"Czasem mam wrażenie, że kibiców traktuje się jak stado barbarzyńców"

25.10.2019

- To będzie kawał reklamy dla całej ligi. Mam nadzieję, że takich meczów będzie wkrótce więcej. Liczę też na to, że później nasi kibice wreszcie będą mogli wszędzie za nami jeździć. Czasami mam wrażenie, że traktuje się ich jak stado barbarzyńców którzy wjadą do miasta na koniach albo słoniach i je zdemolują - mówi Tomasz Foszmańczyk. Kapitan chorzowskiego Ruchu od początku czekał na derby z bytomską Polonią, w których ostatecznie nie będzie mu dane wystąpić.

Norbert Barczyk/PressFocus

Powiedziałeś, że o ile po meczu w Rybniku byłeś załamany że nie zagrasz w Najstarszych Derbach Śląska, to już w tygodniu treningi z drużyną pozwoliły Ci się pozbyć tego uczucia. Żal o którąś z czterech kartek eliminujących Cię z gry w sobotni wieczór pozostał?
O tą ostatnią, z Rybnika. Ratowałem sytuację po swoim indywidualnym błędzie. Te poprzednie dostawałem za dyskusje z arbitrem, a to po części moja rola. Sędziowie i tak są dla mnie wyrozumiali, bo podejrzewam, że kartek mogłem mieć na koncie więcej.

Na mecz Ruch z Polonią czekałeś właściwie od początku sezonu?
Tak, bardzo zależało mi by zagrać w tym spotkaniu. Wiedziałem jaka może być otoczka, jaki to ciężki mecz gatunkowo dla młodych chłopaków. Dla wielu z nich to będą pierwsze, derbowe emocje i pierwszy występ przed pełnymi trybunami. Myślę, że sobie z tym spokojnie poradzą. A dla mnie nerwy pewnie będą dużo większe niż na boisku. Kiedy patrzy się na wszystko z boku, przeżywa się to mocniej, ale mam nadzieję że przed meczem pomogę drużynie przynajmniej dobrym słowem i zachowaniem.

Polonia i Ruch są według Ciebie głównymi faworytami do wygrania III-ligowych rozgrywek?
Polonia na pewno stała się poukładanym klubem, u nas też jest poprawa, ale nie jest tak jak słyszeliśmy z ust trenera Krzysztofa Górecko, który stwierdził że bytomianie i my mamy przewagę nad resztą stawki, bo jesteśmy profesjonalnymi klubami. Stawianie Ruchu i Polonii w roli faworytów tylko dlatego, że zawodnicy nie chodzą na szóstą rano do pracy jest trochę śmieszne. Wiele klubów w tej lidze ma taką sytuację jak my, więc skupmy się po prostu na tym, który zespół jakich ma zawodników i jak gra w piłkę. Tymczasem kadrowo Gwarek Tarnowskie Góry ma zawodników, którzy mają dużo większe doświadczenie niż nasza kadra. Nie wiem na jakiej podstawie Ruch stawiało się przed sezonem w roli faworyta, skoro właściwie nie było pewne czy w ogóle przystąpi do rozgrywek.

Jeszcze niedawno otoczka wokół Ruchu była zupełnie inna. Kibicowski bojkot, problemy finansowe, puste trybuny. Przed derbami z Polonią pewnie w końcu czujecie, że macie dla kogo grać?
Oczywiście. Niby to tylko III liga, ale ranga spotkania jest taka, że pewnie każdy z piłkarzy na tym szczeblu rozgrywek chciałby w nim zagrać i na ten moment znaleźć się w Ruchu albo w Polonii. To będzie kawał reklamy dla całej ligi. Mam nadzieję, że takich meczów będzie wkrótce więcej. Liczę też na to, że później nasi kibice wreszcie będą mogli wszędzie za nami jeździć. Czasami mam wrażenie, że traktuje się ich jak stado barbarzyńców którzy wjadą do miasta na koniach albo słoniach i je zdemolują. Wolałbym, by odpowiednie służby potrafiły przygotować się do organizacji meczów z udziałem naszych fanów a później chwaliły się, że wykonali świetną robotę, zamiast po prostu zamykać przed nimi bramy stadionów.

Nie tak dawno Ruch wyrównał Wasze zaległości. W szatni nabraliście przekonania co do przyszłości klubu, czy wciąż pozostaje niepewność?
Na bieżąco z finansami już nie jesteśmy, bo jakieś kilka dni zaległości zdążyło się pojawić. Ale czujemy poprawę. Czujemy, że na wielu płaszczyznach klub idzie w dobrą stronę. Wygląda na to, że koniunktura na Ruch znowu będzie się napędzać. Na bazie ostatnich wyników udało się przyciągnąć na trybuny wielu kibiców. Jeśli trend w organizacji, systematycznym płaceniu pracownikom, trenerom akademii i drużynie będzie podtrzymany przez kilka kolejnych miesięcy, będzie można sobie powiedzieć, że Ruch wyszedł na prostą. A my będziemy mogli skupić się już wyłącznie na treningu, meczach i tabeli.

