„Cieszmy się z małych rzeczy” na początek. A potem cztery bramki...

08.08.2020

Udane rozpoczęcie ligowego sezonu w wykonaniu chorzowskiego Ruchu. "Niebiescy" w dwóch wyjazdowych meczach zdobyli osiem bramek i na starcie mają komplet punktów. W Gaci chorzowianie wygrali 4:1, a teraz przed podopiecznymi Łukasza Berety pierwszy mecz przed własną publiką. W środę z Wartą Gorzów Wielkopolski. 

Rafał Rusek/PressFocus

Wizyta czternastokrotnego mistrza Polski zmobilizowała w Gaci niemal wszystkich, począwszy od gospodarzy obiektu, skończywszy na nadgorliwych służbach porządkowych. Miejscowi piłkarze chcieli natomiast w pierwszych minutach zaznaczyć swoją obecność na boisku. Nic więc dziwnego, że prezes Ruchu Seweryn Siemianowski pierwsze dobre decyzje chorzowian, po kilkuminutowej przewadze gospodarzy, skwitował z uśmiechem słowami piosenki... Sylwii Grzeszczak: „Cieszmy się z małych rzeczy”.

Włodarze Ruchu mieli jednak prawo do dobrych nastrojów. Ruch od początku był drużyną dojrzalszą. "Niebiescy" szybko przyzwyczaili się do małego i wąskiego boiska w Gaci, już w pierwszych minutach stwarzając zagrożenie po stałych fragmentach gry. W taki sposób padł pierwszy gol, gdy po zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym precyzyjnym strzałem popisał się Mariusz Idzik. - O przód jestem spokojny, zawsze coś wpadnie – mówił po meczu trener Łukasz Bereta. 

Dobrze w poczynaniach ofensywnych radził sobie debiutujący w ligowym meczu 17-letni Tomasz Neugebauer. - Za pierwsze minuty ocena bardzo dobra, potem sprokurował rzut karny, którego można było uniknąć, ale i tak należy go pochwalić. Jestem zadowolony z jego gry. Na ile sił starczyło, to grał dobry mecz – chwalił Łukasz Bereta. 

Chorzowianie po straconym golu szybko odzyskali pewność siebie, w końcówce pierwszej połowy zyskując dwie kolejne bramki. Najpierw drugą bramkę dla Ruchu w drugim kolejnym meczu uzyskał Michał Mokrzycki, a wynik do przerwy ustalił Konrad Kasolik. 

W drugiej połowie toczony przy wysokiej temperaturze mecz nie mógł zachwycać wysokim tempem. Gospodarze starali się stwarzać zagrożenie pod bramką Kamila Lecha. - Trzeba eliminować takie zrywy, na pewno to był niepotrzebny słabszy moment – oceniał Tomasz Foszmańczyk.- Mam trochę pretensji o to, mogliśmy się bardziej cofnąć, zmusić rywala do ataku pozycyjnego i skontrować, byłoby szybciej spokojniej – dodawał trener Bereta. Uspokoił "Niebieskich" już w doliczonym czasie gry Mariusz Idzik, wykorzystując chwilę nieuwagi rywala i ustalając wynik spotkania. 

Z pewnością po meczu może martwić dyspozycja zdrowotna piłkarzy Ruchu. Dzisiaj na ławce rezerwowych usiadł już Marcin Kowalski, cały czas poza kadrą jest jednak Mateusz Lechowicz. Nie mogli dzisiaj zagrać także Mateusz Duchowski i Bartłomiej Kulejewski, a po meczu w Gaci na problemy zdrowotne narzekali Tomasz Foszmańczyk i Patryk Sikora. - W najbliższych godzinach przekonamy się czy będziemy mogli skorzystać z tych zawodników w środę – mówili po meczu trenerzy Ruchu. 

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również