Zabrakło skuteczności... Ruch zatrzymany przez dziarskiego stulatka

22.08.2021

Po trzech kolejnych zwycięstwach Ruch został zastopowany. Niebiescy zremisowali u siebie bezbramkowo z obchodzącą w tym roku 100-lecie istnienia Garbarnią Kraków. Chorzowianie jednak zagrali dobre spotkanie, byli stroną przeważającą, zabrakło jedynie wykończenia. - To nie był mecz, po którym powinniśmy się wstydzić – przyznał trener Ruchu, Jarosław Skrobacz.

Marcin Bulanda/PressFocus

Paradoks tego spotkania polegał na tym, że po końcowym gwizdku i jedni i drudzy mogli odczuwać niedosyt. Ruch w całym meczu przeważał, miał swoje sytuacje bramkowe i niewiele brakowało by chociaż jedną z nich wykorzystał. Ale to goście z Krakowa mieli najlepszą sytuację – po faulu Jakuba Bieleckiego rzut karny wykonywał Michał Feliks, ale strzał z jedenastu metrów obronił bramkach Niebieskich. - Miałem pretensje o tę sytuację do arbitra, bo nie do końca kopnąłem tam przeciwnika. Błąd swój naprawiłem, szkoda, że w ogóle go musiałem naprawiać, bo go nie powinno być – mówił krytycznie młody bramkarz Ruchu, dla którego interwencja z 83. minuty była jedną z pierwszych w tym spotkaniu.

Sukces gości, bo tak należy jednak interpretować punkt zdobyty w Chorzowie, rodził się w ostrych bólach. Już w pierwszej połowie trener Maciej Musiał był zmuszony dokonać dwóch zmian, bowiem urazów nabawili się Grzegorz Marszalik i Patryk Warczak. Po meczu krakowianie mogli jednak odetchnąć z ulgą. - Przed spotkaniem remis brałbym w ciemno. Stać jednak ten zespół na zdecydowanie lepszą grę. Remis jest jedyną rzeczą, która nas satysfakcjonuje – mówił po meczu trener krakowskiej ekipy, który mocno narzekał na grę swojej drużyny w pierwszej połowie.

W premierowej odsłonie Ruch był stroną zdecydowanie przeważającą, momentami zamykał gości na połowie. Groźnie było po próbach Daniela Szczepana czy też po strzale Michała Mokrzyckiego, ale piłka do siatki nie chciała wpaść. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu taka spokojniejsza. W drugiej upływający czas nie wpływał dobrze na płynność, której dzisiaj zabrakło. Mecz toczył się jednak tak, jak przewidywaliśmy. Znaliśmy mocne strony Garbarni – to zespół, który potrafi się utrzymywać przy piłce i dobrze nią operować. Chcieliśmy podejść wyżej, odbierać piłkę na połowie przeciwnika. Myślę, że ten cel realizowaliśmy – mówił trener Niebieskich.

Sobotni mecz pod kilkoma względami przypominał poprzednie spotkania Ruchu. Niebiescy zagrali w tym samym zestawieniu personalnym i byli stroną przeważającą. Zabrakło jednak tym razem skuteczności. - Po meczu powiedziałem chłopakom w szatni, że trzeba podnieść głowy do góry, bo to nie jest mecz, po którym powinniśmy się czegoś wstydzić. Szanujemy ten punkt, choć na pewno jest niedosyt. Zawsze mówimy, że nie można sobie niczego przed meczem dodawać, trzeba to wywalczyć na boisku. Dzisiaj nie udało nam się strzelić bramki, dlatego skończyło się remisem. Dążyliśmy do tego zwycięstwa – mówił na konferencji prasowej Jarosław Skrobacz. Jedyne co może martwić kibiców Ruchu, to gra w roli faworyta przy skomasowanej defensywie rywala. Z trzech spotkań u siebie w tym sezonie beniaminek wygrał tylko jedno.

W sobotę zaporą nie do przejścia dla chorzowian był Dorian Frątczak. Golkiper krakowian z pewnością był jednym z bohaterów tego spotkania. - Bramkarz Garbarni spisał się bardzo dobrze, wiele sytuacji wybronił, ale również trzeba spojrzeć na to tak, że my w czystych sytuacjach nie trafialiśmy w bramkę. Musimy mieć o to do siebie pretensje. Jeżeli spojrzymy na przebieg spotkania, to byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. To my możemy odczuwać duży niedosyt, że tego spotkania nie wygraliśmy – mówił po meczu Łukasz Janoszka.

Ruch nadal utrzymuje się w ścisłej czołówce drugoligowej tabeli. Teraz przed chorzowianami, jak i przed resztą stawki, spokojniejszy tydzień, bez meczu w środku tygodnia. - Grając co trzy dni zbyt wiele czasu nie mamy, to na pewno ma odbicie, ale w takiej sytuacji była również Garbarnia i inne drużyny – dodał na koniec trener Ruchu.

 

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również