#8 Impas Polonii, Górnik liderem, a Piast już bez Felixa, za to z awansem w Europie

01.01.2020

W sierpniu śląscy kibice mieli do czynienia z naprawdę intensywnym okresem, obfitującym zarówno w interesujące zmiany kadrowe, jak i w pierwsze mecze w rozgrywkach ligowych oraz pucharowych. Piłkarze Piasta Gliwice po raz czwarty wzięli udział w eliminacjach do Ligi Europy, Górnik zaliczył na początku sezonu naprawdę miękkie lądowanie, w Wodzisławiu doszło do kolejnych derbów dwóch Odr, a w Bytomiu długo na boisko… w ogóle nie wybiegano.

piast-gliwice.eu

Podsumowanie sierpnia wypada zacząć od wielu ciekawie zapowiadających się transferów - zarówno z, jak i do klubów. Na samym początku miesiąca rozstrzygnęła się przyszłość najlepszego piłkarza Ekstraklasy z poprzedniego sezonu - Jorge Felixa. Mimo zaproponowania przez Piasta nowej umowy swojemu czołowemu zawodnikowi, ofensywny pomocnik nie zdecydował się pozostać przy Okrzei na dłużej i wybrał jedną z spośród naprawdę wielu ofert z każdego zakątka świata. Po dwóch latach pobytu na Śląsku, zwieńczonych zdobyciem mistrzostwa oraz brązowego medalu w Ekstraklasie, Felix ostatecznie przeniósł się na zasadzie wolnego transferu do tureckiego Sivassporu. 

Jako że liczba gwiazd w Gliwicach powinna się jednak zgadzać, Piast tuż przed rozpoczęciem sezonu PKO Ekstraklasy dokonał naprawdę hitowego wzmocnienia ataku. Śląski klub wraz z Łudogorcem Razgrad uzgodnił bowiem umowę rocznego wypożyczenia Jakuba Świerczoka z opcją pierwokupu. Tym samym trzykrotny reprezentant Polski powrócił do naszej ligi po 2,5-letniej przerwie. 

Z przytupem w okienko postarał się również wejść zabrzański Górnik - na Roosevelta trafił bowiem czołowy pomocnik poprzedniego sezonu Fortuna 1. Ligi, Bartosz Nowak. Środkowy pomocnik był jednym z głównych architektów awansu Stali Mielec do piłkarskiej elity, rozgrywając w zespole 34 spotkania i zaliczając w nich 13 goli oraz 13 asyst. Dodatkowo - docelowo w miejsce Igora Angulo oraz odchodzącego Giorgiosa Giakoumakisa - ekstraklasowicz postanowił ściągnąć zdolnego austriackiego napastnika, Alexa Sobczyka. W kontekście wzmocnień w zespole „Trójkolorowych”, trzeba jeszcze wspomnieć o prawym obrońcy Giannisie Massourasie, który został wypożyczony na rok z Olympiakosu Pireus i okazał się być godnym następcą swojego rodaka - Stavrosa Vasilantonopoulosa.

Czy dokonane roszady przyniosły w obu wspomnianych klubach wymierny skutek? Zabrzanie zanotowali naprawdę rewelacyjny początek sezonu - najpierw podopieczni Marcina Brosza po bardzo dobrym meczu wyeliminowali Jagiellonię z Pucharu Polski, a w dwóch pierwszych kolejkach „nauczyli” Ekstraklasy dwóch beniaminków i objęli w lidze pozycję lidera. Z kolei na dnie tabeli szybko osiedli zawodnicy trenera Fornalika, którzy, paradoksalnie, zdecydowanie lepiej spisywali się w bojach na arenie europejskiej. W pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy, piłkarze z Gliwic wygrali z Dinamem Mińsk po bramkach wspomnianego Świerczoka oraz Patryka Lipskiego, dzięki czemu zespół po raz pierwszy w swojej historii znalazł się w kolejnej fazie pucharowych zmagań. 

