Czyste konto i zabójcza skuteczność. Kibice zgodni: "To jest super GKS!"

10.11.2018

Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała w fatalny sposób pożegnali się ze swoim stadionem, na którym nie rozegrają już spotkania w tym roku. "Górale" ulegli bowiem GKS-owi Katowice 0:2, dzięki czemu Dariusz Dudek mógł po raz pierwszy cieszyć się ze zwycięstwa w roli trenera GieKSy. Po tej kolejce goście nie opuścili jednak strefy spadkowej. 

Łukasz Laskowski/PressFocus


W Fortuna 1. Lidze przyszła pora na pierwsze mecze rewanżowe. W 18. kolejce, rozgrywanej już awansem z wiosny, Podbeskidzie zamierzało wygrać trzecie spotkanie z rzędu i umocnić się w ścisłym czubie tabeli. Zadanie pozornie wydawało się łatwe, gdyż na Rychlińskiego przyjechał GKS Katowice, który co prawda wciąż znajduje się w strefie spadkowej, ale w jego postawie widać już symptomy nieco lepszej gry. W minionej serii gier Dariusz Dudek zdobył pierwsze punkty jako szkoleniowiec GieKSy, choć uczciwie trzeba przyznać, że jego podopieczni na boisku w Bytowie mieli sporo szczęścia. To gospodarze byli bowiem znacznie aktywniejsi w ofensywie i gdyby nie nieskuteczność Juliusza Letniowskiego i spółki, to sytuacja katowickiej drużyny mogła być dużo gorsza.

Zdobyty punkt został potraktowany przez trenera Dudka niemal jak zwycięstwo, bo w porównaniu z meczem z Bytovią, postanowił nie dokonywać żadnej roszady w wyjściowym składzie. Podobnie postąpił szkoleniowiec „Górali”, Krzysztof Brede, w efekcie czego kibice drużyn mogli poczuć swoiste deja vu.

Od początku sobotnie spotkanie było dość wyrównane, a oba zespoły starały się zyskać przestrzeń i, na granicy faulu, walczyły o każdą piłkę. „Górale” zaczęli jednak przejmować inicjatywę po pierwszym kwadransie i to oni byli bliżsi objęcia prowadzenia. W 16. minucie faulowany przy narożniku pola karnego był Łukasz Sierpina, jednak podyktowany rzut wolny postanowił wykonać Michał Rzuchowski. Pomocnik oddał mocny strzał w środek bramki, Krzysztofowi Baranowi udało się sparować uderzoną piłkę, a żaden z zawodników nie zdołał już dobić tej próby. Niedługo później swoją szansę na gola miał również Roberto Gandara, ale strzał z dystansu popularnego „Chopiego” nie sprawił problemów Baranowi.

 Bielszczanie starali się za wszelką cenę zdobyć gola jako pierwsi, bo ilekroć ta sztuka udawała im się w tym sezonie przy Rychlińskiego, to byli oni w stanie utrzymać zwycięstwo. Gdy już się wydawało, że gospodarze dopną swego i będą na dobrej drodze do podtrzymania wspomnianej passy, to GieKSa otworzyła wynik meczu za sprawą Bartosza Śpiączki. Napastnik wprawił w euforię sporą grupę kibiców z Katowic, gdyż nie tylko wyprowadził ich ulubioną ekipę na prowadzenie, ale także pokazał, że przełamanie ma już za sobą. Zawodnik zdobył bowiem gola w drugim spotkaniu z rzędu, ale trzeba przyznać, że dziś wydatnie pomógł mu Wojciech Fabisiak. Golkiper popisał się wyjątkowo niepewną interwencją, bo piłka w pozornie prostej sytuacji przeszła  mu pomiędzy rękami i wpadła do bramki. Za tą interwencję zawodnik nie został jednak nagrodzony porcją gwizdów, bo kibice z „młyna” wsparli go głośnym dopingiem i słowami otuchy.

