Awantura w podokręgu. "Puchar wstydu. Nic więcej!"

30.06.2020

"Skandal", "wstyd", "paranoja" - takie słowa płyną z Tarnowskich Gór w związku ze sposobem organizacji finału Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bytom. III-ligowiec decyzją Związku miał zagrać o trofeum w terminie, w którym wcześniej zaplanował dla swojej drużyny okres urlopowy. Bytomskie Szombierki, a także przedstawiciele OZPN mają jednak swoje argumenty w polemice z tarnogórzanami.

Marzena Stanek/TS Gwarek Tarnowskie Góry

Pierwotnie termin batalii o zwycięstwo w rozgrywkach o Puchar Polski na najniższym szczeblu wyznaczono na 8 kwietnia. Stan zagrożenia epidemiologicznego i związane z nim obostrzenia uniemożliwiły jednak wówczas piłkarską rywalizację. Kiedy futbol udało się odmrozić, dwa sąsiadujące ze sobą kluby nie potrafiły znaleźć kompromisowej daty rozegrania starcia o przepustkę do gry na poziomie wojewódzkim. Możliwość porozumienia w tej kwestii dał im Podokręg Bytom, który teraz żałuje "miękkiego serca".

Jedni urlop, drudzy baraż

Bardziej elastyczni w kwestii znalezienia odpowiedniego terminu bez wątpienia byli tarnogórzanie. Początkowo chcieli zagrać już w pierwszej połowie czerwca. - Proponowaliśmy dwa terminy: 6 lub 10 czerwca. Wtedy i my i Szombierki byliśmy w treningu. Dla rywala byłoby to dodatkowo wartościowe starcie przed barażem o awans do III ligi. Niestety obie propozycje zostały odrzucone - mówi Krzysztof Górecko, trener Gwarka Tarnowskie Góry. "Zielonym", którzy starcie o makroregion z LKS-em Goczałkowice traktowali priorytetowo, rzeczywiście nie podobała się taka oferta. - Obawiałem się, że różne rzeczy mogą się dziać w meczu o stawkę. Nie chciałem ryzykować kontuzjami. Każdy termin po barażu, a przed końcem miesiąca, byliśmy w stanie zaakceptować. - tłumaczy szkoleniowiec Szombierek, Janusz Kluge.

Już w trakcie tych "przepychanek" pojawiła się możliwość przeniesienia finału na lipiec. W strukturach wojewódzkich zdecydowano, że podokręgi na wyłonienie przedstawicieli do gry o puchar na kolejnym szczeblu dostaną czas do 18 lipca. I choć taka wersja rodziła pewne komplikacje, w Tarnowskich Górach byli jej zwolennikami. -  Dzwoniłem do prezesa Wyszyńskiego po kilkanaście razy dziennie, ale nie udało mi się z nim skontaktować. Dlatego rozmawiałem z panem Piotrem Zorzyckim (pełnomocnik Zarządu ds. nad Wydziałami Podokręgu Bytom - przyp. red,), który zapewnił mnie, że nie będzie problemu z grą 15-tego lipca. Tymczasem już w trakcie urlopów otrzymaliśmy pismo, że gramy jednak 11 lipca. Trudno byłoby mówić o jakimś przygotowaniu do takiego meczu, bo nasza liga startuje dopiero 8 sierpnia, podczas gdy rywal byłby kilka dni przed ligą. Machnąłem jednak na to ręką uznając, że będziemy wtedy w treningu już drugi tydzień i potraktujemy to jako taki pierwszy sparing - tłumaczy Górecko.

