Takiej konstelacji gwiazd jeszcze nie było. Lekkoatleci ponownie zawitali na Śląsk

06.09.2020

Jedenasty w historii Memoriał Kamili Skolimowskiej, który po raz trzeci został zorganizowany na Stadionie Śląskim, ponownie przyciągnął do udziału absolutną lekkoatletyczną śmietankę. Gwiazdy, które pojawiły się na starcie chorzowskiego mityngu nie zawiodły, dzięki czemu kibice byli świadkami pobicia wielu najlepszych wyników memoriału czy też osobistych rekordów życiowych.

Paweł Skraba / Fundacja Kamili Skolimowskiej

Jak zgodnie zapowiadali organizatorzy imprezy, mającej uczcić pamięć najmłodszej polskiej medalistki olimpijskiej z Sydney, tak bogatej w gwiazdy listy startowej jeszcze na Memoriale nie było. W gronie zaproszonych do Chorzowa zawodników pojawiło się bowiem blisko 50 medalistów największych imprez lekkoatletycznych, na czele z tyczkarzami Renaudem Lavillenie i Samem Kendricksem, specjalizującym się w pchnięciu kulą Ryanem Crouserem, holenderską biegaczką Dafne Schippers, mistrzynią olimpijską w rzucie oszczepem Sarą Kolak czy dwoma mistrzami świata z rzucie dyskiem - Andriusem Gudziusem oraz Danielem Stahlem.

Na starcie oczywiście nie zabrakło również wielu reprezentantów Polski, którzy w Chorzowie zamierzali sprawić radość nielicznie zgromadzonej publiczności, potwierdzić wysoką formę i udowodnić, że słusznie znajdują się w absolutnej lekkoatletycznej czołówce. - Właściwie we wszystkich konkurencjach są mocni zawodnicy. Myślę, że to jeden z najlepszych mityngów w Europie. To wszystko także zasługa władz samorządowych. Pierwotnie jutro miałem kończyć karierę, ale chciałbym jeszcze powalczyć w Tokio o medal, a później pożegnać się z kibicami na przyszłorocznym Memoriale Kamili. Wyszło na to, że z powodu pandemii i przeniesienia igrzysk będziecie się Państwo musieli ze mną pomęczyć jeszcze rok – przyznał na wczorajszej konferencji prasowej dwukrotny medalista olimpijski, dyskobol Piotr Małachowski.

LOTTO Memoriał Kamili Skolimowskiej nabrał również o tyle prestiżu, że jako pierwszy polski mityng w historii został włączony do elitarnego cyklu World Athletics Continental Tour Gold. Obecnie do tego grona zaliczają się również m.in. mityng Golden Grand Prix w Tokio, Golden Spike w Ostrawie, czy też Memoriał Borisa Hanzekovicia w Zagrzebiu. - Cieszę się, że udało nam się zmaterializować plany o tych zawodach. Mamy trudną sytuację, ale jesteśmy regionem, który przeznacza najwięcej środków na kulturę fizyczną. Postawiliśmy na lekkoatletykę i konsekwentnie wspieramy tą dyscyplinę. Mamy Narodowy Stadion Lekkoatletyczny i cieszę się, że udaje nam się zorganizować na nim kolejną wspaniałą imprezę – podkreślał marszałek województwa śląskiego, Jakub Chełstowski. 

To że chorzowski mityng będzie obfitował w niezwykłe emocje i bardzo efektowne rezultaty, dobitnie potwierdziła już pierwsza konkurencja w Memoriale, czyli rzut oszczepem. Już w swojej inauguracyjnej próbie fenomenalny rezultat zanotowała czwarta zawodniczka poprzednich Igrzysk Olimpijskich z Rio di Janeiro, Maria Andrejczyk. 24-latka popisała się rzutem na odległość 65,70 metrów, dzięki czemu pobiła dotychczasowy rekord imprezy, zanotowała swój najlepszy rezultat w sezonie 2020, a ponadto osiągnęła drugi najlepszy wynik w dotychczasowej karierze. 

