Zawiedziony syn Lecha
29.09.2008
Sobotni mecz na Cichej był dla Piotra Lecha, bramkarza Jagielloni, pojedynkiem z klubem, w którym występował przez kilkanaście sezonów. 40-letni już zawodnik przypomniał się chorzowskiej publiczności z dobrej strony, walnie przyczyniając się do wywalczenia przez swój zespół cennego remisu.
- Trzeba przyznać, że gospodarze wrócili z dalekiej podróży. Okazję, jaką w końcówce spotkania miał Pavol Stano, można nazwać piłką meczową. Ciężko uwierzyć, że to nie wpadło - kręcił głową doświadczony golkiper. - Podział punktów nie jest dla nas jednak złym wynikiem. Zawiedziony jest za to na pewno mój 12-letni syn, który trenuje w Ruchu. Krew ma "niebieską"... - uśmiechał się Lech, który już cieszył się na spotkanie z Dariuszem Gęsiorem i Mariuszem Śrutwą. - Ale najpierw zobaczę się z żoną - dodał z przymrużeniem oka.
- Trzeba przyznać, że gospodarze wrócili z dalekiej podróży. Okazję, jaką w końcówce spotkania miał Pavol Stano, można nazwać piłką meczową. Ciężko uwierzyć, że to nie wpadło - kręcił głową doświadczony golkiper. - Podział punktów nie jest dla nas jednak złym wynikiem. Zawiedziony jest za to na pewno mój 12-letni syn, który trenuje w Ruchu. Krew ma "niebieską"... - uśmiechał się Lech, który już cieszył się na spotkanie z Dariuszem Gęsiorem i Mariuszem Śrutwą. - Ale najpierw zobaczę się z żoną - dodał z przymrużeniem oka.
Polecane
Ekstraklasa