Gwarek chce mieć bronienie w DNA i wciąż się zgrywa. „W naszej drużynie nie ma narcyzów”

17.09.2021

W ostatnich miesiącach w zespole tarnogórskiego Gwarka działo się naprawdę sporo. Trzecioligowiec przystąpił bowiem do sezonu z nowym sztabem szkoleniowym oraz znacząco odmienionym składem, a jego wejście w rozgrywki trzeba było uznać za dość udane. W ostatnim czasie podopieczni Łukasza Ganowicza wyróżniają się jednak nie tylko śląskim charakterem oraz większą dyscypliną w defensywie, ale i wyjątkową skłonnością do… kolekcjonowania remisów.

tsgwarek.pl

 Zespół i sztab szkoleniowy skompletowane na nowo

Powiedzieć, że lato w siedzibie Gwarka Tarnowskie Góry należało do dość intensywnych, to jakby nie powiedzieć nic. Poza szeregiem kadrowych zmian, które szerzej zostaną jeszcze omówione, do roszady doszło także na ławce trenerskiej III-ligowca. Klub postanowił się bowiem rozstać po 6 latach pracy z Krzysztofem Górecko, mającym na swoim koncie wywalczenie historycznego awansu przez tarnogórzan na czwarty poziom rozgrywkowy, a ponadto w jednym z sezonów zdołał sięgnąć z zespołem po miejsce w strefie medalowej. 

Po odejściu utytułowanego szkoleniowca, włodarze postanowili postawić na usługi dobrze znanego na Opolszczyźnie Łukasza Ganowicza, który poprzednio pobijał rekordy pod względem zdobytych punktów i goli wraz z IV-ligowym Ruchem Zdzieszowice. 40-letni wrócił zatem do III Ligi po blisko roku przerwy i na starcie swojej pracy w klubie ze stadionu przy ulicy Wojska Polskiego, stanął przed koniecznością stworzenia drużyny właściwie na nowo.

- Mecz w Kluczborku był dopiero moim dwunastym, w jakim poprowadziłem Gwarek w roli pierwszego trenera - wliczając w to także sparingi. Cały czas poznaje drużynę, a ona mnie. Ostatnie spotkania dały nam zatem sporo wniosków, co musimy jeszcze usprawnić w naszej grze. Działamy na żywym organizmie i podjęliśmy dość spore ryzyko, dokonując latem mocnej przebudowy kadry. Byliśmy co prawda do tego w pewien sposób przymuszeni, a ponadto chcieliśmy nieco odmłodzić zespół. W krótkim czasie zdołaliśmy jednak skompletować odpowiednią drużynę zarówno pod względem charakterologicznym, jak i pod kątem stricte umiejętności - przyznaje trener Łukasz Ganowicz w rozmowie z naszym portalem. 

Szeroka selekcja 

Faktycznie trzeba odnotować, że przez szatnię analizowanego klubu przeszło małe trzęsienie ziemi, związane choćby z odejściem takich piłkarzy jak: podstawowy bramkarz Andrzej Wiśniewski, znany ze śląskich boisk Robert Chwastek czy środkowy pomocnik Rafał Kuliński. Tym samym opiekun III-ligowca, właściwie niedługo  po porozumieniu się z nowym pracodawcą, musiał znacząco zweryfikować swoje plany odnośnie do kształtu szkieletu wyjściowej "11". Jak pokazał jednak czas oraz dokonane wybory przez klub z Tarnowskich Gór, podjęte dość ryzykowne decyzje się opłaciły. Dość powiedzieć, że sztab szkoleniowy Gwarka dokonywał latem selekcji kadry spośród aż 150 zawodników, zamierzając stworzyć u siebie prawdziwą mieszankę wybuchową, stanowiącą symbiozę doświadczenia z młodością.

Biorąc zatem pod uwagę transfery do klubu, jego szeregi zasilili m.in. dobrze już znany obrońca Szymon PrzystalskiMateusz Bąk z przeszłością w juniorskich sekcjach chorzowskiego Ruchu, posiłki z Piasta Gliwice w postaci Karola Stanka, Michała Rakowieckiego czy bramkarza Michała Bodysa, a także uznawane za jeden z najciekawszych ruchów, biorąc pod uwagę III-ligowe realia, pozyskanie Kamila Zalewskiego. W końcu 32-letni zawodnik ma na swoim koncie występy m.in. w Polonii Bytom czy Rozwoju Katowice, natomiast podczas trzech ostatnich sezonów regularnie pojawiał się na boiskach eWinner II Ligi w barwach Skry Częstochowa oraz Sokoła Ostróda.