Prawdziwą bombę w konkursie mężczyzn odpalił jednak Niemiec Johannes Vetter, który w trzeciej kolejce wprawił polskich kibiców i organizatorów imprezy w niemałe osłupienie. Mistrz świata sprzed trzech lat z Londynu oddał bowiem rzut na niebotyczną odległość 97,76 metrów, osiągając przy okazji drugi wynik w historii lekkoatletyki i tracąc zaledwie 72 centymetry do dotychczasowego rekordu świata, uzyskanego w 1996 roku przez Czecha Jana Zeleznego. W kolejnych próbach 27-latek, nazwany przez prowadzącego imprezę Marcina Rosengartena „supermanem rzutu oszczepem”, tylko potwierdził wybitną dyspozycję i nie dał szans na nawiązanie walki dwóm reprezentantom Polski - Cyprianowi Mrzygłódowi oraz Marcinowi Krukowskiemu.

 

Niemiec Johannes Vetter zapewnił śląskim kibicom niezwykłe emocje, gdyż był blisko pobicia 24-letniego rekordu świata w rzucie oszczepem (fot: Paweł Skraba/Fundacja Kamili Skolimowskiej)

W kolejnych minutach każdy zainteresowany lekkoatletyką kibic, który pojawił się w niedzielne popołudnie na Stadionie Śląskim, mógł znaleźć coś dla siebie. Równolegle odbywały się bowiem konkursy w skoku o tyczce mężczyzn, pchnięciu kulą kobiet, a także zmagania dzieci (w biegu na 60 oraz w sztafecie 4x100 metrów) oraz sportowców niepełnosprawnych (walczących w wyścigach na mobilerach, biegach na różnych dystansach czy pchnięciu kulą z platformy). 

Szczególnie przygotowane konkurencje dla dwóch ostatnich grup potwierdziły integracyjność Memoriału i chęć zapewnienia wszystkim szansy występu, bez względu na ich wiek czy stopień sprawności. Zresztą, tak jak już wspominaliśmy w poprzednich latach, taką integrację zawodników można uznać na piękny gest pamięci i ukłon w stronę Kamili Skolimowskiej, której zawsze bardzo zależało na odpowiednim honorowaniu niepełnosprawnych lekkoatletów.  

Wracając jednak do uczestników konkurencji technicznych, o podgrzanie atmosfery w konkursie skoku o tyczce zadbał chociażby Piotr Lisek. Zawodnik, który w trakcie sierpniowego Memoriału Ireny Szewińskiej nabawił się niegroźnej kontuzji mięśniowej, powrócił do formy w bardzo dobrym stylu i jako jedyny z całej stawki zdołał przekroczyć barierę 5,82 metra. Można jedynie żałować, że trzykrotnemu zwycięzcy memoriału nie udało się pobić rekordu imprezy (5,91 metra), który od 2017 roku jest dzierżony przez trzeciego dziś Renauda Lavillenie. 

W pchnięciu kulą kobiet nieco rozczarowała ostatnia mistrzyni Europy z Berlina, Paulina Guba, która w swojej trzeciej próbie osiągnęła 17,96 metra i ostatecznie uplasowała się w swojej konkurencji na czwartym miejscu. Z kolei w rzucie dyskiem Polacy zgodnie uplasowali się od czwartej do ósmej pozycji, a najlepszy rezultat z „grupy krajowej” uzyskał mistrz Europy juniorów z 2015 roku, Bartłomiej Stój. 24-letni lekkoatleta zanotował w inauguracyjnym rzucie odległość 63,94 metra, dzięki czemu udało mu się pobić swój najlepszy rezultat w sezonie 2020. Również miejsca na podium nie zdołała wywalczyć reprezentantka Polski w skoku wzwyż, Kamila Lićwinko. Doświadczona zawodniczka zajęła w swojej konkurencji czwarte miejsce, ulegając dwóm reprezentantkom Ukrainy - Julii Lewczenko oraz Irynie Heraszczenko, a także lekkoatletce z Saint Lucii, Levern Spencer.

Polacy mieli za to znacznie więcej szczęścia w konkurencjach biegowych, a ogromną satysfakcję po zakończonej rywalizacji mogła odczuwać chociażby Sofia Ennaoui. Reprezentantka Polski pobiła bowiem swój rekord życiowy w biegu na 1500 metrów, a osiągnięty przez nią wynik 3:59.70 to obecnie trzeci najlepszy rezultat w historii polskiej lekkoatletyki. „Życiówka” nie zapewniła jednak Ennaoui zwycięstwa w dzisiejszym biegu, bowiem jeszcze lepszy występ zaliczyła aktualna lidera światowych tabel, Laura Muir

