Awans efektownie przypieczętowany. "Górale" wracają do Ekstraklasy!

15.07.2020

Po czterech latach przerwy piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała wracają do PKO Ekstraklasy. "Górale" zapewnili sobie awans za sprawą zwycięstwa w bardzo emocjonującym meczu z Odrą Opole, ostatecznie zakończonego wynikiem 4:3. 

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Wywalczenia zaledwie punktu potrzebowali piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała, by już po środowym meczu z Odrą mogli oni świętować wymarzony awans do Ekstraklasy. Taką możliwość zapewniła bowiem wczorajsza strata punktów Warty Poznań, która wypuściła z rąk cenne zwycięstwo po golu w 92. minucie. Bielszczanie zamierzali zatem jak najszybciej przypieczętować zasłużoną promocję, choć rywale z Opola wcale nie chcieli ułatwić zdecydowanym faworytom zadania. Podopieczni Dietmara Brehmera, mimo że znajdują się na całkowicie przeciwległym biegunie tabeli, ich forma od wielu tygodni napawa sporym optymizmem. Opolanie nie przegrali bowiem siedmiu ostatnich ligowych spotkań i po kilku miesiącach oczekiwania w końcu wyskoczyli z „czerwonej strefy”. Odra wciąż nie może jednak mówić o poczuciu komfortu, bo przed rozpoczęciem 32. serii gier miała ona zaledwie punkt przewagi nad szesnastym zespołem w tabeli. 

Środowe spotkanie przy Rychlińskiego zapowiadało się zatem pasjonująco - tym bardziej, że kibice „Górali” wykupili wszystkie możliwe wejściówki i zamierzali w pełni wykorzystać limit miejsc, określony na podstawie obowiązujących przepisów sanitarnych. Mimo ogromnej rangi spotkania i określania go gdzieniegdzie mianem „spotkania sezonu”, bielszczanie zachowywali chłodne głowy i zamierzali podejść do rywalizacji jak do każdego innego zadania. - Cieszymy się z wygranej, ale od jutra przygotowujemy się do następnych spotkań. Przed nami trudne mecze, a ja mam nadzieję, że najlepszy występ mój zespół wciąż ma przed sobą - przyznał trener Krzysztof Brede tuż po efektownej wyjazdowej wygranej z GKS-em Jastrzębie.

W porównaniu do wspomnianego spotkania, ale także do kilku poprzednich ligowych bojów, tym razem szkoleniowiec Podbeskidzia nie zdecydował się na dokonanie roszad w wyjściowym składzie. Żelazna jedenastka trenera Brede od początku starała się przejąć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, lecz Odra skutecznie wychodziła spod pressingu „Górali” i sama próbowała zagrażać swojemu rywalowi. I to właśnie podopiecznym Dietmara Brehmera udało się jako pierwszym skierować piłkę do siatki, gdy Piotr Żemło dobił głową efektowne uderzenie Sebastiana Boneckiego. Sędzia Damian Sylwestrzak nie zdecydował się jednak uznać tego trafienia, gdyż obrońca w momencie wyskakiwania do piłki powalił Marko Roginicia. 

Kilka chwil później na tablicy wyników mógł pojawić się wynik 1:0, gdy wspomniany wcześniej Roginić zdołał urwać się na lewym skrzydle Konradowi Kostrzyckiemu i zagrał piłkę do środka pola. Tam na podanie czekał już Mateusz Sopoćko, który nawet w poprzednim spotkaniu udowodnił, że ma on zmysł do strzelania efektownych goli z dystansu. Tym razem jednak młodzieżowcowi zabrakło odpowiedniego wyczucia, gdyż jego płaski strzał znacząco przeleciał obok bramki. W 31. minucie zawodnik, który po zakończeniu sezonu najprawdopodobniej powróci po okresie wypożyczenia do Lechii Gdańsk, miał kolejną okazję na zdobycie gola, ale nie zdołał on zwieńczyć celnym strzałem przeprowadzonej akcji po przejęciu piłki w środku pola.

