Drugi wyjazd z rzędu, druga porażka Podbeskidzia. „Górale” nieznacznie ulegli poznańskiej Warcie

21.08.2019

Bielszczanie po świetnym starcie sezonu, przegrali drugie w kolejności spotkanie. Nie można jednak mówić o jakimkolwiek kryzysie podopiecznych Krzysztofa Brede, gdyż ich gra zdecydowanie mogła podobać się publiczności zgromadzonej na Stadionie Dyskobolii. Katem śląskiego klubu okazał się jego były zawodnik, Mateusz Kupczak, którego TSP trzykrotnie wypożyczało ze swojej drużyny.

Łukasz Sobala/PressFocus

Bielsko – Białą oraz Poznań dzieli ponad 320 kilometrów w linii prostej, a mimo to, w tym sezonie, można znaleźć wiele połączeń – bynajmniej nie komunikacyjnych - między drużyną z miasta koziołków a prowadzonym przez Krzysztofa Brede Podbeskidziem. Poszukiwanie „wspólnych mianowników” należy rozpocząć od nowego szkoleniowca poznaniaków, Piotra Tworka, który w sezonie 2014/15 był asystentem Leszka Ojrzyńskiego, ówczesnego trenera „Górali”. Kolejną postacią łączącą oba kluby jest Mateusz Kupczak, środkowy pomocnik Warty. Zawodnik ten spędził w śląskim zespole aż pięć i pół roku, a gdyby tego było mało, Podbeskidzie było jego pierwszym seniorskim klubem w karierze. Dzisiaj Kupczak wyzbył się jednak sentymentów i strzelił aż dwa gole, które pozbawiły jego dawnych kolegów chociażby remisu. Wyjątkowy charakter spotkania umocniły także najsilniejsze spośród wszystkich możliwych więzi, te rodzinne. Najlepszym strzelcem „Zielonych” w bieżącym sezonie jest Gracjan Jaroch, czyli napastnik z trzema trafieniami na koncie, jak również kuzyn Bartosza Jarocha, występującego na prawej obronie w drużynie „Górali”.

O tym, że oba kluby „czują do siebie miętę” świadczyć może fakt, że postanowiły one już w lipcu zmierzyć swoje siły w przedsezonowym sparingu, w którym - tak jak dzisiaj - o jedną bramkę lepszy okazał się zespół z Poznania. Ponadto, mecz odbył się na Stadionie Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, a więc obiekcie, na którym ostatecznie Warta postanowiła rozgrywać swoje spotkania w tym sezonie, w obliczu nie spełnienia wymogów licencyjnych przez popularny „Ogródek”. Jeżeli kogoś wciąż nie pociąga rywalizacja tych drużyn, zaraz się to zmieni. W poprzednich rozgrywkach Podbeskidzie z ekipą z Wielkopolski mierzyło się dwukrotnie, a suma goli w obu meczach wyniosła 12 trafień. Nie trzeba być wybitnym matematykiem, aby wywnioskować, że średnia bramek na spotkanie to aż 6 goli. Tym razem kibice po raz kolejny nie mogli narzekać na brak emocji... i to od pierwszych minut.

Od początku spotkania piłkarze Piotra Tworka ruszyli do skomasowanego ataku, czego wynikiem był rzut karny podyktowany dla gospodarzy już w 9. minucie meczu. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł nie kto inny, jak jeden z dwunastu zawodników pozyskanych latem, żywczanin - Mateusz Kupczak, który bardzo szybko przypomniał o sobie bialskiej drużynie, pewnie pokonując Martina Polačka. Po tym trafieniu poznaniacy oddali jednak inicjatywę gościom i to Podbeskidzie rozpoczęło natarcie na bramkę Adriana Lisa. Na odpowiedź „Górali” nie trzeba było długo czekać, gdyż już niespełna kwadrans po pierwszym golu, na listę strzelców wpisał się 19-letni Konrad Sieracki. Młodzieżowiec, dla którego był to już piąty w tym sezonie występ w wyjściowej „jedenastce”, wykorzystał celne dośrodkowanie Tomasza Nowaka z rzutu wolnego i głową doprowadził do remisu w spotkaniu.

Tempo meczu w pierwszej odsłonie mogło zaimponować niejednemu obserwatorowi starcia rozgrywanego w Grodzisku Wielkopolskim. Warta rozpędzona trzema zwycięstwami z rzędu rewelacyjnie weszła w to spotkanie, lecz później lekką zadyszkę „Zielonych” doszczętnie wykorzystali bielszczanie, chcący zmazać plamę po ostatniej porażce w Suwałkach z Wigrami. Ataki przeprowadzane były z duża intensywnością w kierunku obu bramek, a niewiele można zarzucić także jakości rywalizujących ze sobą drużyn. Mecz do przerwy stał na wysokim poziomie piłkarskim.

Od 46. minuty nie uległ on drastycznej zmianie, pomimo nawarstwiającego się zmęczenia piłkarzy. Gorzej było jednak z tempem starcia, które widocznie spadło, co przełożyło się na mniejszą liczbę klarownych sytuacji strzeleckich. Piłkarze przebudzili się mniej więcej kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy, a pierwsi do głosu – podobnie jak na początku spotkania – doszli gospodarze. Gracjan Jaroch starał się silnym strzałem zaskoczyć słowackiego golkipera Podbeskidzia, jednak ten wykazał się świetną interwencją, utrzymując remisowy rezultat rywalizacji. W ofensywie uaktywnił się także 33-letni Tomasz Nowak, lecz i jego strzały albo zatrzymywał bramkarz, albo mijały one stalowe obramowanie od zewnętrznej strony. Stagnacja na tablicy wyników trwała aż do 80. minuty, kiedy sędzia Wojciech Myć po raz drugi tego dnia wskazał na „jedenastkę” po faulu w polu karnym Podbeskidzia. Scenariusz ten sam, co na początku starcia – przewinienie, Kupczak, gol. Wydaje się, że leniwy reżyser popełnił jednak mały błąd przy kopiowaniu biegu wydarzeń, gdyż „Góralom” nie udało się odpowiedzieć na straconą bramkę. Co prawda, była do tego wyśmienita okazja, lecz strzał Filipa Laskowskiego w 91. minucie meczu tylko zatrzymał się na poprzeczce, a dobijający Michał Rzuchowski fatalnie się pomylił. Ostatecznie TSP przegrało wyjazdowe spotkanie z Wartą Poznań 2:1.    

 

Warta Poznań – Podbeskidzie Bielsko – Biała 2:1 (1:1)

1:0 – Mateusz Kupczak 10’ (k)

1:1 – Konrad Sieracki 24’

2:1 – Mateusz Kupczak 82’ (k)

Warta: Lis – Kuzdra, Kieliba, Boczek, Kiełb - Długosz (54’ Gardzielewicz), Trałka, Kupczak, Janicki (74’ Kiklaisz), Jakóbowski (85’ Rybicki) – G. Jaroch
Trener: Piotr Tworek

Podbeskidzie: Polaček – B. Jaroch, Osyra, Komor, Modelski – Danielak (72’ Laskowski), Nowak, Sieracki (84’ Rzuchowski), Figiel, Sierpina (63’ Gach) - Roginić
Trener: Krzysztof Brede

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)
Żółte kartki: Kiełb, Kieliba, Boczek, Kiklaisz, Lis (Warta) – Modelski, Osyra (Podbeskidzie)

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również