Mnóstwo emocji dostarczył również bieg na 100 metrów, w którym o zwycięstwo walczyła reprezentantka AZS-u AWF Katowice, Ewa Swoboda. Przedstawicielka naszego regionu, dla której był to ostatni oficjalny występ w tym sezonie, ostatecznie uplasowała się na drugiej pozycji, ulegając jedynie Dafne Schippers. Warto jednak wspomnieć, że pochodząca z Żor zawodniczka wyprzedziła trzecią w stawce Alję Del Pontę o zaledwie jedną setną sekundy. Z kolei czwarte i piąte miejsce w biegu na 800 metrów mężczyzn zajęli odpowiednio Adam Kszczot oraz Marcin Lewandowski

Do ostatniej chwili ważyły się losy zwycięstwa w biegu kobiet na 100 metrów (fot: Paweł Skraba/Fundacja Kamili Skolimowskiej)

W trakcie biegów na różnych dystansach, mnóstwo działo się także w polu, gdzie odbywała się konkurencja pchnięcia kulą mężczyzn. Główne role w walce o triumf mieli odegrać mistrz olimpijski z Rio - Amerykanin Ryan Crouser oraz zawodnik bielskiego Sprintu Michał Haratyk, którego głównym celem na niedzielny wieczór było przekroczenie bariery 22 metrów. Ostatecznie zawodnik klubu Sprint Bielsko-Biała nie poprawił swojego rezultatu z sierpniowego Memoriału Janusza Kusocińskiego i zakończył rywalizację z wynikiem 21,78. Niecały metr dalej kulę pchnął Crouser, który tylko w ostatniej próbie osiągnął wynik poniżej 22,50, dzięki czemu zdołał wypracować nowy rekord chorzowskiego memoriału.

Tradycyjnie na koniec, jako zwieńczenie bardzo mocno obsadzonego mityngu, organizatorzy pozostawili koronną dyscyplinę Kamili Skolimowskiej - rzut młotem, a także biegi na 400 metrów kobiet i mężczyzn. W pierwszej z wymienionych konkurencji najlepszy rezultat wśród Polek odniosła Malwina Kopron, która dzięki rzutowi na 72 metr i 32 centymetr zajęła drugą lokatę (tuż za Francuzką Alexandrą Tavernier). Nie było za to zaskoczeniem to, że pierwsze i drugie miejsce wśród panów zajęli Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, a jedyną niewiadomą było to, kto z tej rywalizacji wyjdzie zwycięsko. Ostatecznie wygraną odniósł pierwszy z wymienionych młociarzy, któremu zabrakło zaledwie 19 centymetrów w jedynej zaliczonej próbie, by przebić barierę 80 metrów.

Jeśli zaś chodzi o ostatnie konkurencje biegowe, śląscy kibice mogli odczuwać podwójną satysfakcję, gdyż zwycięstwa odnieśli dwaj reprezentanci katowickiego AZS-u AWF. Wśród panów najlepszy wynik uzyskał Karol Zalewski, natomiast u pań świetnym finiszem popisała się pochodząca z Raciborza Justyna Święty-Ersetic. 27-latka, uznawana za jedną z głównych ambasadorek śląskiego sportu, zanotowała dziś najlepszy rezultat w sezonie, przebiegając dystans w czasie 51,33 sekund. Przy okazji warto wspomnieć, że na podium w tych zmaganiach znalazła się jeszcze inna członkini złotej sztafety 4x400 metrów z Berlina, Iga Baumgart-Witan. Drugi z „Aniołków Matusińskiego” uplasował się na trzeciej pozycji. 

Justyna Święty-Ersetic pewnie wygrała bieg na 400 metrów i przy okazji ustanowiła swój najlepszy rezultat w 2020 roku (fot: Paweł Skraba/Fundacja Kamili Skolimowskiej)

Wiele nowych rekordów imprezy, nowe życiowe rezultaty kilku zawodników oraz prawie pobity rekord świata w rzucie oszczepem - te efektowne wyniki, ale także bardzo bogata obsada zawodów dobitnie potwierdziły, że pamięć o zmarłej 11 lat temu lekkoatletce wciąż pozostaje żywa. Z kolei biorąc pod uwagę całą organizację niedzielnych zawodów, uczciwie trzeba stwierdzić, że miasto oraz włodarze Stadionu Śląskiego zaliczyli bardzo ważny sprawdzian przed zaplanowanymi na maj mistrzostwami świata w sztafetach – World Athletics Relays Silesia 2021.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również