Waldemar Fornalik: "Mogę otwarcie przyznać, że mamy za sobą świetny rok"

20.12.2019

Tylko jeden mecz pozostał gliwickiemu Piastowi do zakończenia niezwykle udanego dla siebie roku. Co prawda w ostatnim czasie podopieczni Waldemara Fornalika złapali zadyszkę i wypadli ze ścisłej czołówki, ale w minionej kolejce zdołali wrócić na ścieżkę zwycięstw. Jak zgodnie przyznają zawodnicy i sztab szkoleniowy mistrza Polski, cały zespół nie myśli jeszcze o świętach, a na razie zależy mu na wypracowaniu sobie dobrej pozycji wyjściowej przed przyszłorocznymi zmaganiami.

Norbert Barczyk/PressFocus

Takie zwycięstwa zaprocentują w przyszłości

Po ostatnim zwycięstwie z ŁKS-em Łódź i przerwaniu passy trzech porażek z rzędu, piłkarzom Piasta z pewnością spadł spory kamień z serca. Zwycięstwo z beniaminkiem nie przyszło jednak gliwiczanom łatwo, gdyż w pierwszej połowie zdołali oni oddać tylko jeden celny strzał i ponownie mieli problem z wejściem na odpowiednie tory. Ostatecznie gospodarzom udało się zaliczyć przełamanie za sprawą ofensywnego tria Parzyszek - Badia - Felix, dzięki czemu Piast zdobył pierwsze bramki i punkty od 8 listopada. - Na pewno odczuliśmy wielką radość z faktu, że udało nam się przełamać i zdobyć trzy punkty. Jak było widać, na boisku wcale nie było łatwo, więc zwycięstwo jest tym bardziej satysfakcjonujące. Gra w naszym wykonaniu może nie wyglądała super, ale właśnie mecze w których wyszarpie się wygraną, szczególnie w ostatnich minutach, tym bardziej trzeba sobie cenić. Mamy w końcu doświadczenie z zeszłego sezonu, że takie zwycięstwa na koniec procentują - przyznaje w rozmowie z naszym portalem pomocnik Piasta, Patryk Sokołowski. 

Mimo zaliczonych w ostatnim czasie wpadek, piłkarze Piasta wciąż starali się zachowywać spokój i zgodnie przyznają, że do ich szatni nie wkradła się żadna nerwówka. - Nasza gra długimi momentami nie wyglądała źle. Szczególnie w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, gdy nie wykorzystaliśmy naprawdę sporej ilości sytuacji. Kolejny mecz w Szczecinie był już dla nas cięższy, ale przed pojedynkiem z ŁKS-em byliśmy w stu procentach skupieni na tym, by przełamać powstałą passę. Akurat w tym przypadku nie mieliśmy takiego doświadczenia w zeszłym sezonie, bo wówczas nie przegraliśmy aż trzech spotkań z rzędu. Ale nawet i w tej mistrzowskiej kampanii mieliśmy pewien dołek formy, jednak potrafiliśmy z niego szybko wyjść. Zresztą, na obecnym etapie rozgrywek mamy podobną ilość punktów co w ostatnim sezonie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, ze sytuacja w tabeli wcale nie wyglądała w naszym wypadku źle, więc do meczu z ŁKS-em nie musieliśmy podchodzić z nożem na gardle. Byliśmy za to pewni siebie i swoich umiejętności - dodaje pomocnik. 

Święta nie przeszkodzą w przygotowaniach

Zwycięstwo z beniaminkiem było również o tyle istotne, gdyż dzięki niemu Piast znacząco poprawił swoją sytuację w ligowej stawce. Ewentualna czwarta porażka z rzędu kosztowałaby mistrzów wypadnięcie z górnej ósemki, a zamiast tego zespół awansował na piątą pozycję i obecnie traci tylko trzy punkty do podium. - Tabela była i wciąż jest bardzo wyrównana. Bardzo ważna będzie zatem runda wiosenna, ale najpierw zależy nam na zwycięstwie w ostatnim meczu tego roku. Chcemy zapewnić sobie dobrą pozycję wyjściową w tabeli, by ze spokojem przystąpić do przyszłorocznych zmagań. Na pewno odpowiednio się do nich przygotujemy i oby tylko przyniosło to wymierny skutek - zapewnia pomocnik mistrza Polski. 