Czym jednak szczególnie kierował się Łukasz Ganowicz oraz pozostali członkowie sztabu szkoleniowego podczas budowy drużyny? - Osobiście szczególnie zwracałem uwagę na pierwsze rozmowy z chłopakami, jak oni widzą swoją rolę w zespole, dlaczego chcą w nim występować, jaką widzą tutaj szanse na progres i jak ważna jest dla nich piłka nożna. Widziałem po niektórych piłkarzach, jak bardzo są w cudzysłowie „oderwani od rzeczywistości” i miałem świadomość, że nie wpasują się dobrze do naszej szatni. Niektórzy nie mieli bądź nie mają świadomości, jak wygląda funkcjonowanie w wyższych ligach, a my sami nie mamy czasu, by zmieniać im światopogląd oraz ich wychowywać. Mogę zapewnić, że w naszej drużynie nie ma i nie będzie narcyzów. W końcu przy momentach kryzysowych nie ma co liczyć na takich piłkarzy, bo chowają oni głowy do skorup, a jak dobrze to idzie to pojawiają się na pierwszym planie. Nie o to w tym chodzi - zaznaczył nasz rozmówca. 

Pomocnik skuteczny jak nigdy 

W kontekście kadry Gwarka warto także wspomnieć o zawodnikach, którzy pozostali w klubie po dość nieudanym sezonie, zakończonym zaledwie na dwunastej lokacie. Poza dobrze znanym w Tarnowskich Górach Dawidzie Jarce, znakomite wejście w sezon zanotował także nominalny środkowy pomocnik Daniel Barbus, mający na swoim koncie już cztery gole w obecnych rozgrywkach gr. III trzeciej ligi. Ciekawostką jest za to fakt, że piłkarz, mający na swoim koncie jeden występ w PKO Ekstraklasie w barwach Górnika Zabrze, identyczny dorobek bramkowy zanotował łącznie w dwóch ostatnich sezonach. 

- Nie należałem nigdy do osób, które zdobywają regularnie bramki. Do tej pory posiadałem bardziej inklinacje do gry defensywnej, niemniej taka skuteczność może satysfakcjonować. Boli tylko fakt, że bramki te dawały w większości remisy, a nie zwycięstwa - zapewnia wspomniany Daniel Barbus, dzierżący obecnie rolę największego goleadora zespołu i ustawiany przez trenera Łukasza Ganowicza zarówno na pozycji numer „6”, jak i w roli ofensywnego pomocnika. - Bardziej komfortowo czuje się w momencie, gdy jestem ustawiony bliżej przeciwnika i mogę go zaskoczyć w ofensywie - dodaje pomocnik Gwarka, niejako wywołując już temat aktualnych wyników swojego teamu.

„Królowie remisów” wciąż szukają okazji do poprawy

Do dotychczasowej części sezonu w wykonaniu III ligowca można podejść dwójnasób. Z jednej strony szklanka może być do połowy pełna, bo tarnogórzanie ponieśli tylko jedną porażkę w ośmiu kolejkach, ale z drugiej może być do połowy pusta z racji faktu, że dorobili się oni miana drużyny wyjątkowo kompromisowej. W końcu jak inaczej ująć bilans pięciu zanotowanych do tej pory meczów z podziałem punktów. - Zaczęliśmy sezon naprawdę mocno, bo od dwóch zwycięstw. Na pewno możemy odczuwać względne zadowolenie, że tracimy mniej bramek niż w poprzednim sezonie i jesteśmy w tej kwestii bardziej zdyscyplinowani - zapewnia zawodnik omawianego klubu.

Paradoksalnie więc passę 5 ostatnich zremisowanych meczów możną uznać za pewną sinusoidę. Sama strona internetowa Gwarka zaznaczyła bowiem, że po dobrym spotkaniu z Pniówkiem Pawłowice i zachowaniu bardzo ważnego czystego konta, czy też odebraniu punktów Rekordowi Bielsko-Biała oraz rezerwom Zagłębia Lubin, zespół po ostatnim pojedynku z MKS-em Kluczbork mógł odczuwać głownie niedosyt. Jak jednak widać po poczynaniach podopiecznych trenera Ganowicza, kluczowe w trakcie letnich przygotowań było znaczące usprawnienie funkcjonowania linii defensywnej. Do tej pory tarnogórzanie stracili 9 goli w 8 spotkaniach i poczynili pewien krok do przodu, bo w poprzednim sezonie średnia traconych bramek wyniosła aż 1,86 na mecz.

