„Żelazny" skład Fornalika gotowy na Ligę Europy

24.07.2019

W niezłych nastrojach gliwiczanie przystąpią do meczu II rundy eliminacji Ligi Europy. O pojedynkach z BATE Borysów czy z Lechem Poznań, po których w Gliwicach pozostał niedosyt, przy Okrzei nikt już nie myśli. Powodem tego optymizmu jest natomiast sytuacja zdrowotna w zespole i fakt, że trener Fornalik będzie ponownie mógł liczyć na wszystkich najlepszych, których ma w kadrze.

Łukasz Laskowski/PressFocus

Po ostatnich dniach niepewny był występ w czwartkowym spotkaniu Jakuba Czerwińskiego. Ostoja gliwickiej defensywy był poza kadrą w meczu z Lechem Poznań, teraz już jednak czuje się dobrze i jest gotowy do gry. - Decyzja o tym, że nie zagram w meczu z Lechem była rozsądna. To dzięki temu będę mógł zagrać jutro – mówił Czerwiński, chwaląc jednocześnie klubowych fizjoterapeutów za pracę, którą wykonali w ostatnich dniach. 
 
Jedynym, który nie jest pewnym gry w meczu z łotewską ekipą jest Dani Aquino. Zmiennik Piotra Parzyszka w meczu z Lechem nabawił się urazu.  ­- W kadrze jest ponad dwudziestu piłkarzy, tak żeby mogli zastąpić tych, którzy doznali urazów. W meczu z Lechem były zmiany i korekty, a drużyna funkcjonowała w sposób do jakiego wszystkich przyzwyczailiśmy – uspokaja sytuację Waldemar Fornalik.  W kadrze na pierwszy mecz z Ryga FC pojawił się między innymi Dominik Steczyk, który niespełna dwa tygodnie temu dołączył do zespołu mistrza Polski. Uczestnik MŚ U-20 jest chwalony przez Fornalika, ale trener ma więcej wariantów. 
 
Również w środkowej formacji opiekun Piasta ma w kim wybierać. Co prawda w kadrze na pierwszy mecz nie znalazł się Sebastian Milewski, który powolutku wchodzi do gry, po tym jak do Gliwic przeniósł się z Sosnowca, ale w ostatnich tygodniach najbardziej kibiców Piasta zaskoczył Patryk Sokołowski. Bramka w meczu o Superpuchar Polski z Lechią Gdańsk, bardzo dobry występ w spotkaniu ligowym przeciwko Lechowi. Zwłaszcza z jednej akcji kibice go zapewne zapamiętają – gdy minął kilku rywali i zabrakło mu tylko wykończenia, a po chwili był już pod własnym polem karnym skutecznie ratując drużynę. – Stać mnie na pewno na lepszą grę. Powolutku wchodzę do drużyny, ale rozumiem tę sytuację. Drużyna zdobyła mistrzostwo Polski, więc trudno bym oczekiwał, że w tej dobrze rozumiejącej się maszynie zacznę nagle odgrywać znaczące role – mówił skromnie po sobotnim meczu 24-latek z Warszawy. 
 
Dla Sokołowskiego był to pierwszy mecz ligowy od pierwszej minuty, odkąd przed poprzednim sezonem pojawił się na Okrzei. Trudno się spodziewać, że jutro pojawi się na boisku w wyjściowym składzie, bo trener Fornalik przede wszystkim stawia na tych zawodników, którzy sprawdzili się w trudnych momentach. Dziczek, Hateley, Valencia, Felix i Konczkowski – tak zapewne będzie wyglądać środkowa linia w meczu z łotewską ekipą. 
 
O środkową formację kibice Piasta zapewne nie muszą się obawiać. Jeżeli w Gliwicach mają jakieś zmartwienia, to przede wszystkim związane z tym, że drużyna, która w ubiegłym sezonie konsekwentnie punktowała, a w końcówkach meczów wręcz „zajeżdżała" rywali, tym razem rozdaje prezenty przeciwnikom. - Nie można porównywać meczów z BATE i Lechem, bo w starciu sobotnim straciliśmy bramkę grając w osłabieniu. Wiosną, kiedy mieliśmy niesamowitą serię bywało tak, że czasami jakiś błąd uchodził nam płazem. Teraz błąd zakończył się utratą bramki. Powoli robi się otoczka, że dzieje się coś złego. Bierzmy pod uwagę fakt, że nie graliśmy z byle kim. Na tę chwilę nie robię problemu z tego, że w tych meczach nie było zwycięstwa, ale dobrze byłoby wygrać i to na zero z tyłu – mówi Fornalik. 
 
Piast w europejskich pucharach mierzył się do tej pory z trzema rywalami. Żadnego nie pokonał, chociaż zwycięstwo w regulaminowym czasie na swoim koncie już ma, w 2013 roku pokonał u siebie Qarabach Agdam 2:1. W dogrywce rywal wyrównał stan meczu, a to oznaczało pożegnanie się z LE. 

autor: TD

Przeczytaj również