Dobre widowisko przy Rychlińskiego. Główną role odegrali bracia

28.04.2019

Dobre widowisko zobaczyli nieliczni kibice, zgromadzeni dziś na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej. Podbeskidzie podzieliło się punktami z beniaminkiem z Jastrzębia, a nieco lepsze wrażenie pozostawili po sobie zawodnicy gości. "Górale" z kolei zdobyli dwie bramki po dwóch stałych fragmentach gry.

Rafał Rusek/PressFocus

Przed małymi śląskimi derbami, które miały odbyć się na stadionie przy Rychlińskiego, sytuacja Podbeskidzia Bielsko-Biała i GKS-u Jastrzębie była już w miarę jasna i klarowna. Obie drużyny nie mają szans na promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej i na ten moment pozostała im jedynie walka o piąte miejsce w tabeli. Za delikatnego faworyta niedzielnego spotkania można było uznać gości z Jastrzębia, którzy otrząsnęli się po słabym początku rundy i aktualnie notują serię sześciu meczów bez porażki. Dodatkowo podopieczni Jarosława Skrobacza stracili ostatniego gola 30 marca w wyjazdowym spotkaniu ze Stomilem i właśnie dzięki zanotowanym seriom, zdołali oni wyprzedzić „Górali” w ligowej tabeli.

Podbeskidzie z kolei mogło być o tyle zadowolone, że niedzielny mecz odbywał się na jego stadionie.  Do tej pory bielszczanie zdobyli na wiosnę 10 punktów i po wszystkie sięgnęli właśnie przy Rychlińskiego (zwycięstwa z GKS-em Tychy, Puszczą i Bytovią oraz remis z Wigrami). Oprócz bardzo słabej postawy w meczach wyjazdowych, bielszczanie wiosną mają ewidentny problem z defensywą. 

Z tego powodu trener Brede wciąż poszukuje optymalnego ustawienia i w porównaniu do ostatniego meczu z Rakowem, postanowił wymienić Kamila Wiktorskiego na Aleksandra Komora. 24-letni defensor wrócił tym samym do składu po 1,5-miesięcznej przerwie i przegranego 3:4 meczu z Wartą Poznań. Oprócz jednej roszady w defensywie, do „11” powrócili Przemysław Płacheta oraz Michał Rzuchowski, który zastąpił pauzującego za nadmiar żółtych kartek Adriana Rakowskiego. 

W pierwszej połowie szwankująca obrona Podbeskidzia ponownie dała o sobie znać. Sam mecz rozpoczął się jednak dla „Górali” naprawdę dobrze – w 11. minucie bielszczanie wykonywali rzut rożny, a do odbitej piłki zdołał dopaść Michał Rzuchowski. Środkowy pomocnik pokonał Drazika strzałem z ostrego kąta i tym samym zdobył gola przy Rychlińskiego w drugim meczu z rzędu. Gospodarze do momentu trafienia częściej przebywali na połowie przeciwnika, ale po objęciu prowadzenia wyraźnie osiedli na laurach. Jastrzębianie wykorzystali tą sytuację w najlepszy możliwy sposób, dzięki czemu na przerwę schodzili z zasłużonym prowadzeniem. 

Podopieczni Jarosława Skrobacza zrobili najlepszy możliwy użytek z dwóch wrzutek. Pierwszą akcję bramkową goście rozpoczęli od świetnego rajdu Rafała Adamka prawą stroną boiska. Skrzydłowy, który po raz pierwszy pojawił się w wyjściowym składzie GKS-u, chwilę później zdecydował się na dośrodkowanie w pole karne, gdzie najlepiej odnalazł się… Kamil Adamek. Brat wspomnianego pomocnika popisał się celną główką i pokonał Fabisiaka strzałem z najbliższej odległości. 

Jastrzębianie nie zamierzali odpuścić swojemu rywalowi, m.in. zaciekle walcząc o każdą piłkę. Efektem przejętej przez nich dominacji była zdobyta bramka w 26. minucie – do dośrodkowanej z rzutu rożnego piłki najwyżej wyskoczył Kamil Szymura. Dla środkowego obrońcy to już ósmy gol, zdobyty w tym sezonie. Prowadzenie gości mogło być nawet jeszcze wyższe, ale Kamil Adamek tym razem nie wykończył celnym strzałem wrzutki swojego brata. „Górale” z kolei próbowali odpowiedzieć za sprawą swojego najlepszego strzelca, Valerijsa Sabali. Łotysz w 38. minucie oddał  techniczne, lecz zbyt lekkie uderzenie zza pola karnego – Drazik bez większych problemów sparował piłkę poza boisko.

Gospodarze musieli w drugiej połowie wziąć się do roboty, a już w 49. minucie nadarzyła im się wyśmienita okazja na wyrównanie. Wówczas Dawid Gojny, w pozornie niegroźnej sytuacji, popełnił prosty błąd i zagrał piłkę ręką w swoim polu karnym. Sędzia Paweł Malec musiał podyktować jedenastkę, a Bartosz Jaroch pokonał bramkarza GKS-u strzałem w prawy dolny róg. Od tego momentu Podbeskidzie i GKS miały problem ze skonstruowaniem dogodnej okazji bramkowej – gra toczyła się przede wszystkim w środku pola, a pomiędzy zawodnikami obu drużyn nie brakowało pojedynczych spięć.

Kibice „Górali” byli wyraźnie niezadowoleni sporą biernością ich ulubieńców, bo właściwie oprócz kilku ciekawych rajdów Przemysława Płachety oraz zablokowanego strzału Michała Rzuchowskiego, defensywa GKS-u pozostawała bezrobotna. Znacznie więcej pracy mieli za to obrońcy Podbeskidzia, których raz po raz testowali bracia Adamek. Rafał szukał swoich szans głównie po strzałach z dystansu, ale skrzydłowy miał tego dnia ewidentnie zwichrowany celownik. W jednej akcji popisał się jednak efektownym wzięciem na zamach dwóch defensorów, ale zabrakło mu dogrania w stronę dobrze ustawionego Kamila Adamka.

Choć bielszczanie w końcówce dwukrotnie zmusili Drazika do podjęcia interwencji (strzały Gandary oraz Kostorza), wynik 2:2 nie uległ już zmianie do końca. Po meczu większy niedosyt mogli jednak odczuwać goście, którzy tego dnia prezentowali się lepiej piłkarsko, a stracone gole zawdzięczają tylko popełnionym przez siebie błędom. Remis powoduje, że w tabeli został zachowany status quo – znajdujący się na piątym miejscu jastrzębianie wciąż wyprzedzają szóstych „Górali” o dwa punkty. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Jastrzębie 2:2 (1:2)
1:0 – Michał Rzuchowski 11’
1:1 – Kamil Adamek 21’
1:2 – Kamil Szymura 26’
2:2 – Bartosz Jaroch 50’ (k.)

Składy: 
Podbeskidzie:
Leszczyński – Gach, Jończy, Komor, Jaroch – Płacheta (81’ Gandara), Rzuchowski (86’ Guga), Gomez, Kostorz – Roginić, Sabala (67’ Mystkowski). Trener: Krzysztof Brede
GKS: Drazik – Gojny, Szymura, Kawula, Wolniewicz –  Skórecki (69’ Mazurkiewicz), Jaroszek – Ali (85’ Chochulski), Jadach, R. Adamek – K. Adamek (88’ Żak). Trener: Jarosław Skrobacz

Sędzia: Paweł Malec (Łódź)
Żółte kartki: Płacheta, Gomez, Gach (Podbeskidzie) – Szymura, Mazurkiewicz (GKS)

Widzów: 1869

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również