Gwarek eliminuje błędy i szykuje pierwsze transfery. „Wietrzenie kadry nie miałoby sensu”

10.02.2022

Tarnogórski Gwarek mógł raczej zapisać piłkarską jesień do względnie udanych. „Kolekcjonerzy remisów”, jak niegdyś obwołaliśmy ekipę Łukasza Ganowicza, w samej końcówce 2021 roku zanotowali znaczną zwyżkę formy i ostatecznie przystąpią do rundy rewanżowej w roli zespołu z górnej połowy tabeli.

tsgwarek.pl

Zanim teraźniejszość i przedstawienie, jak dokładnie przebiega okres przygotowawczy w III-ligowcu, warto jeszcze spojrzeć w przeszłość i przeanalizować dość skrajną jesień w wykonaniu tarnogórzan. Jeszcze w połowie września zespół, będący świeżo po rewolucji kadrowej i sporych roszadach w sztabie szkoleniowym, mógł pochwalić się mocnym wejściem w sezon i zaledwie jedną zanotowaną porażką. Paradoksalnie jednak taki bilans nie dawał Gwarkowi miejsca w ścisłej czołówce tabeli, gdyż zawodnicy trenera Łukasza Ganowicza wykazywali się wyjątkową skłonnością do notowania remisów. Ostatecznie jesień zakończyli oni z aż 8 podziałami punktów (takim samym dorobkiem może się pochwalić jedynie Pniówek Pawłowice), choć trzeba dodać, że pod koniec jesieni odmienionej drużynie udało się wypracować pewne automatyzmy i wrzuciła ona wyższy bieg.

Zapaliło się światełko w tunelu

W końcu omawianemu zespołowi udało się w 5 ostatnich spotkaniach zdobyć aż 13 na 15 możliwych oczek, odbierając w międzyczasie punkty m.in. rezerwom Górnika Zabrze czy przede wszystkim liderowi z Goczałkowic-Zdroju. Wobec takiego stanu rzeczy sztab Gwarka zapewne odczuł pewny niedosyt, że przerwa w rozgrywkach musiała ostatecznie nadejść. - Ostatnie sześć spotkań były dla nas faktycznie pewnym światełkiem w tunelu, że idziemy w dobrym kierunku. Może nie będzie zdradzał szczegółów, ale w końcówce rundy zmieniliśmy charakter treningu i poszliśmy niejako w regenerację. Przysłowiowo zabrałem chłopakom piłkę, dzięki czemu zawodnicy wchodzili w mecz na sporym głodzie. Taki manewr moglibyśmy jeszcze stosować 2-3 kolejki dłużej, ale znowu przyszedłby moment na ciężką pracę - przyznaje trener Łukasz Ganowicz w rozmowie z naszym portalem. 

Tym samym tarnogórzanie ostatecznie zdołali zakończyć jesień na ósmym miejscu – zarówno z bardzo bezpieczną przewagą nad „czerwoną strefą”, ale i z dość wyraźną stratą do dominujących w stawce LKS-u Goczałkowice i Zagłębia II Lubin. Jak zatem przedstawiciele III-ligowca, pod względem całokształtu i już patrząc na wszystko z perspektywy czasu, oceniają rundę jesienną?

- Zawsze mogło być lepiej, ale z drugiej strony także gorzej. Sam początek rozgrywek był dla nas pewną niewiadomą, a kryzys przeszliśmy w połowie rundy i było to spowodowane m.in. faktem, że w lipcu odeszła od nas spora grupa zawodników. I co prawda zaliczyliśmy mocne wejście w sezon, ale od 7-8 kolejki wpadliśmy w dołek punktowy. Gra bowiem wyglądała lepiej, niż wskazywałyby na to wyniki. Wówczas brakowało nam jednak takiego okresu, który przeżywamy teraz i podczas którego możemy wyłapać oraz eliminować pojawiające się błędy. Te niestety pojawiały się w meczach ligowych, przez co traciliśmy cenne punkty. Miejsce ósme w tabeli trzeba uznać za względnie zasłużone, a ponadto pokazaliśmy dobry futbol w meczach ze ścisłą czołówką. Czas pracuje na naszą korzyść, a każdy trening podnosi jakość i zgranie drużyny. Dlatego mam nadzieję na naprawdę udaną wiosnę - zapowiada opiekun Gwarka.  

