Dublerzy nie dali rady. "Górale" z pierwszą porażką od ośmiu miesięcy

18.07.2020

Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała, którzy są już pewni awansu do Ekstraklasy, ponieśli pierwszą porażkę w oficjalnym meczu od 30 listopada zeszłego roku. Sposób na "Górali" znalazła walcząca o utrzymanie Sandecja Nowy Sącz, która wygrała z liderem tabeli 1:0. Jedyną bramkę dla zespołu gospodarzy zdobył Michal Piter-Bucko. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Mając już zapewniony awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy, trener Krzysztof Brede zapowiedział, że wyjściowy skład „Górali” w dwóch ostatnich pierwszoligowych kolejkach ulegnie sporemu przeobrażeniu. Słowa szkoleniowca przyszłego beniaminka Ekstraklasy dobitnie potwierdziła jedenastka, która została wystawiona na wyjazdowy mecz z Sandecją Nowy Sącz. W porównaniu do wygranego spotkania w środę z Odrą Opole, miejsce w pierwszym składzie zachowali jedynie Aleksander Komor i Kacper Gach. Do Małopolski nie udali się chociażby Marko Roginić, Łukasz Sierpina czy Kornel Osyra, a swoją szanse do gry otrzymali przede wszystkim zawodnicy, którzy wcześniej nie złapali zbyt wielu minut. 

Odmienieni „Górale” nie zamierzali ułatwiać zadania Sandecji, która nie była jeszcze pewna utrzymania na pierwszoligowym froncie, a przed 32. serią gier miała zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Sam mecz, który rozpoczął się od ładnego gestu gospodarzy w postaci ustawionego szpaleru, nie dostarczał jednak zbyt wielu emocji. Wprowadzeni rezerwowi w zespole Podbeskidzia długo nie mieli pomysłu na to, jak zaskoczyć defensywę gospodarzy, natomiast Sandecja przez większą część pierwszej połowy prezentowała się tak, jakby miała już utrzymanie w swojej garści. 

Na pierwszą stuprocentową okazję w sobotnim meczu trzeba było poczekać do 29. minuty. Wówczas Dawid Szufryn do spółki z Radosławem Kanachem powalili w polu karnym Kamila Bilińskiego, a sędzia bez zawahania wskazał na wapno. Sprawiedliwość z jedenastu metrów postanowił wymierzyć sam poszkodowany, co jak się później okazało, nie wyszło bielszczanom na dobre. Napastnik Podbeskidzia oddał bowiem sygnalizowany i zbyt lekki strzał, przez co Daniel Bielica nie miał problemu z wyłapaniem piłki. 

Z biegiem czasu nowosądeczanie zaczęli coraz częściej dochodzić do głosu, a sygnał do ataku dał skrzydłowy Dominik Kun. Pomocnik gospodarzy był bliski wykorzystania fatalnego zachowania Dmytro Bashlaia, ale ostatecznie przegrał on pojedynek sam na sam z golkiperem rywala. Gdy wszystkim już się zaczęło wydawać, że pierwsza połowa zakończy się zasłużonym podziałem punktów, nadeszła 45. minuta. Po szybkiej akcji i wbiegnięciu w pole karne, wspomniany wcześniej Kun został sfaulowany w szesnastce przez Kacpra Gacha. Choć początkowo decyzja arbitra wzbudziła drobne kontrowersje, Marek Opaliński jej nie zmienił, a Sandecja skrzętnie z niej skorzystała. Rzut karny bardzo pewnie wykorzystał Słowak Michal Piter-Bućko, który, co ciekawe, reprezentował barwy Podbeskidzia w latach 2012-2013 i zaliczył w nim 23 występy w Ekstraklasie. 

Po zmianie stron „Górale” nie zamierzali długo czekać na rozwój wypadków i już w 51. minucie byli bardzo bliscy wyrównania stanu rywalizacji. Po wejściu w pole karne i znalezieniu się z piłką niemal na linii bramkowej, Damian Hilbrycht zgrał futbolówkę na ok. 6 metr do Mateusza Marca. Chyba najlepiej dysponowany zawodnik w zespole „Górali” nie błysnął jednak odpowiednią skutecznością, a jego strzał po ziemi minimalnie przeszedł obok słupka. Pomijając niecelną próbę prawego pomocnika, a także mocne uderzenie z dystansu rezerwowego Mateusza Sopoćki, „Górale” nie byli specjalnie w stanie przełamać zwartą defensywę rywala. Postawę Desleya Ubbinka (dla którego był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie „Górali”) czy Kamila Bilińskiego śmiało można było uznać jako bezbarwną, bo właściwie w żadnej z akcji nie pokazali oni posiadanych przez siebie ofensywnych walorów. 

Znacznie lepsze wrażenie pozostawił za to po sobie Damian Hilbrycht, który częściej starał się kreować grę, a w 80. minucie mógł zapisać na swoim koncie asystę. Po wrzutce w pole karne z rzutu wolnego, Kamil Biliński był bliski zrehabilitowania się za zmarnowanego karnego, ale jego główka trafiła prosto w dobrze dysponowanego Bielicę. Całą akcję próbował jeszcze zwieńczyć młody obrońca Szymon Mroczko, ale i tym razem górą z tego pojedynku wyszedł golkiper Sandecji. Pod koniec spotkania piłkę meczową na swojej głowie miał jeszcze Marzec, ale skrzydłowy nie zdołał wykorzystać dokładnej wrzutki Ivana Martina z prawej strony boiska i posłał futbolówkę obok słupka. 

Tym samym jednobramkowe prowadzenie Sandecji utrzymało się do końcowego gwizdka, dzięki czemu zespół Marcina Jałochy i Piotra Świerczewskiego jest już niemal pewny utrzymania na pierwszoligowym froncie. „Górale” z kolei ponieśli pierwszą ligową porażkę od 30 listopada, lecz strata trzech punktów nie pozbawiła ich pozycji lidera tabeli. 

Sandecja Nowy Sącz - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (1:0)

1:0 - Michal Piter-Bucko 45’ (k.)

Składy:

Sandecja: Bielica - Socha, Piter-Bućko, Szufryn, Basta - Kun, Kasprzak (71’ Baran), Kanach, Danek - Korzym (90+2’ Palacz), Chmiel (75’ Kuźma). Trenerzy: Marcin Jałocha i Piotr Świerczewski

Podbeskidzie: Leszczyński - Gach, Bashlai (86’ Batelt), Komor, Mroczko - Hilbrycht, Bieroński, Ubbink (79’ Martin), Rakowski (65’ Sopoćko), Marzec - Biliński. Trener: Krzysztof Brede

Sędzia: Marek Opaliński (Legnica)

Żółte kartki: Piter-Bucko, Socha, Korzym, Szufryn (Sandecja) - Bashlai, Gach (Podbeskidzie)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również