Zjednoczona Polonia zmierza do celu. "Zima nas scementowała"

18.03.2019

- Wszyscy zmierzamy w jednym kierunku. Kibice, działacze, sztab szkoleniowy i my jako drużyna. Fajnie to wygląda, rzeczywiście mocno się zimą zjednoczyliśmy. Polonia jest w trudnej sytuacji, ale idziemy w konkretnym celu - mówi Marcin Lachowski, kapitan drużyny, która w minioną sobotę wykonała pierwszy w tym roku krok w stronę wygrania IV-ligowych rozgrywek.

Łukasz Michalski/SportŚląski.pl

Przeszło 400 sprzedanych karnetów, dobra frekwencja mimo będącego w fatalnym stanie obiektu i niezachęcającej do oglądania IV-ligowych pogody oraz dająca się wyczuć w powietrzu nadzieja na lepsze jutro. W takich okolicznościach zainaugurowała wiosenne granie o ligowe punkty bytomska Polonia, w której sporo ostatnimi czasy było niepewności. - Zima nas scementowała. Miałem nutkę niepewności, zawirowania polityczne musiały tak na nas wpłynąć. Dziś wiemy czego się spodziewać, w którą stronę idziemy, pracujemy na miarę możliwości profesjonalnie - mówi Marcin Domagała, trener ekipy z "Olimpu".

Na dzień dobry bytomianie na boisku w Szombierkach rywalizowali z Sarmacją Będzin. Pierwszy mecz tych zespołów został odwołany - w sierpniu będzinianie wystraszyli się zorganizowania spotkania ze względu na ewentualny przyjazd kibiców z Bytomia i punkty oddali walkowerem. W sobotę punkty trzeba było wybiegać, co wcale nie przyszło liderowi łatwo. - Trudny był to mecz choćby dlatego, że inauguracja rundy zawsze stanowi jakąś niewiadomą. Zwłaszcza druga połowa była dosyć wyrównana. To jeszcze nie jest to, czego od siebie oczekujemy. Było w tym trochę nerwowości, ale jeszcze się dotrzemy i będziemy lepsi z każdym meczem - skomentował występ podopiecznych Domagała.

Wiele w Bytomiu się zmienia, ale nie rola Marcina Lachowskiego. Można odnieść wrażenie, że kapitan Polonii to dziś połowa wartości zespołu. Z Sarmacją znowu był bohaterem - kreował, strzelał, zdobył wreszcie decydującą o trzech punktach bramkę. - I bardzo dobrze. Od niektórych zawodników trzeba wymagać więcej, ale jesteśmy jednym zespołem - odpowiadał 38-latek, pytany o świetny występ przeciwko zespołowi z Będzina.

Doświadczony pomocnik powinien mieć zresztą na koncie co najmniej jedno trafienie więcej. Odebrał mu je... arbiter. Podyktował rzut wolny pośredni, który celnym strzałem wykorzystał Lachowski. Zanim jednak piłka przekroczyła linię bramkową, sędzia użył gwizdka i pokazał żółtą kartkę jednemu z defensorów Sarmacji za to, że ten zbyt szybko wybiegł z muru. - Sędzia nas przepraszał, po prostu się pogubił. To było nielogiczne. Sędzia zagwizdał za szybko, padła z tego bramka i arbiter sam się przestraszył - opisywał tą sytuację sam strzelec. - Niepotrzebny był ten gwizdek. Fakt, że rywal wcześniej wybiegł z muru, ale trzeba było ten rzut wolny powtórzyć wtedy, gdyby piłka do bramki nie wpadła. Cóż, każdy może się pomylić - starał się zrozumieć decyzję Domagała.

Poloniści mieli jeszcze kilka szans na to, by poprawić rezultat. Do siatki rywala nie potrafili jednak trafić ani Dominik Budzik, ani Maciej Borycka, a najlepszą okazję na 2:0 zmarnował... Lachowski. - To fakt, że miałem jeszcze jedną naprawdę dobrą sytuację, zawodnik rywala mnie pchnął, trzeba przyznać że dobrze to zrobił, ale... spartaczyłem - bił się w pierś kapitan. Po stronie będzinian największe pretensje mógł mieć do siebie Jan Januszek, który przegrywał pojedynki z kapitalnie interweniującym Maciejem Wierzbickim. - Był stres. Boisko nie pozwalało nam na grę, jaka chcieliśmy pokazać, prowadziliśmy tylko jedną bramką, a Sarmacja pokazała się z dobrej strony. Chcieli tu wygrać, nie zamierzał się położyć. Najważniejsze jest dziś, że mamy komplet punktów. Trzeba się z tego cieszyć - podsumował spotkanie Marcin Lachowski.

Polonia po 16 kolejkach jest na pierwszym miejscu pierwszej grupy IV ligi. Kolejne spotkanie rozegra z Zielonymi w Żarkach, a wsparcie swojego zespołu już zapowiadają kibice. Lider "do siebie" wróci za dwa tygodnie, kiedy podejmie Unię Dąbrowa Górnicza.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również