Z San Siro na Cichą. Smug nadzieją na zakończenie problemów w chorzowskiej bramce

11.02.2019

Dawid Smug to jeden z tych graczy, po którego transferze zimą kibice w Chorzowie mogą sobie najwięcej obiecywać. Na Cichej problemy z bramką są bowiem nie od dzisiaj. A gdy jeszcze do klubu przychodzi gość, który ma w CV Inter Mediolan to oczekiwania są dość oczywiste.

Marcin Bulanda/PressFocus

Dawid Smug to jeden z tych graczy, po którego transferze zimą kibice w Chorzowie mogą sobie najwięcej obiecywać. Na Cichej problemy z bramką są bowiem nie od dzisiaj. A gdy jeszcze do klubu przychodzi gość, który ma w CV Inter Mediolan to oczekiwania są dość oczywiste.

Jesienią jedną z pierwszoplanowych postaci Ruchu był Kamil Lech. Również i jemu zdarzały się błędy. Lekarstwem na poprawę sytuacji nie był Adam Wilk. Bramkarz wypożyczony z Cracovii zagrał tylko w jednym meczu, pucharowym z Odrą Opole, zimą więc wrócił do macierzystego klubu. A w Chorzowie rozpoczęły się poszukiwania nowego golkipera. Rywalizację wśród testowanych bramkarzy wygrał Dawid Smug. – To normalna rzecz w naszym zawodzie. Ktoś przychodzi do klubu, ktoś inny odchodzi. Rywalizacji się jednak nie boję, każdy chce grać. Trenerzy zdecydują kto będzie jedynką – mówi 25-letni bramkarz, który z Ruchem podpisał półtoraroczny kontrakt. Dodatkowo w umowie jest klauzula przedłużenia współpracy o kolejne dwanaście miesięcy. – Pojechałem na obóz do Rybnika, tam się dobrze pokazałem. Cieszę się, że jestem w Ruchu, bo to klub z tradycjami, który będzie chciał się piąć w górę ligowej hierarchii, taki sam cel przyświeca również mi.

W ostatnim meczu sparingowym z GKS-em Tychy Smug zagrał w pierwszej połowie, po przerwie zmienił go Kamil Lech. - To są jednak sparingi, jeszcze dużo czasu jest do ligi. Kwestia obsady bramki na pewno wyjaśni się w ostatnich dniach przed pierwszym meczem. Najważniejsze są zwycięstwa. Zespół jest w budowie, mamy młodą ekipę, trener nas odpowiednio ustawia. Zwycięstwa podbudowują mentalnie, ale to co najważniejsze przed nami – mówi bramkarz Ruchu. Chorzowianie w okresie przygotowawczym wygrali wszystkie sparingi.

Smug ma bardzo ciekawy życiorys. O Interze Mediolan już wspomnieliśmy, ostatnie pół roku spędził jednak na Litwie, w Atlantasie Kłajpeda. – Zdecydowałem się na powrót do Polski, bo chciałem grać w kraju. Innych ofert z naszych klubów nie było, natomiast mogłem zostać na Litwie, miałem ofertę z innego klubu. Atlantas również był w grze, ale klub ten ma trudną sytuację, podobną do Wisły Kraków. Nie wiadomo czy wystartuje w lidze. Zdecydowałem więc o powrocie, natomiast Litwę oceniam pozytywnie. Zagrałem jesienią w 15 meczach, dodatkowo grałem w pucharowych spotkaniach. W krótkim czasie zagrałem dużą ilość meczów, co zapewne jest największym plusem – opowiada pochodzący z Konina bramkarz, który wielu kibicom może się kojarzyć przede wszystkim z włoskim etapem kariery.

Smug ma za sobą bowiem pobyt w Interze Mediolan w latach 2012-2014. – Zostałem zauważony na kadrze młodzieżowej, podczas turnieju w La Mandze, dobrze tam grałem. Wtedy też na tym turnieju Włosi obserwowali Piotra Zielińskiego. Na pewno to fajne doświadczenie. Niestety w drugim roku doznałem kontuzji, zdecydowałem się wrócić do Polski. Nie byłem może do tego zmuszony, ale byłem młody, niedojrzały jeszcze, mentalnie nieprzygotowany do trudnych sytuacji. Zdecydowałem, że wracam, bo chciałem się odbudować. W Mediolanie trenowałem z pierwszym zespołem, z wieloma piłkarzami mogłem posiedzieć w jednej szatni, porozmawiać. Z kolegami, którzy teraz grają w Primaverze utrzymuje cały czas kontakt, jak będę chciał załatwić bilety na San Siro to ktoś chyba mi pomoże – uśmiecha się mierzący 194 centymetry golkiper.

Ostatnim polskim klubem Smugi był natomiast Górnik Łęczna. W sezonie 2017/2018 zagrał tam tylko w jednym spotkaniu, Pucharu Polski przeciwko Ruchowi Zdzieszowice. – Takie były decyzje trenerów. W I lidze miałem również kontuzje kolana, wypadłem wtedy z rywalizacji – dodaje na koniec Smug, który liczy, że jego karta na rodzimych boiskach odwróci się w Chorzowie.

Przeczytaj również