Trzeba bezwzględnie przyznać, że w porównaniu do dość nieudanego poprzedniego sezonu, zawodnicy z Tarnowskich Gór zanotowali szczególny progres w jednym elemencie - defensywie. Na potwierdzenie tych słów warto przytoczyć jedną statystykę: w rozgrywkach 2020/2021 Gwarek stracił łącznie aż 67 goli, co daję średnią 1,86 traconej bramki na jedno spotkanie. Z kolei jesienią zeszłego roku III-ligowiec 24 razy wyciągał piłkę z siatki, dzięki czemu wspomniana średnia zmalała do 1,33. - Na pewno cieszy fakt, że w żadnym z jesiennych meczów przeciwnik nie przeprowadzał huraganowych ataków i jego strzały na bramkę się mnożyły. Potrafiliśmy ograniczać pole manewru rywalowi i neutralizować jego najmocniejsze strony. Nie zawsze wychodziło to oczywiście idealne, ale ewentualne braki nadrabialiśmy ciężką pracą na treningach. Zdarzało się jednak, że traciliśmy punkty po indywidualnych błędach. Nad tym elementem najwięcej się więc skupiamy, by później nie tracić punktów na własne życzenie. Jeśli już mamy je tracić, to tylko w momencie, że po prostu przeciwnik był od nas tego dnia po prostu lepszy - dodaje nasz rozmówca, zapewniając, że w jego zespole drzemią jeszcze spore rezerwy. 

Konsekwencja i koncentracja to podstawa 

Wspomnianych rezerw nie udało się jeszcze wydobyć w sparingowych spotkaniach, gdyż to właśnie indywidualne błędy kosztowały zespół m.in. porażkę 1:2 ze Śląskiem Świętochłowice. - W tej kwestii wciąż mamy spore pole do popisu, by jako drużyna utrzymywać koncentrację w obronie. Nawet ostatni sparing pokazał, że potrafimy dominować, tworzyć sobie szereg sytuacji i strzelać gole, po czym po naszym błędzie prokurujemy rzut karny dla rywala. Chłopaki sami to czują, że trzeba wyeliminować pewne rzeczy ze swojej gry. Co prawda w pierwszych sparingach mieliśmy kilku testowanych graczy na pokładzie plus brakowało nam jeszcze pewnej płynności, ale to nic nie tłumaczy. Kluczem jest zachowywanie konsekwencji przez pełne 90 minut, unikanie wszelkich rozprężeń i trzymanie się tego, co działa - mówi trener, który na pierwsze tegoroczne zwycięstwo swojej ekipy musiał poczekać do czwartego zaplanowanego sparingu.

To właśnie w ostatnią sobotę Gwarkowi udało się pokonać w Bytomiu miejscowe Szombierki 2:1, a na listę strzelców wpisali się Norbert Jaszczak i Kacper Joachim. Wynik do ostatniego gwizdka pozostawał jednak sprawą otwartą, a mecz można było uznać za dość otwarty i obfitujący w dużą ilość okazji. I choć oczywiście mówi się, że z wyników sparingów nie należy wyciągać daleko idących wniosków, ale jak zapewnia Łukasz Ganowicz, takie wyniki potrafią budować w zespole mentalność zwycięzców. - Nie lubię przegrywać, choć też zawsze powtarzam chłopakom w szatni, że zwycięstwa rozleniwiają, a porażki uczą. Paradoksalnie dobrze, że teraz w tym okresie popełnimy jakiś błąd, bo wiemy, że w lidze już się on nie pojawi. Przykładowo w meczu z Rozwojem golkiper źle wyczuł sytuację i sprowokował do kiwania przed bramką. Czasami jeszcze zawodnicy starają się dodawać do gry coś ekstra, co nie jest w żaden sposób konieczne. Kluczem do osiągnięcia jeszcze lepszych wyników jest powtarzalność, systematyczność oraz koncentracja - przyznaje 40-latek. 

A skoro była już mowa o sparingu z Rozwojem, rozegranym pod koniec stycznia na katowickim „Kolejarzu” … Na oficjalnej stronie internetowej Gwarka można przeczytać, że wspomniany mecz „można pokazywać jako film instruktażowy dla przyszłych pokoleń o tym, jak powinna wyglądać sportowa postawa”. Czy zatem można wysnuć konstatację, że grę z tej rywalizacji należy potraktować jako pewien punkt odniesienia przed rundą wiosenną? 

- Bardzo spodobało mi się podejście naszych zawodników oraz piłkarzy Rozwoju do tego spotkania. Mecz sam w sobie był bardzo intensywny i świetny dla oka pod względem czysto piłkarskim. Naprawdę, gdyby ktoś przyjechał z zewnątrz i nie znał naszych drużyn, mógłby pomyśleć, że mierzą się zespoły ze szczebla centralnego. Czapki z głów przed rywalem, bo pomimo tego, że jest to bardzo młoda drużyna, zagrała bardzo odważnie. Ponadto rzucał się w oczy wzajemny szacunek i chęć gry fair, choć też nie mogę powiedzieć, by na boisku nie leciały iskry. Czasem ze dzieje się, że emocje na meczu biorą górę, a później przenosi się to na nasze poczynania i prokuruje chaos oraz spadek koncentracji. Nad tym też usilniej pracujemy, bo choćby w meczu ze Śląskiem za dużo rozmawialiśmy, a za mało graliśmy - zapewnia trener, zatrudniony w Gwarku od 2021 roku.

