Wnuczek się spłaca. Mają na niego plan!

21.08.2018
18-letni Patryk Wnuk potrzebował zaledwie trzech spotkań na zdobycie pierwszego gola w seniorskim futbolu. Wypożyczony z GKS-u Katowice do III-ligowego Ruchu Radzionków wykorzystuje swoją szansę na zaistnienie w dorosłej piłce.
Zygmunt Taul/Ruch Radzionków
"Żółto-czarni" zaskakująco dobrze zaczęli ligowy sezon. Podopieczni trenera Kamila Rakoczego w trzech spotkaniach zgromadzili 7 punktów, a grali dotychczas kolejno z rezerwami ekstraklasowicza, faworytem rozgrywek i spadkowiczem z II ligi. - Nie możemy wpadać w hurraoptymizm, trzeba uspokajać chłopaków i... z chłodnymi głowami punktować dalej - mówi trener "Cidrów".

Do tej pory gole dla radzionkowian - poza samobójem Pawła Zielińskiego z inauguracji rozgrywek - strzelał wyłącznie Robert Wojsyk. W starciu z MKS-em wyczyny kolegi z ataku skopiowali odpowiedzialni za defensywę Michał Staszowski i Patryk Wnuk. Skopiowali, bo podobnie jak 28-letni snajper do siatki przeciwnika trafiali uderzeniami głową. - 3 mecz, zagrane 90 minut no i pierwszy gol. Jest ok! - cieszył się zdolny nastolatek po spotkaniu z Kluczborkiem. - Trenujemy stałe fragmenty gry z trenerem Piotrem Rockim i robimy to bardzo dokładnie. Dziś te zajęcia przyniosły pożądany efekt - dodawał Wnuk.

18-latek jest odkryciem ekipy z Radzionkowa. Trafił tu latem, wypożyczony z I-ligowego GKS-u Katowice. Pod okiem trenera Jacka Paszulewicza trenował co prawda całą wiosnę, ale decyzją sztabu szkoleniowego na sezon 2018/19 w kadrze kandydata do Ekstraklasy ostatecznie miejsca nie znalazł. - Pewnie, że był żal. Wiosną były momenty, w których czułem że jestem nawet blisko meczowej osiemnastki. Czekałem na swoją szansę, ale w Katowicach doszli do wniosku, że lepiej będzie dla mnie jeśli ogram się na wypożyczeniu. Jestem zadowolony, że trafiłem akurat do Radzionkowa - opowiada wychowanek Sarmacji Będzin.

W nowym klubie młokos błyskawicznie zrobił dobre wrażenie. Już w sparingach udowadniał, że pół roku treningów z seniorami przy Bukowej na marne nie poszło. Gdy tylko pojawiał się na placu gry imponował pewnością siebie i odwagą w podejmowaniu decyzji. To między innymi tymi cechami "kupił" trenera Kamila Rakoczego. - Widziałem w nim bardzo duży potencjał, a on szybko zaczął spłacać to na boisku. Popełnia jeszcze sporo błędów, ale szybko robi postępy. Po pierwszych spotkaniach na podstawie analizy przekazywałem mu swoje wnioski. Zalecałem na przykład więcej spokoju przy wyprowadzaniu piłki. I w meczu z MKS-em ten element wyglądał już u niego dużo lepiej - komplementuje podopiecznego szkoleniowiec Ruchu. - Po ostatnim meczu też mam do siebie pretensje. Przede wszystkim o końcówkę spotkania. Popełniłem błąd, po którym padła kontaktowa bramka dla rywala - bije się w pierś młody defensor, mając na myśli akcję w której pozwolił się ograć Pawłowi Krauzowi, którego w konsekwencji faulował. To właśnie po tym przewinieniu kapitalną bramkę z wolnego zdobył Kamil Niktiewicz i "Cidry" do końcowego gwizdka sędziego musiały drżeć o wynik.

Rakoczy przekonuje jednak, że Wnuk postępy robi naprawdę szybko. Runda, lub cały sezon w III lidze powinny mocno pomóc mu w rozwoju i dać solidne przygotowanie do gry na wyższych szczeblach. - Rozmawiałem z trenerem Paszulewiczem i dyrektorem Bartnikiem. Mówią, że mają na mnie plan. Liczę więc na to, że kiedy wrócę, zadebiutuję w GKS-ie i zacznę łapać minuty w Katowicach - rysuje swoją przyszłość Wnuk. A jeśli nie? - To w Radzionkowie też mamy na niego pomysł - uśmiecha się Kamil Rakoczy.
autor: ŁM

Przeczytaj również