W ubiegłym tygodniu podjęto jednak ostateczną decyzję, ustalając termin finału na 30-tego czerwca. W Tarnowskich Górach byli zaskoczeni tym bardziej, że pismo miało wpłynąć do klubu późnym wieczorem... 26-tego czerwca. - Nie jesteśmy więc w stanie zagrać tego meczu. Wszyscy od początku doskonale o tym wiedzieli. Drużyna była na urlopach. -  W tamtym tygodniu trenowali u nas jedynie 6-latkowie, ewentualnie taką drużyną moglibyśmy przyjechać - kpi trener Górecko. - Mój zespół na treningu zebrał się w poniedziałek, ale i tak brakowało wielu graczy, którzy mają jeszcze wolne. Nawet, gdybym skompletował "jedenastkę", za żadne skarby nie pozwoliłbym na to, by po jednym treningu drużyna rozgrywała mecz. Zwłaszcza, że ostatnio o stawkę graliśmy w marcu. To skrajna głupota i nieodpowiedzialność. Jeśli ktoś podejmuje takie decyzje, nie ma pojęcia o piłce i jest odrealniony! - denerwuje się trener Gwarka.

Chaos informacyjny

Istotnie, Gwarek otrzymał od Podokręgu informację o tym, że finał Pucharu rozegra 11 lipca, ale Związek szybko się z tego wycofał. Skąd całe zamieszanie? - Był wysłany mail, że gramy 11-tego lipca - potwierdza Tomasz Wyszyński, prezes Podokręgu Bytom. - Otrzymaliśmy bowiem informację o tym, że kluby taki termin ustaliły między sobą. Prezes Szombierek szybko to jednak zdementował. Przeprosiłem więc i szybko poinformowałem, że termin 30 czerwca pozostaje aktualny - wyjaśnia sternik Podokręgu, który jeszcze w piątek spotkał się z szefami obu klubów do samego końca wierząc w porozumienie.

Dlaczego "Zieloni" nie wyrazili zgody na grę w lipcu? - Osobiście uważam, że w finale powinny wystąpić te zespoły, które grały w sezonie 2019/20. Z końcem czerwca wielu naszym zawodnikom kończą się umowy i wypożyczenia, więc nie byłoby takiej możliwości - tłumaczy trener Kluge. Podobny kłopot mieliby zresztą w Tarnowskich Górach. Tym bardziej, że kolejny sezon zaczną przecież dwa tygodnie po grających w IV lidze Szombierkach. Gwarek uznał jednak, że 11 lipca i tak będzie w stanie skompletować skład. - Tyle, że o tym, że problem z uprawnieniami pewnie się pojawi mówiłem już 2 czerwca. Dlatego proponowałem żebyśmy zagrali na początku mijającego miesiąca. Usłyszałem od działaczy Podokręgu: "poradzimy sobie z tym problemem". A teraz uznali, że zmieniły się okoliczności i trzeba grać, bo piłkarzom kończą się umowy - wskazuje trener Górecko.

Walkower zamiast święta

Wygląda więc na to, że tylko w Podokręgu Bytom nie uda się w sportowy sposób wyłonić zwycięzcy Pucharu za sezon 2019/20. W pozostałych 11 OZPN-ach problemów udało się uniknąć, choć - co ciekawe - w Zabrzu i Rybniku zmagania dokończą dopiero w lipcu. Tam jednak zdołano wypracować porozumienie między klubami, do czego nie dało się doprowadzić między Szombierkami i Gwarkiem. - Na przełomie maja i czerwca ogłosiliśmy, że mecz odbędzie się 30 czerwca, lub - w razie nierozgrywania dwóch, a tylko jednego meczu barażowego o awans do III ligi - 27 czerwca. Wybraliśmy najpóźniejszy, możliwy termin, bo nie było jeszcze wiadomo kiedy tak naprawdę będą zdjęte obostrzenia i pojawi się zgoda na grę. Gwarek poprosił o możliwość dogadania się z Szombierkami, sygnalizując, że ich zespół będzie wtedy na urlopach. Nie zabranialiśmy tego - mówi prezes Wyszyński. - Skoro kluby nie potrafiły się dogadać, nie mogą mieć teraz pretensji do nas. Rozumiem, że każdy ma swoje argumenty i cele. Ale zgłaszając się do rozgrywek, trzeba się dostosować do terminów wyznaczanych przez nasz związek - uderza ręką w stół sternik Podokręgu.