Jesteś wychowankiem Polonii, który po raz pierwszy trafił do Chorzowa jako nastolatek. Pamiętasz w jakich okolicznościach?
Polonia balansowała wtedy na krawędzi ówczesnej II i III ligi. To były czasy w których byłem bardzo młody, okres po fuzji z Szombierkami Bytom. Bardzo zły moment dla Polonii. Ale to chyba na szczęście zamierzchłe sprawy, bo jak widzimy i słyszymy Polonia - tak jak Ruch - wychodzi na prostą. Wygląda na to, że klub z Bytomia staje na nogi organizacyjnie i sporo dobrego przed nim. Ale mam nadzieję, że w tym sezonie wyżej w tabeli będzie Ruch.

To prawda, że w ramach rozliczenia za Twój transfer bytomianie dostali od Ruchu... piłki?
Chyba tak było, choć nie znam wszystkich szczegółów. Na pewno w Bytomiu nie byli zadowoleni z moich przenosin. Ale nie wiem nawet, czy wówczas Polonia mogła stawiać mi jakieś przeszkody. Skoro odszedłem to... chyba nie? Podobno w zamian do Bytomia przekazano kilkanaście piłek, ale głowy nie dam czy to prawda.

Od pewnego czasu między kibicami Polonii i Ruchu da się wyczuć wzajemny szacunek. Kilkanaście lat temu o dobrych relacjach nie było mowy?
Zgadza się i cieszę się, że te stosunki się ociepliły. Ale ja te kilkanaście lat temu nie miałem w rodzinnym Bytomiu problemu, nikt nie dawał mi odczuć że jestem tam niemile widziany bo przeszedłem do lokalnego "wroga". Byłem traktowany jak swój. Ludzie rozumieli, że odchodziłem z klubu, w którym akademia nie działała tak, jak choćby dziś. W Chorzowie wyglądało to zdecydowanie lepiej, wówczas postawiłem na "Niebieskich" wyłącznie ze względu na swój rozwój. Tworzyły się przy Cichej dobre juniorskie drużyny. Ja przeniosłem się tu z Bytomia razem z Arielem Lidnerem, z Piekar Śląskich dołączył Rafał Wawrzyńczok. W tym okresie wyróżniający się gracze ze Śląska przechodzili do Ruchu, co było dla mnie sygnałem, że będzie się tu działo coś dobrego.

Rocznik 86' wyglądał wówczas na wybitny, w kilka osób byliście regularnie powoływani do młodzieżowych reprezentacji. Nie zawsze wasze kariery toczyły się tak, jak to pewnie planowaliście?
Pewnie każdy z nas miał większe aspiracje, ale piłka nożna to naprawdę bardzo trudny rynek. Trzeba być przygotowanym każdego dnia. Ktoś mi kiedyś powiedział, że karierę buduje się latami, a zniszczyć można ją przez jeden błąd. Przykładów, w których zła decyzja czy niepotrzebny wybryk wszystko psuje jest sporo. Myślę, że może poza Piotrkiem Ćwielongiem, każdy z wyróżniających się wówczas u nas młodzieżowców liczył na dużo więcej niż to, co osiągnął. 

Światło dzienne ujrzała informacja o pomyśle zorganizowania rewanżowego starcia Polonii z Ruchem na Stadionie Śląskim. Jak podoba Ci się ta inicjatywa i czy można być pewnym, że na ten mecz już się nie "wykartkujesz"?
No nie, gdybym miał być zagrożony to chyba nie zagrałbym z ROW-em (śmiech). Z drugiej strony są boiskowe sytuacje, w których trzeba ratować zespół i w żadnych okolicznościach bym się nie zawahał. Nie da się kalkulować będąc już na boisku. Sam pomysł grania na Stadionie Śląskim jest świetny. Trzeba mu przyklasnąć i robić wszystko, by się udało. To może być wydarzenie bez precedensu w III lidze, a kto wie, czy nawet nie na skalę ogólnopolską.

W III-ligowych realiach kibice są w stanie wypełnić "Kocioł Czarownic"?
Myślę, że jeśli są w tej lidze takie kluby to tylko Ruch i Polonia. W normalnych okolicznościach może i nie byłoby to łatwe, ale mówimy o stuleciu dwóch wielkich, śląskich marek. Wielkim wydarzeniu, które przy dobrej organizacji może ściągnąć na trybuny Stadionu Śląskiego nawet komplet publiczności z obu stron. 

Przeczytaj również