Wielki powrót Polonii na Olimp. "To jest nasz obiekt, nasz dom"

02.11.2020

Na ten moment wszyscy kibice Polonii Bytom czekali od ponad dwóch lat. Co prawda "niebiesko-czerwoni" w międzyczasie na swoim obiekcie przy ulicy Olimpijskiej rozgrywali mecze pucharowe, ale w spotkaniu o punkty po raz ostatni Polonia gościła rywala na legendarnym stadionie wiosną 2018. I chociaż okoliczności powrotu nie były wymarzone – niszczejący obiekt bez kibiców sprawiał jeszcze smutniejsze wrażenie – to przede wszystkim piłkarze mogli się radować.

Łukasz Michalski/sportslaski.pl

Mecz Polonii Bytom z Lechią Zielona Góra właśnie z racji powrotu gospodarzy na Olimpijską miał szczególny wymiar. Chociaż na obiekt, oprócz piłkarzy i trenerów, mogli wejść właściwie tylko dziennikarze i kilku przedstawicieli obu klubów, to jednak przed meczem był to temat numer jeden wszystkich rozmów. - Wreszcie w domu – taki wspólny przekaz można było wyciągnąć ze słów Polonistów.

Po spotkaniu ta satysfakcja w obozie Polonii była jeszcze większa, bo powrót do domu zakończył się zwycięstwem i zdobytymi trzema punktami. Lepszego scenariusza chyba nikt sobie nie mógł wymarzyć. - Na pewno cieszy fakt, że udało się wrócić do siebie i wygrać mecz. Wiele kwestii, chociażby przedmeczowych, wygląda tutaj sprawniej niż na Szombierkach, bo to jest jednak nasz obiekt. Tutaj jest nasz dom – mówił trener Polonii, Kamil Rakoczy. Największą zagadką była murawa, na którą Poloniści czasem narzekali grając na Szombierkach. Biorąc pod uwagę fakt, że na płycie na Olimpijskiej trenują zarówno piłkarze pierwszej drużyny, jak i młodzieżowe zespoły, to warunki były całkiem niezłe. - W ostatnich dniach oszczędzaliśmy murawę. Spodziewałem się, że może to wyglądać nawet gorzej - przyznawał przed spotkaniem dyrektor sportowy Polonii Bytom, Tomasz Stefankiewicz.

Rozgrywanie meczów na stadionie przy Olimpijskiej zaczęto rozważać, gdy okazało się, że z powodu pandemii kibice na stadiony będą wpuszczani jedynie w ograniczonej liczbie. Wcześniej argument, że fani będą wspierać zespół na stadionie Szombierek brał górę. W obecnej sytuacji Polonia postanowiła grać u siebie. - Wiemy, jakie są obecnie warunki na Olimpijskiej. Pod wieloma względami jednak jest nam łatwiej organizować mecze tutaj niż na Szombierkach, gdzie też trwają przecież prace remontowe – mówi Stefankiewicz, który podkreśla, że przyznanie licencji na obiekt Polonii to nie była łatwa sprawa. - Wiele warunków ten obiekt nie spełnia. Ale w obecnej sytuacji nie są one niezbędne. Natomiast wymogi odnośnie gry i warunków piłkarskich są całkiem dobre, lepsze niż na Szombierkach. A władze i komisja licencyjna doceniły nasze starania – mówi.

W Bytomiu liczą, że pamiętający historyczne sukcesy stadion będzie dla Polonii twierdzą. - Na pewno tego chcemy – mówi trener Rakoczy, który po sobotnim meczu przede wszystkim mógł być zadowolony z gry swojej drużyny w pierwszej odsłonie. Po przerwie Lechia napędziła bytomianom trochę strachu. - Nie tak powinniśmy grać. Z punktów jesteśmy zadowoleni, ale z gry w drugiej odsłonie już nie – mówił szkoleniowiec bytomian.

Poloniści mogą być zadowoleni, że powrót na domowe boisko uczcili trzema punktami, również wiele elementów gry pozwala z optymizmem patrzeć na kolejne spotkania. Martwić musi natomiast czwarta żółta kartka, którą w ostatnich minutach sobotniego meczu ujrzał Adam Żak. Powoduje ona bowiem, że napastnik Polonii nie zagra w meczu wyjazdowym z Rekordem Bielsko-Biała. Jak poradzić sobie bez najlepszego strzelca trzecioligowych zmagań? To z pewnością jedno z najważniejszych pytań w sztabie "niebiesko-czerwonych" przed kolejnym spotkaniem. 

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również