W Kaliszu, ale jak w domu. Ruch przed kolejnym meczem na szczycie

10.09.2021

Z pewnością sobotni mecz w Kaliszu na bardzo długo zapadnie w pamięci piłkarzom zarówno miejscowego KKS-u, jak i Ruchu Chorzów. Nawet bowiem ci bardziej doświadczeni zawodnicy do tej pory rzadko chyba grali na stadionie, na którym w tak zdecydowanej większości będą dominować kibice gości. A taka właśnie sytuacja będzie miała miejsce w sobotnie popołudnie w Kaliszu.

Rafał Rusek/PressFocus

O tym, że Ruch Chorzów niespecjalnie pasuje do realiów drugoligowych nie trzeba specjalnie nikogo przekonywać. Niebiescy udowadniają to średnio co tydzień, zarówno na boisku, ale także na trybunach, czy swoim zaangażowaniem i pasją w życiu codziennym klubu. W Kaliszu będzie można się o tym ponownie przekonać. Na najciekawszy mecz ósmej serii gier, w którym wicelider będzie podejmowany przez trzecią drużynę, wybiera się ponad dwa tysiące kibiców ze Śląska. - Pochodzę z tego regionu, więc spodziewałem się pewnej wyjątkowej specyfiki panującej w Ruchu, ale będąc w nim już od środka muszę przyznać, że jest to jeszcze bardziej odczuwalne, niż sądziłem. Na każdym kroku widać, że dla ludzi Ruch jest najważniejszą rzeczą w życiu – mówi trener Niebieskich, Jarosław Skrobacz. 

Chorzowianie w przeszłości mogli już liczyć na równie liczne wsparcie kibiców poza województwem śląskim. Przypomnijmy chociażby mecz finałowy Pucharu Polski w Warszawie w 1996 roku, czy też wyprawę Niebieskich do Gdańska, gdy latem 2007 roku, po kilkuletniej przerwie, chorzowianie wracali do Ekstraklasy. Symptomatyczne, że dzisiaj Ruchowi do takich wyników jeszcze daleko, ale głód wielkiej piłki w Chorzowie i w okolicach nie słabnie. – Przeżyłem dwa takie wyjazdy, dwukrotnie był to mecz w Bielsku-Białej. To były niesamowite spotkania, bardzo emocjonujące, a co najważniejsze - oba zakończone zwycięstwami. Bardzo się cieszymy, że mamy takich kibiców, którzy pojadą wspierać nas w tak dużej liczbie. Będziemy chcieli sprawić im radość trzema punktami – mówi Michał Mokrzycki. - Przeczytałem takie fajne zdanie: "Idzie Ruch, czapki z głów". Rzeczywiście, czapki z głów przed naszymi kibicami. Ich wsparcie robi ogromne wrażenie nie tylko na nas. Myśl, że kibice na trybunach są za tobą, dużo nam daje. Mieliśmy już dość grania przy pustych stadionach, teraz wszystko wróciło do normy i o to w tym wszystkim chodzi – dodaje opiekun Niebieskich. 

Jak wsparcie kibiców nie będzie jednak istotne, to wyższość nad ligowymi rywalami chorzowianie muszą udowadniać na boisku. A dla ekipy z Kalisza, która w ubiegłym sezonie awans przegrała dopiero w finałowym meczu barażów, będzie to najlepsza okazja, by awansować na drugie miejsce w tabeli. - Kalisz ma 13 punktów, zagra u siebie, więc rola faworyta być może będzie nawet bardziej po jego stronie. Ale cieszymy się, że rywal jest w dobrej formie i będzie chciał grać o zwycięstwo. Czynnik kibicowski będzie motywujący dla obu stron. Przecież piłkarze KKS-u nie mają na co dzień okazji grać przy tak licznej publiczności. Spotkanie powinno mieć więc wyższy poziom adrenaliny od zwykłego ligowego meczu – mówi trener Ruchu, dla którego rywalizacja z Ryszardem Wieczorkiem - opiekunem gospodarzy będzie miała szczególne znaczenie. Obaj pochodzą przecież z Wodzisławia Śląskiego. - Rywalizowaliśmy ze sobą chyba tylko raz - Rysiek prowadził wtedy Wisłę Puławy, a mecz zakończył się wynikiem 1:1. On nieco wcześniej wszedł w środowisko trenerskie, więc jest osobą, od której sporo przejąłem. Starałem się podglądać jego pracę. To jeden z trenerów, z którym miałem okazję współpracować w Odrze Wodzisław. 

Przed sobotnim meczem zmian w składzie Ruchu nie należy się spodziewać. – Wszyscy są zdrowi i gotowi do gry – mówi trener. Niebiescy od pierwszych meczów grają właściwie jednym składem – jedynie na inauguracyjny bój z Pogonią Siedlce oraz spotkanie w Grodzisku Mazowieckim trener dokonał drobnych zmian. Oba te mecze Niebiescy zakończyli remisami. Tydzień temu natomiast najsilniejsza jedenastka bardzo dobrze poradziła sobie z Chojniczanką. - Wiedzieliśmy, że mamy mocną drużynę, a w niej dobrych i doświadczonych zawodników oraz zdolną młodzież. Jesteśmy też ze sobą zgrani, z Tomkiem Foszmańczykiem gramy wspólnie już od trzech lat, z Łukaszem Janoszką od dwóch. To ma znaczenie. Nie jestem zaskoczony naszym startem, potrafimy w tej lidze grać i punktować – mówi pomocnik Ruchu. 

Kaliszanie w dwóch ostatnich meczach zdobyli komplet punktów, zapowiada się więc godny pojedynek, przy odpowiedniej oprawie. - Do Kalisza pojedziemy z podniesionymi głowami, walczyć o trzy punkty. Tak, jak w każdym innym meczu. Pod tym względem nic się nie zmienia – dodaje Mokrzycki, który nie skupia się na obecnym położeniu Ruchu w tabeli. - To będzie miało znaczenie dopiero w ostatnich kolejkach. Obecnie nakręcamy się śrubowaniem serii i wygrywaniem, do czego jesteśmy przyzwyczajeni po występach w III lidze. Cały czas jesteśmy głodni zwycięstw.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również