Mimo popełniania błędów w defensywie oraz długich momentów dość szarpanej i elektrycznej gry, „Górale” ostatecznie wyszli na prowadzenie jeszcze przed końcem pierwszej połowy. Po zamieszaniu w szesnastce przyjezdnych i kilku interwencjach obrońców, piłka ostatecznie trafiła pod nogi Bartosza Jarocha. Prawy obrońca popisał się mocnym i, co najważniejsze, celnym uderzeniem z woleja, po którym Mateusz Kuchta musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Ta sytuacja tylko dodała gospodarzom animuszu, a kibice, którzy żywiołowo cieszyli się z coraz bliższego awansu, ponownie unieśli ręce w geście triumfu w 39. minucie. Tym razem na listę strzelców wpisał się najlepszy strzelec pierwszoligowego lidera, Karol Danielak, który najlepiej odnalazł się w polu karnym i oddał mocny strzał w stronę dalszego słupka.

Kto jednak myślał, że na tym emocje przy Rychlińskiego się zakończyły, a wszyscy mogą już spokojnie odliczać do końcowego gwizdka sędziego, nadeszła 45. minuta. O podgrzanie atmosfery i to w efektowny sposób zadbał Patryk Janasik, który zaskoczył Polacka mierzonym, finezyjnym uderzeniem zza pola karnego. Gol w stylu „stadiony świata” niejako udokumentował niezłą postawę opolan w pierwszej części gry i udowodnił, że zespół ten powalczy jeszcze po zmianie stron o urwanie choćby punktu.

Druga połowa rozpoczęła się jednak dla Odry w najgorszy możliwy sposób - Karol Danielak dopadł bowiem do dokładnego prostopadłego podania Tomasza Nowaka, ale w oddaniu dokładnego strzału przeszkodził mu interweniujący Piotr Żemło. Bardzo pechowo dla defensora zespołu z Opola, piłka niespodziewanie znalazła się jednak w siatce, dzięki czemu „Górale” odzyskali dwubramkową przewagę oraz zyskali jeszcze większy komfort psychiczny. Na tym bielszczanie nie poprzestali, a akcja bramkowa, która zapewniła gospodarzom czwarte trafienie, była pewnym potwierdzeniem świetnego sezonu oraz pomysłu na grę, jaki wpoił bielszczanom trener Krzysztof Brede. Po szybkiej wymianie piłki, dokładnym zagraniu Marko Roginicia w pole karne i przepuszczeniu futbolówki przez Mateusza Sopoćkę, gola na 4:1 zdobył mierzonym strzałem Michał Rzuchowski. 

Takie ciosy z pewnością zdemotywowałyby wiele zespołów 1. Ligi, ale nie opolan, którzy dzięki dwóm trafieniom sprawili, że faworyzowani gospodarze musieli drzeć o wynik do końcowego gwizdka. Gole dwóch rezerwowych - Szymona Skrzypczaka i Jarosława Czernysza - nie pozbawiły jednak zwycięstwa „Górali”, którzy po zakończeniu spotkania rozpoczęli huczną celebrację i długo dziękowali kibicom za ich głośny doping. Zdobyte punkty spowodowały, że bielszczanie po czterech latach przerwy wracają do najwyższej klasy rozgrywkowej i są na dobrej drodze, by zakończyć obecny sezon na pierwszym miejscu w tabeli. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Odra Opole 4:3 (2:1)

1:0 - Bartosz Jaroch 36’

2:0 - Karol Danielak 39’

2:1 - Patryk Janasik 45’

3:1 - Piotr Żemło 49’ (s.)

4:1 - Michał Rzuchowski 63’

4:2 - Szymon Skrzypczak 72’ 

4:3 - Jarosław Czernysz 81’

Składy:

Podbeskidzie: Polacek - Gach, Komor, Osyra, Jaroch - Sopoćko (70’ Laskowski), Rzuchowski, Nowak (84’ Rakowski), Figiel, Danielak - Roginić (80’ Biliński). Trener: Krzysztof Brede

Odra: Kuchta - Janasik, Żemło, Kostrzycki, Tabiś - Janus, Bonecki (58’ Mikinić), Niziołek, Czyżycki, Błanik (46’ Czernysz) - Piech (58’ Skrzypczak). Trener: Dietmar Brehmer

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław)

Żółte kartki: Danielak (Podbeskidzie) - Żemło, Janus (Odra)

Widzów: 3700 (liczba widzów ograniczona ze względu na zagrożenie epidemiologiczne)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również