„Trzy punkty były celem nadrzędnym”. Piast szczęśliwie pokonuje Wisłę Kraków

02.10.2021

Ogrom szczęścia mieli piątkowego wieczoru piłkarze Piasta Gliwice. Choć Wisła przez większość spotkania wyglądała na drużynę lepszą, o końcowym wyniku – a tym samym zwycięstwie gliwiczan – zaważył prosty błąd golkipera drużyny przeciwnej.

Tomasz Kudala/PressFocus

Kto oglądał pierwszą połowę spotkania w Gliwicach, ten zdaje sobie sprawę z tego, że krakowianie jeszcze przed przerwą mieli kilka dogodnych sytuacji ku temu, aby zdobyć bramkę. Choć Wisła zdominowała środek pola i prezentowała wyższy poziom pod kątem piłkarskim, tym razem nie zdobyła ani jednego punktu. A wszystko za sprawą fatalnej pomyłki bramkarza „Białej Gwiazdy”.

Już po kilkunastu minutach można było zauważyć, że piłkarze Wisły umiejętnościami przewyższają graczy z Gliwic. Adrian Gula, trener drużyny przyjezdnych, zadbał o to, aby jego zawodnicy okupili środek pola, ustawiając zawodników drugiej linii blisko siebie. Jednak gdy Wisła odzyskiwała piłkę i przechodziła do ofensywy, krakowianie wykorzystywali swój największy atut, czyli uzdolnionych i szybkich skrzydłowych. Jan Kliment i Yaw Yeboah radzili sobie świetnie, rozciągając defensywę gliwiczan składającą się z trzech obrońców. Pod samą bramką brakowało jednak konkretów – bezpośrednie, wysokie dośrodkowania nie przynosiły większego zagrożenia. Gliwiczanie brylowali w powietrzu.

Wisłę nie było jednak stać na utrzymanie wysokiego tempa gry i z biegiem czasu Piast coraz częściej dochodził do głosu, przesuwał się głęboko na połowę rywala, jednak niedokładnie rozgrywał piłkę zaprzepaszczając wiele obiecujących sytuacji. Najbliżej zdobycia bramki był Michal Skvarka, któremu stuprocentową okazję sprezentował Tomas Huk. Defensor posłał zbyt słabą piłkę do własnego golkipera, ale na szczęście dla Piasta Frantisek Plach szybko ruszył do futbolówki i zablokował próbę napastnika Wisły Kraków. – Było widać, szczególnie w pierwszej połowie taką niepewność, nerwowość. Presję, która wytworzyła się po ostatnich porażkach. Zmieniliśmy ustawienie, uszczelniliśmy defensywę, a Wisła najgroźniejszą sytuację miała po naszym błędzie, podaniu do bramkarza – wspominał po spotkaniu trener Piasta Waldemar Fornalik.

Drugą odsłonę meczu obie ekipy rozpoczęły od narzucenia wysokiego tempa. Wciąż, to Wisła spychała rywali do defensywy. Nie minęło dziesięć minut od wznowienia gry, a Yaw Yeboah wpierw zakręcił defensorami Piasta w ich własnym polu karnym, aby później paść na murawę tuż pod bramką Placha. Sędzia Damian Sylwestrzak wskazał na „wapno”, jednak swoją decyzję postanowił skonfrontować z powtórką. Tym razem system VAR okazał się istnym błogosławieństwem dla gliwiczan – rzut karny został odwołany. Trener Fornalik skomentował również tę sytuację: –  Na pewno jest to dla zespołu bodziec, gdy bramkarz broni rzut karny, lub sędzia odwołuje jedenastkę. Z naszej perspektywy od razu wydawało się, że karnego nie było. Dobrze, że arbiter to sprawdził i podjął taką decyzję.

Z biegiem czasu na murawie zaczęło robić się gorąco, a stawka tego starcia ewidentnie udzielała się zawodnikom. Krakowianie, po odwołanym rzucie karnym, oddali gospodarzom nieco przestrzeni do gry. W 68. minucie spotkania dośrodkowanie z prawej strony nieco zaskoczyło golkipera Wisły Pawła Kieszka, który wypuścił piłkę z rąk podczas próby jej złapania. Bramkarz starał się ratować sytuacje, ale był bezradny – ustawiony na szesnastym metrze Alberto Toril nie mógł nie trafić na pustą bramkę. Rozzłoszczony Kieszek dał ponieść się emocjom, za co ukarany został żółtą kartką. Jedynym wytłumaczeniem dla bramkarza gości może być fakt, że przez dużą część meczu nie musiał pokazywać swoich umiejętności, stracił rytm i nie był odpowiednio dogrzany, a wszystko to zadecydowało o tym, że finalnie nie złapał futbolówki.

– Dla nas najważniejsze w tym meczu były i są punkty. To był cel nadrzędny. Wiemy, że po trzech porażkach nie jest łatwo wygrywać. Można mieć zastrzeżenia co do gry w ofensywie, ale z każdą minutą wyglądało to coraz lepiej. Na pewno będziemy cały czas ćwiczyć i szukać optymalnych rozwiązań – mówił szkoleniowiec Piasta, nawiązując również do ostatnich zmian w ustawieniu swojej drużyny. W piątek gliwiczanie po raz pierwszy wypróbowali wariantu z trójką obrońców.

Atmosferę na boisku podgrzewali jeszcze bardziej kibice obu zespołów. Zarówno gliwiczanie, jak i krakowianie, mogli liczyć na nieustający doping ze strony swoich fanatyków. Sektor gości został niemalże w pełni zapełniony przez sympatyków Wisły, podobnie w szwach pękał sektor najbardziej oddanych kibiców gliwickiego Piasta. Byliśmy zatem świadkami rywalizacji nie tylko boiskowej, ale również kibicowskiej.

Dzięki zwycięstwu Piast przesunął się na ósmą pozycję w ligowej tabeli. W najgorszym przypadku nadchodzącą przerwę reprezentacyjną spędzie na miejscu jedenastym – wszystko zależy od rozstrzygnięć kolejnych spotkań. Przed meczem Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław strata gliwiczan do lidera Ekstraklasy wynosi dokładnie 5 punktów.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również