Wytrwali mimo osłabienia. Piast zbliżył się do wicemistrzostwa

12.07.2020

Mimo że Piast Gliwice przez całą drugą połowę musiał grać w dziesięciu na jedenastu, ostatecznie utrzymał korzystny wynik i pokonał przy Okrzei Jagiellonię Białystok 2:0. Wynik niedzielnego meczu został ustalony właściwie już w pierwszym kwadransie, gdy gole dla gospodarzy zdobyli jego dwaj najlepsi strzelcy - Jorge Felix i Piotr Parzyszek. 

Rafał Rusek/PressFocus

Po wczorajszym meczu Legii Warszawa z Cracovią i odniesieniu zwycięstwa przez zespół „Wojskowych”, piłkarze gliwickiego Piasta stracili nawet matematyczne szanse na obronę mistrzowskiego tytułu. Podopiecznym Waldemara Fornalika pozostała zatem walka o drugie miejsce na koniec sezonu, która biorąc po uwagę aktualną sytuację w ligowej tabeli, zapowiadała się bardzo interesująco. Piłkarze Piasta mieli szansę, przynajmniej na około dwie i pół godziny, by odskoczyć trzeciemu Lechowi na odległość trzech punktów. Warunkiem koniecznym było jednak pokonanie przy Okrzei Jagiellonii, właściwie nieliczącej już na zajęcie miejsca, premiowanego awansem do europejskich pucharów. 

Za faworyta niedzielnej rywalizacji byli zatem uznawani gospodarze - nie tylko z powodu wyższej pozycji w tabeli, ale także faktu, że Piast w trzech ostatnich bezpośrednich meczach z białostoczanami odniósł komplet zwycięstw. - Mamy wszystko w swoich rękach i dla nas to chyba najlepsza faza sezonu, bo wiemy, że nasz cel jest blisko. To jest taka dodatkowa adrenalina i dla każdego zawodnika trzy mecze, które zostały są meczami o wszystko, dlatego to nas nie paraliżuje, tylko daje jeszcze większej motywacji i chęci, żeby zdobyć jak najwięcej - zapowiadał napastnik Dominik Steczyk na łamach oficjalnej strony klubowej Piasta.

Sporą motywację, panującą w obozie „niebiesko-czerwonej” drużyny, dobitnie potwierdził pierwszy kwadrans spotkania. Już po 14. minutach gliwiczanie zasłużenie prowadzili ze swoim rywalem dwoma bramkami, a na listę strzelców wpisali się dwaj najlepsi strzelcy zespołu, Piotr Parzyszek i Jorge Felix. Pierwszy z wymienionych zawodników umiejętnie wykorzystał fatalną stratę piłki przez Ariela Borysiuka i pokonał bramkarza Jagiellonii w sytuacji sam na sam. Po tej akcji nie minęło nawet 120 sekund, a Parzyszek postanowił tym razem wcielić się w rolę asystenta. 26-latek zdecydował się w odpowiednim momencie na wrzutkę z lewej strony boiska, a w polu karnym najlepiej odnalazł się jego hiszpański partner z linii ataku. Felix tym samym zapisał na swoim koncie szesnastą bramkę w obecnym sezonie, co udowadnia, że zawodnik ten nie ma zamiaru odpuścić Igorowi Angulo w walce o tytuł wicekróla strzelców naszej ligi.

Pierwsza połowa długo układała się dla gospodarzy wręcz idealnie, którzy po szybkim strzeleniu dwóch goli, mogli później spokojnie kontrolować bieg rywalizacji. Co prawda w kolejnych minutach Jagiellonia miała dwie dogodne okazje na zdobycie gola kontaktowego, ale ani Jakub Wójcicki, ani Taras Romanczuk nie zdołali pokonać dobrze dysponowanego Frantiska Placha. Gdy mogło już się wydawać, że gliwiczanom przed przerwą nikt i nic już nie popsuje nastrojów, przy Okrzei nadeszła 45. minuta. Wówczas drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał bowiem etatowy młodzieżowiec w zespole Waldemara Fornalika, Sebastian Milewski. Co prawda przy drugim faulu niektórzy zauważyli, że 22-latek najpierw zdołał wybić piłkę, ale później ostro wszedł w nogi Martina Pospisila, więc decyzja sędziego Tomasza Kwiatkowskiego była w pełni uzasadniona. 

Po tej sytuacji podopieczni Iwajło Petewa zwietrzyli swoją szansę na zdobycie choćby punktu, a sam szkoleniowiec postanowił nieco odświeżyć linię ofensywną swojego zespołu. Miejsce Bartosza Bidy zajął bowiem Juan Camara, natomiast defensywnego pomocnika Ariela Borysiuka zastąpił napastnik Jakov Puljić. Choć po zmianie stron goście odważniej ruszyli do ataku, zdecydowanie częściej znajdowali się przy piłce i oddawali więcej strzałów, ich starania nie przynosiły wymiernego skutku. W dwóch najgroźniejszych akcjach szczególnie istotną rolę odegrał Taras Romanczuk - najpierw pomocnik wypuścił na wolne pole Martina Pospisila, ale Czech przegrał bezpośrednią walkę z golkiperem Piasta. Chwilę później Jagiellonia otrzymała rzut rożny, a kapitan przyjezdnych najlepiej zachował się w polu karnym i oddał dokładny strzał głową. Próba ta zatrzymała się jednak tylko na słupku bramki, przez co na tablicy wyników wciąż widniało dwubramkowe prowadzenie Piasta.

Co prawda rezultat ten zmienił się na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, ale tylko na chwilę, gdyż Jesus Imaz w momencie kierowania piłki do siatki znajdował się na pozycji spalonej. Gliwiczanie, którzy przez niemal całą drugą część gry byli spychani na własną połowę, a ich poczynania często ograniczały się do rozbijania ataków rywala, zdołali zaprezentować żelazną dyscyplinę i ostatecznie utrzymali czyste konto do ostatniego gwizdka. Dzięki cennej wygranej Piast umocnił się na drugim miejscu w tabeli i być może już dziś będzie mógł świętować awans do europejskich pucharów. Wszystko będzie jednak zależało od wyniku ostatniego spotkania 35. kolejki, w którym Lech Poznań zmierzy się u siebie z gdańską Lechią. 

Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 2:0 (2:0)

1:0 - Piotr Parzyszek 12’

2:0 - Jorge Felix 14’

Składy:

Piast: Plach - Kirkeskov, Czerwiński, Korun, Konczkowski - Milewski, Felix (75’ Alves), Sokołowski (86’ Jodłowiec), Hateley, Vida - Parzyszek (61’ Tuszyński). Trener: Waldemar Fornalik

Jagiellonia: Węglarz - Wdowik, Szymonowicz, Błyszko, Wójcicki - Romanczuk, Borysiuk (46’ Puljić) - Bida (46’ Camara), Pospisil (63’ Mystkowski), Prikryl - Imaz. Trener: Iwajło Petew 

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Żółte kartki: Milewski (Piast) - Borysiuk, Camara, Błyszko (Jagiellonia)

Czerwona kartka: Milewski (45’, Piast, za drugą żółtą)

Widzów: 1439

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również