Awaryjny transfer poza okienkiem. "Górale" z nowym-starym golkiperem

03.11.2020

Wobec poważnej kontuzji Martina Polacka i szacowanej na trzy miesiące przerwy Słowaka od treningów i meczów, Podbeskidzie Bielsko-Biała postanowiło skorzystać z opcji pozyskania bramkarza po zakończeniu okna transferowego. Beniaminek Ekstraklasy sprowadził dobrze sobie znane nazwisko, bowiem nowym „Góralem” został 38-letni Michal Pesković. Golkiper powrócił na Rychlińskiego po pięciu latach przerwy i podpisał z klubem półtoraroczny kontrakt.

Norbert Barczyk/PressFocus

Bardzo doświadczony bramkarz jest dobrze znaną personą w naszym województwie, bowiem w trakcie swojej kariery reprezentował barwy Polonii Bytom, Ruchu Chorzów (z klubem tym sięgnął po wicemistrzostwo Polski w 2012 roku), a także wspomnianego wcześniej Podbeskidzia. Pesković po raz pierwszy trafił został "Góralem" za kadencji Leszka Ojrzyńskiego i dość szybko wywalczył sobie miejsce w składzie kosztem Richarda Zająca. Ostatecznie bilans Słowaka w bielskim klubie zamknął się na 22 oficjalnych występach (21 w Ekstraklasie, jeden w półfinale Pucharu Polski), w których bramkarz trzykrotnie zdołał zachować czyste konto.

Po opuszczeniu Bielska Pesković przez jedną rundę był zawodnikiem azerskiego Netfczi Baku, ale po jakimś czasie postanowił on wrócić do Polski, by w kolejnych latach przywdziewać barwy Korony Kielce oraz Cracovii. I to właśnie przy Kałuży forma słowackiego bramkarza niespodziewanie mocno wystrzeliła w górę, a Pesković stał się bardzo pewnym elementem defensywy zespołu trenera Michała Probierza. W poprzedniej kampanii PKO Ekstraklasy zawodnik zagrał w 32 ligowych spotkaniach, a także miał okazję wystąpić w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy, w której „Pasy” uległy Dunajskiej Stredzie. 

Wraz z nadejściem nowego sezonu Pesković stracił jednak pewny plac i osunął się w hierarchii bramkarzy, przegrywając rywalizację nie tylko z młodzieżowcem Karolem Niemczyckim, ale także ze swoim dotychczasowym zmiennikiem - Lukasem Hrosso. Dość powiedzieć, że od momentu wznowienia rozgrywek Słowak wystąpił tylko w jednym spotkaniu trzecioligowych rezerw „Pasów”. Gdy wydawało się, że i w kolejnych tygodniach Pesković dalej będzie pełnił rolę trzeciego golkipera ekstraklasowicza, niespodziewanie do 38-latka odezwał się jego były pracodawca.

Podbeskidzie Bielsko-Biała od początku rozgrywek ma ogromny problem z nieszczelną defensywą. Jakby tego było mało, pod koniec października podstawowy bramkarz Martin Polacek nabawił się kontuzji barku, w efekcie której naprawdopodobniej będzie pauzował przez trzy miesiące. W miejsce wspomnianego Polacka do składu beniaminka wskoczył Rafał Leszczyński, który najpierw zanotował niezłe spotkanie ze Stalą Mielec, ale w pojedynkach z Wartą Poznań oraz Wisłą Kraków wykazywał się niepewnymi interwencjami oraz popełnił dwa kosztowne błędy.

Wobec takiego stanu rzeczy, włodarze przedostatniego klubu PKO Ekstraklasy postanowili skorzystać z możliwości pozyskania zastępcy Polacka poza oknem transferowym. Na taki ruch zezwala bowiem uchwała Polskiego Związku Piłki Nożnej z 2015 roku, według której jeśli długotrwałej kontuzji doznaje bramkarz pierwszego zespołu, klub ma prawo sprowadzić nowego golkipera, nawet jeśli ten ma ważną umowę z innym miejscu.

Cracovia postanowiła zgodzić się na takie rozwiązanie, w efekcie czego Pesković powrócił do Bielska i podpisał z nowym-starym klubem półtoraroczny kontrakt. Być może 38-latek znajdzie się w kadrze meczowej Podbeskidzia już na najbliższy pojedynek z Pogonią, który awansem zostanie rozegrany w poniedziałek o godzinie 18.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również