strzelców wpisał się Marko Roginić, który wykorzystał dobrą wrzutkę Bartosza Jarocha z prawej strony boiska i popisał się celnym uderzeniem z woleja. Dla chorwackiego napastnika jest to już dziesiąta bramka w bieżących rozgrywkach, a sam zawodnik po raz kolei udowodnił, że instynktu w polu karnym przeciwnika nie można mu odmówić.
Na przerwę podopieczni Krzysztofa Brede schodzili zatem z bezpieczną przewagą, jednak niedługo po zmianie stron Radomiak zadbał o to, by na murawie stadionu przy Rychlińskiego nie brakowało emocji. W 55. minucie goście złapali bowiem kontakt po rzucie wolnym, który został skutecznie wykonany przez… byłego „Górala”, Damiana Nowaka. Wychowanek bielskiego klubu, mający na swoim koncie dwa występy w jego barwach na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, oddał mocne uderzenie uderzenie z ok. 20 metra i zmusił Polacka do kapitulacji. Trzeba jednak przyznać, że napastnikowi Radomiaka pomógł nieco rykoszet i odbicie się piłki od dotychczas świetnie dysponowanego Aleksandra Komora.
Środkowy obrońca „Górali” postanowił jednak w 79. minucie udowodnić, dlaczego zasługuje na miano najlepszego piłkarza niedzielnego spotkania. Poza pewną grą w defensywie i przerywaniem wielu prób prostopadłych zagrań piłkarzy gości, 26-latek postanowił dołożyć coś od siebie również w ataku. Defensor wykorzystał bardzo dokładne dośrodkowanie Rafała Figiela z rzutu wolnego i celną główką ponownie wyprowadził swój zespół na dwubramkowe prowadzenie. Na tym strzelanie przy Rychlińskiego się nie zakończyło, bo rozbitego Radomiaka zdołał jeszcze dobić wprowadzony z ławki Kamil Biliński. Napastnik, podobnie jak jego kolega z zespołu, zrobił najlepszy możliwy użytek ze stałego fragmentu i również pokonał Kryczkę za sprawą uderzenia głową.
Po tym trafieniu na stadionie przy Rychlińskiego rozpoczęła się prawdziwa feta, a kibice zgodnie zaczęli wykrzykiwać hasła, że ich ulubieńcom nic i nikt już nie odbierze wymarzonego awansu do Ekstraklasy. Co prawda radość „Górali” została nieco zmącona przez gola honorowego, zdobytego przez Leandro w 88. minucie z rzutu karnego, jednak bielszczanie zdołali utrzymać bardzo cenne zwycięstwo do ostatniego gwizdka.
Dzięki zasłużonej wygranej Podbeskidzie powróciło po przerwie na fotel lidera i niemal na pewno pozbawiło Radomiaka szans na bezpośredni awans do Ekstraklasy. Bielszczanie są z kolei coraz bliżej wymarzonego powrotu na najwyższy szczebel rozgrywkowy i jeżeli wyniki kolejnej serii gier ułożą się po ich myśli, być może będą go świętować już w najbliższą sobotę.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Radomiak Radom 4:2 (2:0)
1:0 - Łukasz Sierpina 9’
2:0 - Marko Roginić 45+1’
2:1 - Damian Nowak 56’
3:1 - Aleksander Komor 78’
4:1 - Kamil Biliński 83’
4:2 - Leandro 88’ (k.)
Składy:
Podbeskidzie: Polacek - Gach, Komor, Osyra, Jaroch - Sierpina (72’ Biliński), Nowak (65’ Figiel), Rzuchowski (83’ Rakowski), Bieroński, Danielak - Roginić. Trener: Krzysztof Brede
Radomiak: Kryczka - Abramowicz, Świdzikowski, Cichocki, Jakubik - Mikita (68’ Górski), Kaput (80’ Leandro), Makowski, Lewandowski (46’ Nowak), Michalski - Sokół. Trener: Dariusz Banasik
Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)
Żółte kartki: Rakowski (Podbeskidzie) - Makowski, Cichocki, Jakubik (Radomiak)