Miliony dla Zielonych? "Kubuś będzie tu kiedyś prezesem"

11.01.2022

Przenosiny Jakuba Kamińskiego z Lecha Poznań do VfL Wolfsburg są jednym z polskich hitów zimowego okresu transferowego. Emocje na pewno rozgrzały w Szombierkach. IV-ligowiec, który kilka lat temu "puścił" swojego wychowanka do "Kolejorza", teraz będzie jednym z beneficjentów jego zagranicznych wojaży.

Paweł Jaskolka/PressFocus

- Jak pójdzie w lipcu do Wolfsburga, a do nas trafią jakieś pieniądze, będę mógł mówić o konkretach. Póki co dla mnie to jednak takie wirtualne środki - ostrożnie komentuje prezes Szombierek, Tomasz Buczyk.

Talent z charakterem

Jakub Kamiński do Poznania przeniósł się pod koniec 2015 roku. Na Śląsku uchodził wówczas za wybitny talent. Mając 13 lat znalazł się na celowniku topowych akademii w Polsce. Kiedy na placu boju pozostały Legia Warszawa i Lech, wybór padł właśnie na "Kolejorza".

O tym, że spory talent wcale nie musi prowadzić do sukcesu w dorosłej piłce, przekonało się już wielu. Tym bardziej, że poznaniacy w swojej "stajni" mieli kilkunastu innych, świetnie rokujących "dzieciaków". W Bytomiu od początku wierzyli jednak w swojego zawodnika. Kamiński do smykałki, którą niewątpliwie do futbolu ma, imponował również charakterem, który torował mu drogę do ekstraklasowego debiutu, występu w reprezentacji Polski, wreszcie kontraktu w Bundeslidze.

Na tym ostatnim "zarobią" również Szombierki. Ile? - Nie chcę mówić o szczegółach. Dopóki nie mam pieniędzy na koncie, nie planuję tego, jak je wydam. Tego nauczyło mnie prowadzenie firmy - tłumaczy Buczyk. - Tak naprawdę sam muszę się dowiedzieć, co będzie się teraz działo. Pierwszy raz znajduję się w podobnej sytuacji, będę się jej uczył - dodaje sternik "Zielonych".

Bonusy po latach

Według medialnych doniesień umowa transferowa między Lechem a Wolfsburgiem ma opiewać na 10 milionów euro, do których mogą dojść tzw. bonusy. Już wcześniej do kasy Szombierek trafiały "nagrody", choćby za debiut Kamińskiego w elicie.  Prezes Buczyk przyznaje, że podczas przenosin Kamińskiego do Poznania Szombierki zagwarantowały sobie również pewną część zysków od wartości kolejnego transferu. Jak dużą? - Wiem, co jest w naszej umowie, ale szczegółów dowie się pan ode mnie w odpowiednim czasie. Obiecuję, że nie będzie problemu - deklaruje Buczyk.

W kuluarach mówi się nawet o 10 procentach. Łatwo więc policzyć, że IV-ligowcowi w ratach może "kapnąć" - bagatela - ok 4,5 miliona złotych. Już sam ekwiwalent wynikający z mechanizmu solidarnościowego zapewniałby "Zielonym" ok. 50 tys. euro. W kontekście piłki półamatorskiej to sumy wystarczające na spokojne, kilkuletnie funkcjonowanie. 

Budżet Szombierek na rok 2022 - według słów prezesa - jest już zapięty. Co ważne, "Zieloni" dzięki sukcesywnej pracy w poprzednich latach dziś są wolni od zadłużeń. To z kolei pozwala zastanowić się nad tym, co zrobić z nadprogramowymi środkami, które prędzej czy później trafią do Bytomia. - Musimy kupić maszyny, kosiarki do pielęgnowania boisk, zainwestować w młodzież. Chciałbym też zagrać znowu o III ligę. Przede wszystkim jednak, kiedy pieniądze o których mówimy przestaną być wirtualne, trzeba je tak podzielić, by klub mógł z nich korzystać przez kolejnych 5-10 lat i zapewnić sobie spokojne funkcjonowanie - twardo stąpa po ziemi prezes Szombierek.

Najpierw Górnik, potem fotel

Wydawanie gigantycznych pieniędzy wcale nie musi być łatwe. Mówi się przecież, że ogromny odsetek zwycięzców totolotka w krótkim czasie trwoni środki, które nagle zasilają ich konta. Pojawiają się pokusy zbędnych wydatków, dziesiątki "doradców" i podpowiadaczy skorych do pomocy. Buczyk zapewnia, że takich akurat zagrożeń się nie obawia. - Ponad 20 lat prowadzę firmę, nauczyłem się zarządzać pieniędzmi. Zawsze potrafiłem mieć swoje zdanie. Za mojej kadencji w Szombierkach też działamy na zdrowych zasadach. Efekty? Spłacone kolosalne długi, które "odziedziczyliśmy". Trzeba jeść małą łyżeczką, nie podpalać się, nie próbować robić tu za wszelką cenę Ekstraklasy - tonuje nastroje prezes "Zielonych". Choć po chwili zdradza, że gdyby miał popuścić nieco wodze fantazji, jego marzeniem na kolejne lata byłby szczebel centralny dla Mistrzów Polski z 1980 roku.

Co ważne, sam Kamiński wciąż czuje się mocno związany z Szombierkami. Interesuje się losem macierzystego klubu, odwiedza stare kąty. - Mam z Kubusiem bardzo dobry kontakt. Życzę mu wszystkiego dobrego. Niech sięgnie po tytuł Mistrza Polski, a później spokojnie przeniesie się do Wolfsburga i rośnie w Bundeslidze. Wiem, że pod koniec przygody z piłką chciałby zagrać w Górniku, a na koniec kariery pomóc Szombierkom. Myślę nawet, że zostanie tu prezesem! - przewiduje Tomasz Buczyk.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również