Dwie minuty, które wstrząsnęły Podbeskidziem. "Górale" poza czołową dwójką

30.11.2019

Nie zawiódł hit ostatniej serii gier Fortuna 1. Ligi w 2019 roku. Mimo szybkiej utraty dwóch goli i popełnieniu sporych błędów w defensywie, piłkarze Podbeskidzia nie poddali się i do końca walczyli o odrobienie powstałych strat.  "Górale" ostatecznie ulegli jednak Stali Mielec 1:2, przez co zostali wyprzedzeni przez swojego sobotniego rywala i zakończą tegoroczne zmagania na trzeciej pozycji. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Na zakończenie pierwszoligowych rozgrywek w 2019 roku, na stadionie w Mielcu miało dojść do prawdziwego meczu na szczycie. Na obiekt trzeciej w tabeli Stali przyjechał wicelider z Bielska-Białej, a stawką pojedynku miał być awans, przynajmniej na kilkanaście godzin, na fotel lidera. Sobotnie spotkanie zapowiadało się o tyle ciekawie, gdyż Stal i Podbeskidzie w kończącym się miesiącu punktowały zdecydowanie najlepiej z całej stawki, zgodnie notując po trzy zwycięstwa i remis. Trudno było zatem którąkolwiek z drużyn uznać za faworyta, chociaż mielczanom z pewnością bardzo zależało na rewanżu za poprzedni bezpośredni pojedynek. W trzeciej kolejce „Górale” rozgromili bowiem swojego rywala 4:1, a prawdziwy koncert dał wówczas zdobywca hat-tricka, Karol Danielak.

Poza tamtym wynikiem za Podbeskidziem przemawiał również fakt, że w trzech dotychczasowych spotkaniach w Mielcu odniosło same zwycięstwa, nie tracąc przy tym choćby gola. Druga z tej serii została brutalnie przerwana w pierwszym kwadransie. Od 13. do 15. minuty Stal dwukrotnie zmusiła Martina Polacka do kapitulacji, a w rolę strzelców wcieliło się dwóch Mateuszów, Żyro i Mak. Pierwszy z wymienionych zawodników zamknął dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego, natomiast znany z boisk Ekstraklasy skrzydłowy wpadł w pole karne i wykończył składną akcję swojego zespołu.

Utraty obu bramek można było uniknąć, ale bielszczanie popełnili ogromne błędy w obronie i było widać, że zespół jest osłabiony brakiem pauzujących za kartki Dmytro Bashlaia i Bartosza Jarocha. Mimo takiego obrotu spraw „Górale” nie zamierzali się poddać i błyskawicznie po utracie drugiej bramki mogli złapać kontakt. Dobre zgranie Karola Danielaka mógł wykorzystać Adrian Rakowski, który odnalazł się w polu karnym i oddał mocne uderzenie pod poprzeczkę. Intencje strzelającego wyczuł jednak Damian Primel, który dzięki efektownej interwencji sparował futbolówkę na rzut rożny. Okazja ta wyraźnie dodała gościom animuszu, a obraz gry na tyle uległ zmianie, że gol kontaktowy dla Podbeskidzia wydawał się być kwestią czasu.

Przez blisko trzy kwadranse „Górale” starali się spychać rywala do defensywy i zaczęli prezentować styl, z jakiego zasłynęli w kończącej się rundzie. Konsekwencja bielszczan w działaniach przyniosła jednak wymierny skutek dopiero w 43. minucie. Wówczas Łukasz Sierpina skutecznie wykorzystał rzut karny, podyktowany za zagranie ręką Josipa Soljicia w polu karnym. Poza kapitanem gości na listę strzelców mogli wpisać się również Marko Roginić i Karol Danielak - skrzydłowy dopadł do odbitej przez jednego z obrońców piłki i choć miał przed sobą niemal pustą bramkę, nie udało mu się zdobyć gola.

Druga połowa zapowiadała się wyjątkowo ciekawie, ale jej pierwsze fragmenty trochę zweryfikowały oczekiwania kibiców. Co prawda mecz zrobił się bardzo wyrównany, ale tempo gry było bardzo szarpane, a w poczynaniach obu drużyn było widać spory chaos. Kombinacyjną grę utrudniała jednak dość śliska murawa, przez co piłkarze mieli problem z utrzymywaniem równowagi. Na stuprocentową okazje kibice musieli poczekać do 74. minuty, gdy wprowadzony Mateusz Sopoćko zagrał piłkę w stronę Kacpra Gacha, a ten wypuścił dobrym podaniem Karola Danielaka. Najlepszy strzelec „Górali” w obecnym sezonie miał czystą pozycję do strzału, ale z jego próbą poradził sobie Primel. 

Wynik meczu wciąż pozostawał dla Podbeskidzia niekorzystny, a na dodatek od 77. minuty zespół musiał grać w osłabieniu. Po złym wybiciu piłki na czystą pozycję wyszedł Mateusz Mak i gdy chciał zdecydować się na strzał, został powalony tuż przed polem karnym przez Filipa Modelskiego. Obrońca musiał za to zagranie opuścić boisko, chociaż do ostatnich minut nie było widać, że bielszczanie grają w osłabieniu. Mimo heroicznej walki po obu stronach, ostatecznie Stal utrzymała jednobramkową przewagę do końca, dzięki czemu wyprzedziła „Górali” w tabeli i co najmniej do meczu Warty Poznań będzie pełnić funkcje lidera. Podbeskidzie z kolei zakończy tegoroczne zmagania na trzeciej lokacie, z niewielką stratą do „zielonej strefy”.  

Stal Mielec - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (2:1)

1:0 - Mateusz Żyro 13’ 

2:0 - Mateusz Mak 15’

2:1 - Łukasz Sierpina 43’ (k.)

Składy:

Stal: Primel - Getinger, Bodzioch, Żyro, Stasik - Urbańczyk, Soljić (46’ Bielak) - Mak, Nowak, Tomasiewicz (90+4’ Bajorek) - Janoszka (59’ Prokić). Trener: Dariusz Marzec

Podbeskidzie: Polacek - Gach, Komor, Osyra, Modelski - Sierpina, Rakowski (86’ Martin), Sieracki (69’ Sopoćko), Figiel, Danielak - Roginić. Trener: Krzysztof Brede

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Żółte kartki: Tomasiewicz, Urbańczyk (Stal) - Osyra (Podbeskidzie)

Czerwona kartka: Modelski (77’, za faul)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również