Brutalna weryfikacja. "Górale" rozbici przez rewelacyjnego beniaminka

29.03.2019

Mocny początek meczu oraz dobra postawa Łukasza Sierpiny dawały nadzieje na to, że w piątkowy wieczór Podbeskidzie będzie w stanie przerwać znakomitą passę ŁKS-u Łódź. Po stracie pierwszej bramki, z "Górali" jednak całkowicie zeszło powietrze i ostatecznie ulegli oni wiceliderowi tabeli 0:3. Tym samym bielszczanie tracą już do swojego dzisiejszego rywala aż 14 punktów.

Łukasz Laskowski/PressFocus

Inauguracyjne spotkanie w ramach 26. kolejki pierwszej ligi, śmiało można było uznać za hit tej serii gier. „Górale” z Bielska wybrali się na bardzo trudny teren do Łodzi, bowiem ŁKS jest rewelacją obecnych rozgrywek. Swoją ostatnią ligową porażkę podopieczni Kazimierza Moskala zanotowali 1 września (przegrany 2:3 mecz z Bytovią), a dzięki dobrej serii umocnili się na drugim miejscu w tabeli i wypracowali sobie pewną przewagę nad pozostałymi rywalami z czołówki. Dodatkowo łodzianie w 2019 roku zdobyli komplet punktów, a w trzech rozegranych meczach rundy wiosennej nie stracili nawet gola. 

Na korzyść rywali „Górali” przemawiała również dotychczasowa, dość długa historia bezpośrednich pojedynków obu drużyn. Co prawda jest ona dość wyrównana (składa się na nią 5 zwycięstw ŁKS-u, 5 remisów oraz 5 zwycięstw bielszczan), niemniej z trzech ostatnich spotkań górą wychodzili łodzianie. Szczególne wrażenie mógł jednak zrobić wynik wrześniowego meczu, rozegranego przy Rychlińskiego. ŁKS przyjechał bowiem do Bielska jak po swoje, wygrał 3:0 i wprowadził kibiców i ekspertów w sporą konsternację.

Bielszczanie zamierzali jednak zrewanżować się za tamtą sytuację i piątkowy mecz rozpoczęli ze sporym animuszem. Prym w atakach ofensywnych wiódł szczególnie Łukasz Sierpina, a jego dynamiczne rajdy siały popłoch w defensywie gospodarzy. Gra „Górali” w pierwszym kwadransie mogła się podobać, ale podopiecznym Krzysztofa Brede często brakowało dokładnego ostatniego podania. Chyba najgroźniejszą, choć nie stuprocentową okazję stworzyli sobie w 14. minucie. Wówczas Gruzin Guga zagrał znakomitą piłkę do Sierpiny, ten zszedł do pola karnego i oddał strzał. Futbolówka odbiła się jednak od jednego z interweniujących defensorów i wypadła poza boisko.

Łodzianie przetrzymali napór gości i przy pierwszej możliwej okazji otworzyli wynik meczu. W 19. minucie Dani Ramirez popisał się świetnym prostopadłym podaniem do Patryka Bryły. Po przyjęciu piłki lewoskrzydłowy najpierw wyprzedził obrońców, następnie minął wychodzącego z bramki Fabisiaka, a całą akcję zwieńczył celnym strzałem po ziemi. Zdobyty gol ewidentnie dodał skrzydeł łodzianom, a sam mecz zaczął wyglądać tak, jakby gospodarze dali wyszumieć się swojemu przeciwnikowi i postanowili wejść na swój odpowiedni poziom. Piłkarze ŁKS-u wyglądali na boisku bardzo pewnie, a ich akcje były znacznie bardziej przemyślane. Sporo zagrożenia sprawiały „Góralom” m.in. strzały z dystansu. Na próby zza pola karnego decydowali się Łukasz Piątek czy Dani Ramirez, ale w obu przypadkach pewnie interweniował Wojciech Fabisiak.

Golkiper Podbeskidzia był jednak bezradny przy próbie Bartłomieja Kalinkowskiego z 42. minuty. Środkowy pomocnik odnalazł się przed polem karnym i po minięciu Gandary, oddał finezyjny strzał z około 20 metra. Zdobyty gol był naprawdę efektowny, ale wypada się zastanowić, czy jeszcze piękniejszym trafieniem nie popisał się współlider klasyfikacji strzelców 1. Ligi, Rafał Kujawa. Zawodnik w 59. minucie przejął zagraną piłkę od Patryka Bryły i chwilę później zdecydował się na uderzenie zza szesnastki. Napastnik zdjął pajęczynę w bramce Fabisiaka i przypieczętował czwarte zwycięstwo ŁKS-u z rzędu. Dodatkowo zdobyty gol pozwolił Kujawie wyprzedzić Valerijsa Sabalę i Łukasz Sierpinę we wspomnianej wcześniej klasyfikacji. 

Wynik piątkowego meczu mógł być jednak jeszcze korzystniejszy dla gospodarzy. ŁKS rozkręcał się bowiem z minuty na minutę, natomiast z „Górali” po utracie trzeciej bramki całkowicie zeszło powietrze. Podopieczni Krzysztofa Brede zaczęli popełniać spore błędy w defensywie i widać było, że kompletnie nie mają pomysłu na zdobycie choćby gola honorowego. Z odsieczą gościom mógł przyjść... golkiper ŁKS-u, gdy zaliczył złe wejście z bramki i nie zdołał przejąć futbolówki na 25 metrze. Błąd ten mógł wykorzystać wprowadzony chwilę wcześniej Kacper Kostorz, ale jego próba lobu okazała się niecelna. 

Piłkarze Podbeskidzia zanotowali już trzecią porażkę w 2019 roku, a ich strata do drugiego w tabeli ŁKS-u wynosi już aż 14 punktów. Tym samym ewentualne marzenia bielszczan odnośnie nawiązania walki o Ekstraklasę, można definitywnie odłożyć na przyszły sezon. 

ŁKS Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0 (2:0)
1:0 – Patryk Bryła 19'
2:0 – Bartłomiej Kalinkowski 42'
3:0 – Rafał Kujawa 59'

Składy:
ŁKS:
Kołba – Klimczak, Sobociński, Rozwandowicz, Grzesik – Bryła (73' Wolski), Bielak, Piątek (82' Łuczak), Kalinkowski, Ramirez – Kujawa (61' Sekulski). Trener: Kazimierz Moskal
Podbeskidzie: Fabisiak – Oleksy, Jończy, Wiktorski, Jaroch – Guga, Rakowski (58' Mystkowski) – Sierpina (61' Kostorz), Gandara, Płacheta – Sabala (70' Roginić). Trener: Krzysztof Brede

Sędzia: Mateusz Złotnicki (Lublin)
Żółte kartki: Sobociński - Jaroch, Jończy, Gandara (Podbeskidzie)

źródło: własne/tspodbeskidzie.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również