Transfery lubią ciszę

Jak zatem widać, praca na boisku aż wre, natomiast wyjątkowy spokój w kontekście III-ligowca mogliśmy do tej pory zaobserwować na transferowym rynku. W końcu w prowadzonym na naszej stronie niezbędniku, Gwarek figuruje obecnie jako jedyny klub, przy którym do tej pory nie odnotowaliśmy żadnej transferowej aktywności. Czy ten stan rzeczy w ogóle się nie zmieni? Czy wręcz przeciwnie - w przypadku klubu z Srebrnego Miasta można to uznać za ciszę przed burzą?

- Mamy przygotowane wzmocnienia, natomiast też powiem w tym miejscu szczerze, że nie jestem zwolennikiem masowego testowania. Są chłopcy, którzy przychodzą do nas po okresie roztrenowania i nie ma co oczekiwać, że będą w danym momencie w szczytowej formie. Testy są dla mnie pewną formą ryzyka, natomiast nad transferami pracujemy już od kilku miesięcy. Co prawda dwa planowane ruchy nie udało się zrealizować, gdyż zawodnicy otrzymali lepsze oferty i ja to rozumiem. Niemniej w tym tygodniu już uchylimy rąbka tajemnicy odnośnie do wzmocnień. Najważniejsze jest to, że nie jesteśmy w sytuacji z lata, gdy musieliśmy budować właściwie całą drużynę od nowa - mówi Ganowicz, zapewniając, że na tym etapie klubowi będzie zależało na wzmacnianiu się co okienko 2-3 silnymi ogniwami. - Sam dużo czasu dokonuje obserwacji i staram się wyłapywać z III czy z IV Ligi jakieś rodzynki - dodaje opiekun omawianego klubu.

Stabilizacja kadry była szczególnie konieczna wobec ostatniego okienka w wykonaniu tarnogórzan. Wówczas przy ul. Wojska Polskiego doszło do sporych strategicznych roszad, w tym m.in. na pozycji bramkarza, środku obrony oraz linii pomocy. Łącznie do Gwarka dołączyło 8 nowych zawodników, natomiast na opuszczenia III-ligowca zdecydowało się aż 14 graczy. Zimą ruch w Tarnowskich Gór będzie więc znacznie spokojniejszy, a w kuluarach wspominano m.in. o zainteresowaniu pomocnikiem Filipem Laskowskim, któremu zimą wygasł kontrakt z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Z kolei według informacji Piotra Makowskiego, treningi z zespołem miał rozpocząć napastnik Bartosz Marchewka, mający w swoim CV pobyt w Śląsku II Wrocław, LKS-ie Goczałkowice-Zdrój czy GKS-ie Katowice. Ostatnio z kolei 21-latek zawodnik był testowany w Polonii Bytom, zdobywając nawet dwie bramki w sparingu z Lechią Tomaszów Mazowiecki.

W jakim więc dokładnie składzie personalnym Gwarek przystąpi do wiosennych zmagań? Odpowiedź na to pytanie zapewne poznamy w najbliższych dniach/tygodniach. - Latem naprawdę trafiliśmy z transferami i choć zimą na pewno dojdzie u nas do roszad, będą one znacznie skromniejsze niż w poprzednim okienku. Zresztą, skoro sześć ostatnich spotkań zagraliśmy bardzo solidnie, mając dużą presję na swoich barkach, tym chłopakom należy się szacunek. Duży kryzys - powiązany z brakiem zwycięstw i częstymi remisami - już mamy za sobą. Teraz jesteśmy zaprawieni w bojach, więc wietrzenie kadry na tym etapie nie miałoby sensu. Poza tym trzeba pamiętać o odpowiednim ułożeniu tego zespołu. Ja zawsze mówię, że na pianinie mogą grać 2 osoby, a pozostali muszą je pchać. Nie można mieć w zespole 10 artystów, bo nie osiągnie się oczekiwanego wyniku, więc zachowanie proporcji jest konieczne - zapewnia w rozmowie były opiekun m.in. MKS-u Kluczbork.

Przedstawiciel sztabu szkoleniowego III-ligowca ujawnił za to, że zimowe transfery zostaną przeprowadzone z myślą o wzmocnieniu konkretnych pozycji, na których panował największy deficyt. - Na pewno myślimy o wzmocnieniu środka pomocy - tym bardziej, że z powodu poważnej kontuzji wypadł nam Kamil Zalewski. 14 lutego ma on zaplanowaną rekonstrukcję więzadeł i będzie on wyłączony na pewno min. pół roku. Zależy nam na tym, by na każdej pozycji mieć dwóch piłkarzy do gry. Działamy spokojnie, wiemy jakie mamy możliwości i kogo możemy ściągnąć - zakończył Ganowicz. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również