Trofeum najpewniej wyląduje w rękach Szombierek. Bytomianie byli gotowi do pełnienia gospodarza wtorkowego meczu i boiskowej rywalizacji. Gwarek na stadion "Zielonych" przyjeżdżać jednak nie zamierza. - Trener Kluge doskonale wiedział, że nie jesteśmy w stanie zagrać w proponowanych przez nich terminach. Różnica jest taka, że my na ich propozycje przystać nie mogliśmy, a oni na naszą po prostu nie chcieli. To bardzo nie fair, zwłaszcza, że przecież grali sparingi przed starciem z LKS-em Goczałkowice - irytuje się Krzysztof Górecko. - Mówimy o zasadach fair play? Już w maju mówiliśmy o tym, że trzeba zagrać do końca czerwca. Gwarek zaplanował sobie urlopy, zupełnie nie interesował się tym, jakie my mamy problemy i argumenty. Uznali, że to my mamy się dostosować. Gdzie to fair play!? - ripostuje Janusz Kluge.

- Skoro kluby nie są w stanie znaleźć kompromisu i ustalić terminu między sobą, proponowaliśmy jeszcze odstąpienie od finału i niewyłanianie reprezentanta naszego podokręgu w rozgrywkach wojewódzkich. Prezes Szombierek uznał, że dostosuje się do naszej woli, ale szef Gwarka odrzucił taką opcję, bo chciał mieć możliwość ewentualnej rywalizacji na dalszych etapach oraz gry o nagrodę przewidzianą przez Śląski Związek Piłki Nożnej dla zwycięzcy zmagań o puchar wojewódzki. Skoro tak, poinformowaliśmy oficjalnie, że podtrzymujemy wyznaczony wcześniej termin 30 czerwca. Jeśli tarnogórzanie nie przyjadą, przegrają walkowerem - zapowiada Tomasz Wyszyński. - Znakomite podejście! Widać, że to zaangażowani ludzie i interesują się problemami klubów! - reaguje z ironią Krzysztof Górecko.

Miękkie serce, twardy tyłek

- To jest paranoja. Puchar wstydu, nic więcej! Nie zdziwię się, jeśli następny finał zostanie wyznaczony na 24 grudnia o godzinie 18:00 - kpi szkoleniowiec tarnogórzan zły o to, że Podokręg zupełnie nie brał pod uwagę kalendarza jego klubu. W nieco bardziej dyplomatyczny sposób swoje oburzenie wyraża również prezes Gwarka, Krzysztof Kostka - Z poważnego finału, który dla całego środowiska piłkarskiego TS Gwarek jest dużym świętem, w niezrozumiały i niekompetentny sposób podjęto decyzję krzywdzące środowisko piłkarskie. Podważa to naruszenie powagi wieloletnich tradycji postępowania fair-play Podokręgu Bytom. Sprzeciwiamy się takiemu traktowaniu klubów sportowych o wieloletnich tradycjach. Wystosowaliśmy do Podokręgu Bytom pismo w tej sprawie, czekając ponownie na rozpatrzenie. Nie z naszej winy grozi nam walkower, który będzie dla nas totalnym skandalem - czytamy w oświadczeniu sternika tarnogórzan na oficjalnej stronie III-ligowca.

- Wiadomo, że cały bałagan wynika z rzeczywistości, w jakiej znaleźliśmy się przez pandemię. Mogliśmy od razu poinformować, że termin 30 czerwca jest nieodwołalny, ale chcieliśmy dać klubom możliwość dogadania się. Okazuje się, że jak ktoś ma miękkie serce, musi mieć twardy tyłek - wzdycha szef Podokręgu Bytom.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również