Druga połowa zapowiadała się zatem naprawdę dobrze, bo do utraty bramki to bielszczanie prowadzili grę i ich gra wyglądała całkiem nieźle. Katowiczanie z kolei wykazali się zabójczą nieskutecznością, bo wykorzystali jedną z niewielu swoich okazji. Minuty upływały, a zawodnicy Podbeskidzia wciąż mieli rozregulowane celowniki. Dobitnie potwierdziły to m.in. sytuacje Sierpiny i Gandary, którzy byli w stanie minąć jednego bądź dwóch defensorów GieKSy, ale później oddawali bardzo niecelne strzały. Dobrego dnia nie miał również najlepszy strzelec 1. Ligi, Valerijs Sabala, gdyż obrońcy właściwie nie odpuszczali go na krok i w celu odebrania piłki musiał cofać się nawet do linii 25 metra. 

GKS z kolei był przyczajony na własnej połowie, ale kiedy trzeba było przycisnąć i zaatakować, robił to niezwykle skutecznie. W 59. minucie katowiczanie zrobili najlepszy użytek z indywidualnych błędów „Górali” - po stracie Kostorza goście popędzili z kontrą, a w kluczowej sytuacji Śpiączka zgrał piłkę do ustawionego na 20 metrze Adriana Błąda. Pomocnik bez większych problemów wpadł w pole karne i podwyższył prowadzenie płaskim strzałem w długi róg. W przypadku tego skrzydłowego znowu można by było użyć znanego wersu, użytego w piosence polskiego rapera Łony: „I tu się zmierzyć z kontrą, że to Błąd”. Dodatkowo zawodnik ten potwierdził, że na stadionie w Bielsku czuje się bardzo dobrze – w końcu to on w minionym sezonie zdobył decydującą bramkę w meczu z Podbeskidziem, która zapewniła GieKSie wygraną 2:1.

Po drugim ciosie widać było, że „Górale” są oszołomieni zaistniałą sytuacją. Trener Brede postanowił więc szybko reagować i dokonał dwóch zmian w ofensywie – niewidocznego Kostorza i chaotycznego Chopiego zastąpili Mystkowski i Goncerz. Podobnie jak wcześniej miało to miejsce, bielszczanie częściej przebywali na połowie gości, ale ich defensywa spisywała się wręcz bezbłędnie. Wynik 2:0 nie uległ już zmianie do końca, dzięki czemu katowiczanie odnieśli pierwsze zwycięstwo pod wodzą Dariusza Dudka i zanotowali czyste konto po raz pierwszy od 6 października. Ich sytuacja w tabeli nie uległa jednak większej zmianie – GieKSa pozostaje w strefie spadkowej, ale np. ich strata do dwunastego GKS-u Tychy wynosi już tylko 4 punkty.

Podbeskidzie z kolei przegrało u siebie po blisko dwóch miesiącach przerwy i nie wykorzystało okazji, by wskoczyć nawet na czwartą pozycję. Tym samym „Górale” w fatalnym stylu pożegnali się ze stadionem przy Rychlińskiego – do końca roku rozegrają jeszcze trzy spotkania, ale wszystkie odbędą się na wyjeździe. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Katowice 0:2 (0:1)
0:1 – Bartosz Śpiączka 39’
0:2 – Adrian Błąd 59’

Składy: 
Podbeskidzie:
Fabisiak – Oleksy, Bougaidis, Wiktorski, Modelski – Sierpina, Rakowski (77’ Kozak), Rzuchowski, Kostorz (70’ Mystkowski) – Gandara (66’ Goncerz) – Sabala. Trener: Krzysztof Brede
GKS: Baran – Puchacz, Wawrzyniak, Remisz, Frańczak – Błąd, Tabiś, Łyszczarz (57’ Piesio), Poczobut, Woźniak (71’ Anon) – Śpiączka (90' Rumin). Trener: Dariusz Dudek

Sędzia: Paweł Malec (Łódź)
Żółte kartki: Bougaidis (Podbeskidzie) – Puchacz, Śpiączka, Baran (GKS)

źródło: własne/tspodbeskidzie.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również