Efekt nowej miotły nie zadziałał. Jastrzębie rozbite przez rozpędzonych "Górali"

11.07.2020

Pokaz efektownej gry zaprezentowali piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała, którzy pokonali na wyjeździe GKS Jastrzębie 3:0 po bramkach Mateusza Sopoćki, Marko Roginicia i Tomasza Nowaka. Dzięki wygranej "Górale" umocnili się w fotelu lidera pierwszoligowej tabeli i wydaję się, że awans do PKO Ekstraklasy może już im odebrać tylko kataklizm. Z kolei gospodarze zanotowali piątą porażkę z rzędu i są coraz bardziej zagrożeni spadkiem na trzeci szczebel rozgrywkowy. 

Łukasz Laskowski/PressFocus

Już przed pierwszym gwizdkiem wyjazdowego spotkania w Jastrzębiu, piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała mieli świadomość, że ewentualne zwycięstwo przy Harcerskiej nie zapewni im jeszcze bezpośredniego awansu do Ekstraklasy. Swoje spotkanie w ramach 31. kolejki wygrała bowiem Warta Poznań, niemniej podopieczni Krzysztofa Brede i tak mieli o co walczyć. Mimo że przyjezdni byli uznawani za faworytów sobotniego pojedynku, szczególnie biorąc pod uwagę bardzo słabą formę przeciwnika, w ostatnim czasie GKS udowodnił, że posiada dobry patent na „Górali”. Od powrotu jastrzębian na zaplecze Ekstraklasy w 2018 roku, nie ponieśli oni żadnej porażki z bielszczanami, a w dodatku to oni jako jedyni wywieźli w tym sezonie komplet punktów z Rychlińskiego. 

Dodatkowo do sobotniej rywalizacji GKS przystępował pod wodzą nowego trenera Pawła Ściebury, więc kibice gospodarzy musieli mieć nadzieję, że w przypadku drużyny zadziała „efekt nowej miotły”. Sytuacja jastrzębian w tabeli robiła się bowiem coraz gorsza, a szósta porażka z rzędu przy Harcerskiej mogłaby mieć bardzo negatywne konsekwencje. 

Po dość wyrównanym początku i wzajemnym badaniu swoich możliwości, w kolejnych minutach zaczęła się uwydatniać coraz większa przewaga Podbeskidzia. Goście mieli jednak spory problem, by przedrzeć się pod pole karne rywala i przełamać jego skomasowaną defensywę. Starania bielszczan długo nie przynosiły wymiernego efektu, choć próbowali oni zaskoczyć GKS na wszelkie możliwe sposoby - od gry na jeden kontakt po dalekie podania w stronę szesnastki. Podopieczni Pawła Ściebury umiejętnie się jednak bronili i od czasu do czasu starali się stwarzać zagrożenie pod bramką Martina Polacka. 

Jako pierwsi wynik sobotniego spotkania otworzyli jednak „Górale”, a pierwszego gola zdobył zawodnik, do którego postawy w pierwszej połowie można było mieć sporo pretensji. Mowa o Mateuszu Sopoćce, który w 39. minucie ponownie udowodnił, że ma świetnie ułożoną prawą nogę. 21-latek zdołał wykorzystać sprytne podanie Tomasza Nowaka w polu karnym, pokonał Drazika pewnym płaskim strzałem i tym samym zdobył swojego trzeciego gola w obecnych rozgrywkach. 

Po zmianie stron obraz gry specjalnie nie ulegał zmianie i wydawało się, że zdobycie przez „Górali” drugiej bramki będzie tylko kwestią czasu. Podopieczni Krzysztofa Brede ponownie podejmowali próby gry z pierwszej piłki, prezentowali naprawdę efektowny futbol, a w 60. minucie udokumentowali swoją przewagę drugą bramką. Wówczas Kacper Gach wygrał pojedynek na lewym skrzydle i zdecydował się wgrać futbolówkę w pole karne. W szesnastce z kolei najlepiej odnalazł się Marko Roginić, który popisał się celną główką i zmusił golkipera GKS-u do kapitulacji.

Od tego momentu bielszczanie spokojnie kontrolowali przebieg rywalizacji, lecz w pewnym momencie gospodarze zwietrzyli szansę na zdobycie choćby gola kontaktowego. Chyba najbliżej pokonania Martina Polacka był pomocnik Damian Tront, ale słowacki golkiper końcami palców sparował jego uderzenie zza pola karnego. Ostatecznie zawodnikom Pawła Ściebury zabrakło pomysłu i pary na dalsze ataki, natomiast „Górale” zwietrzyli swoją szansę na zdobycie trzeciego trafienia. W 79. minucie fenomenalnym prostopadłym podaniem popisał się Tomasz Nowak, dzięki czemu Karol Danielak zdołał wyjść niemal do sytuacji sam na sam. W kluczowym momencie akcji skrzydłowy został jednak powalony w polu karnym przez Grzegorza Drazika, dzięki czemu bielszczanie otrzymali rzut karny. Jedenastkę za sprawą pewnego uderzenia wykorzystał wspomniany wcześniej Tomasz Nowak. 

Wynik 3:0 utrzymał się już do ostatniego gwizdka sędziego Jacka Małyszka, przez co „Górale” odnieśli drugie efektowne zwycięstwo z rzędu i umocnili się w fotelu lidera pierwszoligowej tabeli. Podbeskidzie od upragnionej promocji dzieli już tylko zdobycie 3 punktów, bądź… porażka trzeciej Warty we wtorkowym meczu z GKS-em Tychy. Z kolei w Jastrzębiu sytuacja robi się już bardzo nerwowa, gdyż zespół pozostał na czternastym miejscu i w dodatku ma tyle samo punktów co Zagłębie Sosnowiec, zajmujące w tabeli pierwszą zagrożoną spadkiem pozycję. Warto jednak wspomnieć, że pomimo fatalnej formy i poniesieniu piątej porażki z rzędu, fani gospodarzy nie odwrócili się od piłkarzy i do końca meczu prowadzili intensywny doping.

GKS Jastrzębie - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:3 (0:1)

0:1 - Mateusz Sopoćko 39’

0:2 - Marko Roginić 60’

0:3 - Tomasz Nowak 79’ (k.)

Składy: 

GKS: Drazik - Gojny, Jaroszek, Szymura, Kulawiak (80’ Słodowy) - Galuska (63’ Szczęch), Tront, Mróz, Jadach, Ali - Adamek (63’ Szczepan). Trener: Paweł Ściebura

Podbeskidzie: Polacek - Gach, Osyra, Komor, Jaroch - Sopoćko (82’ Laskowski), Rzuchowski, Nowak (89’ Ubbink), Figiel, Danielak (85’ Marzec) - Roginić. Trener: Krzysztof Brede

Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin)

Żółte kartki: Ali, Szczęch (GKS) - Figiel (Podbeskidzie)

Widzów: 755

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również