Dodatkowo w sierpniu gliwiczanie zanotowali awans do 1/16 finału Pucharu Polski, a sztuka ta udała się również m.in. piłkarzom Podbeskidzia czy GKS-u Jastrzębie, które po dramatycznym meczu wyeliminowało z rozgrywek olsztyński Stomil. Z kolei już na pierwszej rundzie swoją pucharową przygodę zakończyli piłkarze z Tychów (ulegając ekstraklasowej Wiśle Płock), Pawłowic oraz Katowic. Szczególne powody do niezadowolenia mogli odczuwać, co zresztą nikogo nie mogło zdziwić, kibice drugoligowej „GieKSy”. Piłkarze z Bukowej ulegli bowiem 0:1 na wyjeździe Garbarni Kraków, która do rywalizacji w „Pucharze Tysiąca Drużyn” przystąpiła z zaledwie 15 gotowymi zawodnikami do gry. 

Opuszczamy teraz szczebel centralny i przenosimy się do Bytomia, gdzie głównymi nastrojami na inaugurację III Ligi były narastająca frustracja oraz kończąca się cierpliwość. Casus Polonii śmiało trzeba było uznać za naprawdę niesprzyjający - przypomnijmy, że "Niebiesko-Czerwoni" zmagania o punkty mieli zacząć od trzeciej serii gier, a opóźnienie najpierw wynikało z terminarza, później z wykrycia koronawirusa w szatni Gwarka Tarnowskie Góry. Okazało się jednak, że na wznowienie rozgrywek drużyna trenera Kamila Rakoczego musiała poczekać jeszcze dłużej. Z racji ogniska wirusa SARS-CoV-2 w obozie rezerw Miedzi Legnica oraz przełożenia pojedynku z Pniówkiem Pawłowice Śląskie z racji udziału tegoż zespołu w centralnym Pucharze Polski, bytomianie wystartowali w III Lidze aż trzy tygodnie później od pozostałych rywali. 

- W takich warunkach trudno mówić o faworytach i kandydatach do awansu, bo ten sezon będzie nierówny i niesprawiedliwy dla wielu klubów. Dziś pada na Polonię, za chwilę być może na inne kluby. Czeka nas nagromadzenie spotkań w środku tygodnia, a w tym czasie inni będą w tej kwestii względem nas uprzywilejowani. Chodzi także o sferę mentalną. Wszystkie zespoły w lidze łapią przysłowiowy "gaz", a u nas narasta frustracja i złość - denerwował się wówczas dyrektor sportowy Polonii, Tomasz Stefankiewicz.

Pojawiające się niezadowolenie w Bytomiu było zatem w pełni uzasadnione, a do derbowego pojedynku podobne nastroje pojawiały się w obozie wodzisławskiej Odry. Po stosunkowo nieudanym początku sezonu i wnoszonych pewnych obawach odnośnie dotychczasowej boiskowej postawy, w sierpniu podopieczni Adama Burka odpowiedzieli na pojawiające się głosy krytyki w najlepszy możliwy sposób. W czwartych derbach Wodzisławia Śląskiego, rozgrywanych pomiędzy wspomnianą Odrą a MKP Centrum, formalni goście tej rywalizacji zwyciężyli aż 6:0. Tym samym jeden z głównych faworytów do awansu na czwarty szczebel rozgrywkowy zanotował najwyższą ligową wygraną od 12 maja 2019 roku i niejako potwierdził, że jednak drzemie w nim naprawdę spory potencjał.

- Mam nadzieję, że już w tych rozgrywkach uda nam się zrealizować upragniony cel. Nie ukrywamy swoich aspiracji i uważam, że mamy w lidze najmocniejszy skład, najlepszych zawodników oraz klasowego trenera. Jesteśmy bardzo ambitnymi ludźmi i będziemy do końca walczyć o tą III Ligę - zapowiedział w rozmowie z naszym portalem napastnik Patryk Dudziński.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również