- Zdecydowanie to był kluczowy element, bo w końcu jak nie stracisz bramki to na pewno zapunktujesz. Na tym trzeba się skupić i choć we wszystkich sparingach zachowaliśmy zero z tyłu, w III Lidze udała nam się ta sztuka tylko raz. Ja sam nie mogę być zadowolony z dotychczasowego dorobku i cieszyłbym się w momencie, gdyby bilans straconych goli był o połowę mniejszy. Na razie jest on poprawny, ale nie możemy się zachwycać. Zawsze jest pole do poprawy, bo w końcu bronienie nie polega tylko na czwórce w linii obrony, ale na odpowiednim ustawieniu czy przesuwaniu się całego składu. Wciąż jednak potrzebujemy pewnego scementowania całej drużyny, staramy się dogrywać i poznawać, więc jestem przekonany, że z każdym kolejnym tygodniem będzie to wyglądało coraz lepiej - zapewnia aktualny trener Gwarka, dodając przy okazji, że w kolejnych tygodniach zespół zrobi wszystko, by do żelaznej defensywy dołożyć w kolejnych tygodniach także więcej fajerwerków z przodu.

- Już w trzeciej lidze, będąc trenerem Ruchu Zdzieszowice, staraliśmy się grać bardzo wysoko oraz agresywnie i miałem ku temu przygotowanych zawodników. Bardzo bym chciał, aby moja obecna drużyna również prezentowała ofensywny styl gry, ale na obecną chwilę staramy się „nie szaleć” i wpuścić do DNA bronienie. Chcemy iść do przodu małymi kroczkami, bo gdy zaryzykowaliśmy i poszliśmy odważniej do ataku, w Żmigrodzie zostaliśmy za to skarceni porażką - dodaje szkoleniowiec. 

Koncentracja i śląski charakter 

W kontekście boiskowej postawy trzeba również szczególnie zaznaczyć elementy, o których wyjątkowo mocno wspominał Dawid Jarka w trakcie przedsezonowej konferencji prasowej. Mowa o „śląskim charakterze”, przywiązaniu do ciężkiej pracy, głodu sukcesu i dawania siebie z potocznej wątroby. - Mieliśmy do siebie troszkę zarzutów po ostatnim meczu z MKS-em, bo zabrakło nam tam trochę potrzebnej iskry w działaniach. W pozostałych w kwestii charakteru wszystko wyglądało, jak należy i mieliśmy serducho do walki, bo bez niego z miejsca stawalibyśmy na straconej pozycji. Zawodnicy w trzeciej lidze z pewnością nie odstawiają nogi, dużo biegają i cechami wolicjonalnymi nadrabiają ewentualne braki umiejętności technicznych. Odnotowałem jednak, że poziom III Ligi pod względem piłkarskim zdecydowanie się podniósł. Cofając się bowiem choćby trzy lata wstecz, widzę postęp m.in. po drużynach rezerw, które obecnie prezentują naprawdę dojrzałą i jakościową piłkę - zapewnia Łukasz Ganowicz, znany z trawiastych boisk m.in. z powodu występów w MKS-ie Kluczbork, Odrze Opole czy Podbeskidziu Bielsko-Biała.

Na razie tarnogórzanie zajmują w tabeli ósme miejsce, choć ich straty do ligowej czołówki (pomijając może świetnie dysponowane na starcie sezonu ekipy z Goczałkowic-Zdroju czy Bielska-Białej) nie są wcale duże. Być może milowy krok ku kolejnemu awansowi w tabeli i jeszcze większemu zgraniu drużyny, Gwarek postawi już jutro podczas prestiżowo zapowiadającego się pojedynku ze Ślęzą Wrocław. Patrząc jednak choćby przez pryzmat poprzedniego sezonu, a także znakomitą skuteczność klubu z województwa dolnośląskiego pod względem strzelonych goli, najbliższe zadanie z pewnością należy zakwalifikować do tych z grona najbardziej wymagających. 

Co będzie zatem kluczowe w tym, by w bezpośrednim meczu postraszyć faworyzowanego przeciwnika? - Ze Ślęzą kluczowe będą determinacja oraz dyscyplina taktyczna. Wrocławianie są bardzo konsekwentni i treściwi w swoich poczynaniach, ale nie jest też tak, że nie są do ogrania. Musimy z tyłu zachować koncentrację, a z przodu zaprezentować ogień oraz bezkompromisowość - zapewnia szkoleniowiec, zdradzając przy okazji nieco kulisów w kwestii celów zespołu na cały sezon. - Każdy mecz jest dla nas jak ostatni i nie zakładaliśmy sobie przed sezonem jakiegoś limitu punktowego. Na przykład gdybyśmy sobie założyli chęć zdobycia 30 oczek i po 10 kolejkach mielibyśmy cel zrealizowany, jak tu dalej zmotywować chłopaków (śmiech). Nie pochodzimy do tego w ten sposób, walczymy o spokojną zimę, a obecnie skupiamy się przede wszystkim skupiamy się na zgraniu i jakości gry - zakończył Ganowicz. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również