Wygrana, która mogła smakować lepiej. "Dostaliśmy dwa ostrzeżenia"

26.07.2019

Piast Gliwice sam skomplikował sobie sprawę awansu do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Zamiast pewnego i wysokiego zwycięstwa, mistrz Polski pokonał swojego rywala zaledwie 3:2, prezentując Łotyszom z Riga FC oba gole. Jak słusznie przyznawał trener Waldemar Fornalik po meczu, jego drużynie nigdy nie przydarzały się takie błędy w defensywie, a sami zawodnicy nie znają przyczyn ich powstawania. 

Rafał Rusek/PressFocus

Zwycięstwo nad mistrzem Łotwy nie przyszło Piastowi łatwo, gdyż gliwiczanie długimi momentami razili swoją nieporadnością i przede wszystkim w pierwszej połowie nie mieli pomysłu na sforsowanie linii defensywnej ryżan. Co prawda gospodarze częściej znajdowali się przy piłce, ale w ich poczynaniach brakowało potrzebnych konkretów.

 - Zagraliśmy z dobrze dysponowanym przeciwnikiem, który zagrał agresywnie w defensywie. Strzeliliśmy trzy bramki, ale można też powiedzieć, że kolejne dwa - po pomyłkach wynikających z nieporozumienia pomiędzy zawodnikami - strzeliliśmy sobie sami. Jest to niepokojące. W całym poprzednim sezonie nie popełniliśmy takich błędów, po których w meczu z Rigą padły bramki. Mamy materiał do przemyśleń i z tego musimy wyciągnąć wnioski. Mogliśmy mieć wynik, po którym jedną nogą bylibyśmy już w kolejnej rundzie, a tak musimy jechać bardzo skoncentrowani, aby uzyskać rezultat dający awans - powiedział na pomeczowej konferencji trener Waldemar Fornalik

Wspomniane błędy obrońców Piasta były o tyle zaskakujące, że jeszcze w zeszłym sezonie gliwiczanie posiadali najszczelniejszą defensywę w Ekstraklasie (zaledwie 33 straconych goli w 37 spotkaniach). W przypadku czwartkowego meczu można stwierdzić, że piłkarze Piasta sami skomplikowali sobie sytuacje, sprawiając swojemu rywalowi niemały prezent.

Nieszczęście gospodarzy rozpoczęło się od nieudanego podania Marcina Pietrowskiego w stronę Frantiska Placha. Zagraną zbyt lekko piłkę udało się przejąć Romanowi Debelce, dzięki czemu Ukrainiec zapisał na swoim koncie czwartą bramkę w historii występów w Riga FC. Jeżeli trafienie na 0:1 można uznać za kuriozalne, to ciężko w racjonalny sposób skomentować to, co wydarzyło się w 88. minucie wczorajszego spotkania. Wówczas środkowy obrońca Uros Korun niefortunnie podał piłkę głową w stronę bramkarza, nie zauważając, że ten także ruszył do interwencji. Ostatecznie futbolówka znalazła się w siatce, a Piast ponownie udowodnił, że końcówki spotkań są dla nich obecnie największą zmorą.

Gdyby ostatecznie to piłkarzom ze stolicy Łotwy udało się awansować do trzeciej rundy el. Ligi Europy, wspomniane wcześniej błędy długo będą się śnić defensorom Piasta. - To są trudne sytuacje. Reakcje ludzi podejmowane w ułamku sekundy. Z drugiej strony przydarzył się także kiks piłkarski, który nastąpił przy pierwszej straconej bramce. Wówczas zaczyna się mecz od zero jeden, gdzie wiemy, że każda bramka jest istotna w końcowym rozrachunku. Pozytywne jest to, że zespół potrafił odwrócić losy meczu - dodaje Fornalik.

W podobnym tonie do trenera wypowiedział się również Martin Konczkowski, jeden z głównych bohaterów drugiej połowy spotkania. To właśnie pojawienie się skrzydłowego z ławki ożywiło poczynania mistrzów Polski. - Nie wiem z czego wynikają nasze błędy. Brak koncentracji albo nadmierne przekonanie, że wszystko się ułoży po naszej myśli, tak jak to było w poprzednim sezonie. Musimy robić swoje i pracować w taki sposób, do jakiego przyzwyczailiśmy. Nie możemy sądzić, że wszystko przyjdzie łatwo, aczkolwiek pierwszy mecz wygraliśmy. Wynik jest niezły i patrzymy optymistycznie przed rewanżem. Po pierwszym spotkaniu można powiedzieć, że dostaliśmy dwa ostrzeżenia. Trzeciego nie będzie - przyznał prawy pomocnik, który asystę przy golu na 1:1 zaliczył zaledwie cztery minuty po wejściu na boisko. 

Poza nieporozumieniem pomiędzy Korunem a Plachem, za drugą połowę gliwiczan można zdecydowanie pochwalić. W końcu podopiecznym Waldemara Fornalika udało się odwrócić wynik rywalizacji, wykorzystując fakt, że obrona Rigi FC zaczęła spisywać się równie niepewnie co ich przeciwnika. W roli głównej wystąpili przede wszystkim Jorge Felix, autor dwóch ważnych goli oraz Jakub Czerwiński, który swoją celną główką dał sygnał do odrabiania strat. 

W meczu z Rigą FC Hiszpan Jorge Felix błysnął skutecznością (fot: Rafał Rusek/PressFocus)

Co ciekawe, szkoleniowiec łotewskiego przeciwnika Piasta przyznał, że mimo porażki Piast nie zaskoczył jego drużyny w większym stopniu. - Obserwowaliśmy cztery wcześniejsze spotkania tej drużyny i przeciwko nam zagrali w podobny sposób. Długo utrzymywali się przy piłce po czym następowała wrzutka w pole karne. Na co dzień prezentujemy zupełnie inny futbol. Taki mecz zdarza nam się jeden raz w roku. W tym meczu z wyjątkiem końcówki, reszta gry wyglądała dobrze. Mój zespół w ostatnich pięciu spotkaniach nie stracił bramki. Nawet w spotkaniu z Dundalk odpadliśmy dopiero po rzutach karnych. W lidze również staramy się grać na zero, natomiast w meczu z Piastem straciliśmy aż trzy bramki. W rewanżu na pewno nie będzie łatwo. Piast jest silny, ale na naszą korzyść zadziała to, że zagramy na swoim boisku. Znamy grę Piasta, wiemy czego się po nich spodziewać i zobaczymy co pokaże mecz w Rydze - przyznał po meczu Mihails Konevs, który w kwietniu 2019 roku po raz czwarty zasiadł na ławce trenerskiej mistrza Łotwy.

Przed rozpoczęciem polskiego-łotewskiego dwumeczu, nastroje w obozie Piasta można było uznać za bardzo dobre. I choć przed drugą częścią rywalizacji Piast ma korzystny wynik i jednobramkową zaliczkę na swoim koncie, okoliczności czwartkowego spotkania na pewno nadszarpnęły morale "niebiesko-czerwonych". Mimo wygranej gliwiczanie nie kryli rozczarowania, jednak i tak starali się wyszukiwać pozytywy w swojej postawie. - Musimy uszanować ten wynik, bo wygraliśmy mecz. Nie zachowujmy się tak, jakbyśmy przegrali - przyznał Martin Konczkowski na łamach oficjalnej strony klubowej mistrza Polski. Kwestia awansu pozostaje jednak otwarta, co zapowiada ogromne emocje w najbliższym meczu na Stadionie Skonto. 

źródło: własne/piast-gliwice.eu
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również