W ostatnim oficjalnym meczu w 2019 roku, obrońcy tytułu zmierzą się na wyjeździe z Wisłą Płock. Podopieczni Radosława Sobolewskiego, tak jak jeszcze niedawno Piast, notują serię trzech porażek z rzędu i aktualnie znajdują się poza górną ósemką. Z tego powodu za faworytów sobotniej rywalizacji można uznać przyjezdnych, jednak czy przygotowania do tego spotkania nie będą zmącone poprzez zbliżające się Święta Bożego Narodzenia? - Nie da się tego wymazać i powiedzieć zawodnikom, że świąt nie będzie, ale jesteśmy skupieni na tym, co robimy oraz skrupulatnie przygotowujemy się do tego ostatniego meczu. Zarówno my, jak i pewnie wszystkie drużyny, chcą ten rok zakończyć przyjemnym akcentem w postaci zwycięstwa - mówi szkoleniowiec klubu z Okrzei, Waldemar Fornalik.

Świetny rok i runda na plus

Pomijając jednak jutrzejsze spotkanie z Wisłą, jak gliwiczanie pokrótce podsumowaliby kończącą się rundę? - Wszystko zaczęło się od nieudanych eliminacji do Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Do tego musieliśmy zmierzyć się z pewną transformacją jaka zaszła latem w drużynie. Odeszło od wielu kluczowych zawodników, na czele z Aleksandarem Sedlarem, Patrykiem Dziczkiem i Joelem Valencią. Do tego poważnego urazu doznał Jakub Czerwiński, więc zmian w wyjściowym ustawieniu było naprawdę sporo. Pomimo tego punktujemy jednak bardzo podobnie jak w ostatnim sezonie. Zatem ogólnie całą rundę możemy zapisać jak najbardziej na plus - tak Sokołowski ocenia kończącą się jesień.

Na plus całą rundę może również zapisać wspomniany wcześniej pomocnik, który wykorzystał odejście poszczególnych zawodników i jesienią wystąpił we wszystkich spotkaniach Ekstraklasy. - Jak zakładałem sobie cele przed rozpoczęciem sezonu, to przede wszystkim zależało mi na wywalczeniu miejsca w wyjściowej jedenastce i ustabilizowaniu swojej pozycji w klubie. I to się udało, więc mogę tylko być zadowolony. Chciałbym do tego zacząć dokładać więcej statystyk indywidualnych, w postaci bramek i asyst. Teraz o to mam jednak trochę trudniej. Na początku rozgrywek byłem bowiem ustawiany wyżej i wychodziłem na boisko w roli typowej „10” lub „8”. W zależności od tego gdzie trener chce mnie ustawić, muszę się odpowiednio przestawić i po prostu wykonywać przydzielone mi zadania. To jest może inna gra, ale nie umiem tego porównać i przyznać się, gdzie czuje się lepiej, a gdzie gorzej. Teraz fajerwerków z przodu jest może mniej, ale na to przyjdzie jeszcze pora. Zdaje sobie sprawę z faktu, że tydzień po tygodniu trzeba udowadniać swoją przydatność w zespole i walczyć o plac. Ale zrobię wszystko, by w pierwszym składzie zagościć na jeszcze dłużej - dodaje 25-latek. 

Zadowolenia z ostatnich miesięcy nie ukrywa również Waldemar Fornalik, który przyznał we wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami, że 2019 rok jest dla niego najlepszym w dotychczasowej karierze szkoleniowej. - Nie pamiętam czy ktoś z którąkolwiek drużyną zgromadził tyle punktów w jednym roku i wygrał jeszcze z nią mistrzostwo Polski. Takie rzeczy nie przytrafiają się zbyt często - mówi trener zespołu, który zgromadził najwięcej punktów ze wszystkich drużyn Ekstraklasy w kończącym się roku. Przy okazji „niebiesko-czerwoni” przełamali hegemonię Legii Warszawa, która od 2012 roku zdobywała te tytuły za liczbę punktów.

- Mogę otwarcie przyznać, że mamy za sobą świetny rok, w którym zdołaliśmy zgromadzić 72 punkty i bez względu na wynik będziemy najlepsi. Pozostaje tylko pogratulować drużynie i podziękować kibicom za wsparcie. Jest pewnego rodzaju satysfakcja, ale przede wszystkim jesteśmy zadowoleni z tego osiągnięcia. Pewnie gdybyśmy nie wygrali z ŁKS-em kładłby się cień na nasze dokonania, bo łatwiej jest oceniać ostatnie wyniki, co w pewnym sensie jest czymś naturalnym. Tak to zwykle się dzieje. Ten ostatni mecz pozwolił nam wrócić do normalnego funkcjonowania. Nigdy nie wątpiłem w drużynę oraz w to, co robimy - zakończył popularny „Waldek King”. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również